Sekcji kapsuł przypomnieć sobie nie mogłeś. Nawiązałeś za to kontakt z Fensenem.
- Tak, są tutaj. Co wy tam wyrabiacie, na dupę Rancora?! Te zakute łby twierdzą, że za piętnaście minut wszystko wyleci w kosmos! Dosłownie! Czy któryś z was, barany, pomyślał przez chwilę co się stanie, jeśli Imperialny Gwiezdny Niszczyciel tej klasy eksploduje?! Kurwa mać, przecież od wybuchu nawet Tuskanom stanął włosy na jajach!
Huminro nacierał, Sion blokował, a ty strzelałeś. Gdy dwa pociski poleciały na wysokość kolana i uda, Sion odruchowo odbił je zamaszystym, półkolistym blokiem, kierując w stronę kapitana. Huminro tylko na to czekał. Co prawda jeden z pocisków trafił go w bark, ale nie spowolniło to jego pchnięcia, którym przebił pierś Dartha Siona na wysokości serca do połowy ostrza.
Sion nawet nie westchnął. Chwycił Huminro za nadgarstek, przyciągnął do siebie, powodując że rękojeść miecza zetknęła się z jego klatką piersiową, a następnie drugą dłonią naciągnął kapitana na kolano, zadając dwa piekielnie szybkie i ciężkie ciosy, które powaliły dowódcę przybyłego tu oddziału. Wtedy do walki przystąpił Makankos.
-Walczymy z kilkusetletnim lordem sith. Dowiedz się gdzie z mostka mamy najbliższe kapsuły i daj mi i Makankosowi znać. Później startujcie. Odbierzecie tylko te które mają sygnały życia. Albo spotkamy się na planecie.- Nautolianin w tym czasie przestał strzelać skoncentrował się na kapitanie objął go mocą. Wiedział, że ma problemy z takimi ciężarami ale trzeba spróbować. Szybko go wyciągnął by znalazł się poza zasięgiem. Jak tylko będzie bezpieczny sam skoczy do sitha długim skokiem tak by wylądować niedaleko i odbić się na niego z pędem i obydwoma mieczami nastawionymi na atak.
"Wylewitowawszy" kapitana na bezpieczną odległość skoczyłeś za Siona i Makankosa, który radził sobie świetnie, jak na istotę nie używającą Mocy, gdyż jak dotąd nie otrzymał ani jednej rany. Jednocześnie "wasz" Sith powoli obchodził ich po okręgu z mieczami w pogotowiu, najwyraźniej wyczekując z bezpiecznej odległości dogodnego momentu na atak. Ty natomiast, wylądowawszy za walczącymi, doskoczyłeś na plecy Siona, który blokując ostrzem na plecach, wciąż twarzą do Trandoshanina, ochronił się w ostatniej chwili przed ciosem. Teraz musiał zmagać się z trzema ostrzami.
Nautolianin wyprowadził cięcie z dołu z lewej ręki w miednicę i pchnięcie z prawej w szyję. Takie ustawienie pozwalało zablokować lewym mieczem kontry na korpus i pozwolić pchnięciu wejść płynnie. Równocześnie zbicie pchnięcia pozwalało wejść lewym mieczem od miednicy po klatkę piersiową. Jedyną wadą mógł być brak reakcji przeciwnika bo ruchy się skrzyżują i tylko zahaczą o przeciwnika. Normalnie i tak byłby to śmiertelny cios ale przy tym przeciwniku będzie tylko otarciem. Były jedi wątpił jednak by Sion znał wszystkie takie sztuczki a nawet on nie zaryzykuje odpuszczenia dwóch tak groźnych ataków. -Nie walcz z nami, porozmawiaj, pomyśl. Zerwij kontrolę ciemnej strony nad sobą.- Cokolwiek by się nie stało Niklo ma zamiar wyszarpać później miecze i znów odskoczyć na kilka metrów niskim skokiem, wyglądającym jak ślizg po ziemi.
Cięcie rozdarło ciało Sitha długą pręgą od prawego uda aż po lewą pierś. Cios nachylił Siona nieco do przodu, co natychmiast wykorzystał Makankos, tnąc go po plecach od lewej łopatki po prawe udo, co wygięło Sitha w drugą stronę. Miałeś wrażenie, że cały mostek zadrżał od jego gniewu. Sion pchnął Mocą Makankosa z siłą tak ogromną, że Trandoshanin wystrzelił na ścianę tak szybko jakby się teleportował. Ty odskoczyłeś, lecz nagle w twym kierunku poleciał rudopomarańczowy promień Mocy i poczułeś ohydne, przerażające uczucie - uczucie umierania.
Były jedi postarał się odpędzić uczucie i pozostawić pustkę w umyśle. Odwołał się do Mocy zgromadzonej we wnętrzu i wypchnął ją na zewnątrz w postaci bariery. Nie lubił stosować tę technikę bo uderzała w rezerwy, a nie było teraz czasu na gromadzenie mocy z otoczenia. Trochę sił poświęcił na ustabilizowanie organizmu. Nigdy nie widział takiej techniki ale sprawiła wrażenie uderzenia w samą duszę. Nastawił się na blok. Kolejny raz przyjmie promień na miecze tak jak i pioruny a bariera ochroni przed innymi technikami. Musi się chwilę skoncentrować nad własnym ciałem i Mocą w nim. -Niech ktoś go chwilę podsmaży piorunami.- Teraz się zorientował, że głos mu drżał i miał chrypę. Efekty techniki były bardzo rozległe. Osłabiały cały organizm. Trzeba będzie uważać na tę technikę.
Do ataku przystąpił człowiek. Jedno ostrze rzucił na wysokość głowy Siona, sam zaś skoczył do niego trochę bardziej w bok, licząc na okazję do ataku jeśli Sion zasłoni się przed szybującym w jego stronę ostrzem. Stało się jednak inaczej. Lord Sith przyciągnął do siebie obracający się miecz, w wyniku czego zmienił on swoją trajektorię i wylądował w jego dłoni. "Wasz" Sith chciał przeciąć go w pół tuż po wylądowaniu, lecz trafił na podwójny blok Siona, z którym siłowali się teraz w milczeniu, patrząc sobie w oczy. Następnie dredziarz przebił się przez blok Siona, który nie zdążył uchylić się w porę i otrzymał cięcie w poprzek obu piersi. W tej samej chwili kilka paneli kontrolnych znajdujących się przy oknach zaiskrzyło się i błysnęło. Mając go między ramionami przebitego bloku zdołał jedynie drasnąć twego towarzysza w bark, zamieniając się z nim miejscami po wymianie ciosów. Do walki powracali także Makankos i Huminro.
Nautolian jeszcze nie rzucał się w wir walki. Wiedział, że przeciwnika trzeba będzie jakoś osłabić. Zatrzymać na chwile by któryś z nich zdołał zadać cios na głowę albo szyję. Znów tak jak wcześniej w walce z zabójcami skoncentrował Moc w dłoniach. Nie wypuszczając mieczy wysunął po dwa palce w obu dłoniach. Wystawił ręce do przodu i zetknął z sobą palce. Moc kształtował w sferę jak ostatnio jednak jej bieg nastawiał na jeden punkt. Jeśli jego plan wyjdzie zamiast chaosu wyładowań powstanie jeden piorun. Postara się skierować go w jedną z otwartych ran na piersi trupiego lorda. Pchnięcie które wykonał jeszcze kapitan powinno być dość blisko serca i kręgosłupa. Jeśli się uda to go sparaliżuje na ten niezbędny ułamek sekundy. -Makankos szykuj się. Może się uda.
Jeszcze przed tobą zaatakował "dred", wystosowując pchnięcie Mocą w Siona, na którym nie wywarło to większego wrażenia. Odpowiedział mu tym samym i "wasz" Sith poleciał tak samo, jak przed chwilą Makankos, upadając niedaleko ciebie. Wówczas zaatakowałeś błyskawicą. Lord Sith przez sekundę stanął sparaliżowany atakiem. Sekundę, która wystarczyła Trandoshaninowi. Jasczczur, dobiegając do Siona z tyłu, pchnął szybko i mocno. Sion zdołał się odwrócić na tyle szybko, by samemu wykonać pchnięcie. Wówczas stała się rzecz dziwna. Zdało ci się, że obserwujesz całą tę scenę w zwolnionym tempie, zupełnie jak wtedy, gdy świat zwalnia podczas użycia Przyspieszenia. Obaj pchnęli w ten sam punkt i na tej samej wysokości. Ostrze Trandoshanina sunęło wzdłuż ostrza Siona, niemalże bez końca, a iskry sypały się wokół. Gdy oba pchnięcia doszły do połowy klingi, stal jaszczura pękła, on sam zaś podrzucił złamany miecz do góry. Miecz Siona był o cal od jego gardła, lecz wtedy Trandoshanin złapał podrzucony miecz jak sztylet, ostrzem w dół, i błyskawicznym ruchem zdjął głowę przeciwnika z jego ramion. Darth Sion upadł bezwładnie, zaś ściany, podłoga i sufit wokół was zaczęły pękać.
Nautolianin szybko podniósł na nogi dredzika.-Kapitanie niech pan spróbuje zapanować nad mocą w tym miejscu. Jeszcze nie skończyliśmy.- Podskoczył do jednego z paneli wyciągając datapad. -Makankos rozczłonkuj ciało i kopnij gdzieś daleko głowę. Jeśli potrafi się poskładać trzeba to opóźnić. Sithcie w dredach pomóż mu.- Podłączył datapad i zaczął szukać wszystkich ostatnich kursów navikomputera. Danych z czujników. Próbował skopiować wszystko co dotyczyło informacji gdzie ten statek był. Może później dojdą gdzie znaleźli Siona. Może są dzienniki kapitańskie. Wszystko co wyjaśni co się tu działo. -Kapitanie gdzie są najbliższe kapsuły?- Starał się także ciągle sobie przypominać, że ma podłączyć starowanie kapsułami do datapadu. Jak się wydostaną to wystrzeli wszystkie.
Sithowie już zbieralisię do wyjścia, ale na twoje słowa zawrócili. Huminro rozłożył szeroko ręce i zmarszczył czoło w dużym wysiłku, starając się przytrzymać mostka w jednym kawałku, zaś Trandoshanin i drugi Sith podszedł do ciała Siona. Kopiowałeś wszelkie dane z dziennika pokładowego, przelewające się strumieniem na twój datapad.
- Sekcja kapsuł znajduje się w podbloku C1 - informował przez komunikator Fensen - Od mostka korytarzem w prawo, przeciwnie do wind, a potem schodami w dół na półpiętro.
Moc zawirowała z paraliżującą wręcz siłą wokół trupa, do którego podchodził Trandoshanin i wówczas, szybciej niż mogłeś zareagować, jeden z leżących na ziemi mieczy wzbił się w powietrze, włączył i zatopił w plecach Makankosa, przebijając go na wylot. Bezgłowe ciało Siona wsparło się na jednej ręce.
-Nie-Były jedi skoczył jak najszybciej potrafił. Skoncentrował się na rękojeści miecza, wyłączył ją i przyciągnął do siebie. Wylądował przy wstających zwłokach lorda i jak mógł najszybciej zaczął wirować mieczem. Przekładał go z ręki do ręki i ciął. Nie były to cięcia celne, by trafić w jakiś krytyczny punkt. Miały poszatkować. Zebrał w sobie to co miał i wywalił w postaci fali uderzeniowej z całego ciała tak by kawałki rozleciały się po ścianach. Zrobił to z zimnym opanowaniem, bez emocji. Odezwał się spokojnym głosem.- Niech któryś z was weźmie szybko głowę mocą i wywali do szybu windy. Ja już zabieram datapad i Trandoshanina i zmywamy się.-Podchodząc do Makankosa przyglądał się czy resztki Siona zbierają się. Liczył, że to mu zajmie chwilę, którą wykorzysta na zabranie datapadu i towarzysza. Liczył także, że trandoshanin nie dostał tak by już nie żył i trzeba go tylko odratować, z dużą pomocą Mocy. Teraz właśnie zaczął się do niej zwracać o pomoc. Będąc na wyczerpaniu fizycznym i umysłowym. Teraz najbardziej przydałaby się pomoc tej świadomości. Uświadomił sobie jednak, że dość długo robił rzeczy nowe i masę wyczerpujących trików bojowych. Prawdopodobnie stał tylko dzięki woli Mocy. Był w pełni jej narzędziem, albo miał niezwykłą determinację która pchnęła jego limity. Cokolwiek by to nie było trzeba z tego jeszcze trochę kożystać. Ciągle pamiętał, że jeszcze musi przekierować sterowanie kapsułami. Nie odpuści Sionowi i nawet jeśli on nie chce to go złączy z Mocą.
W dziele zniszczenia dołączył do ciebie dredziarz. We dwóch zmieniliście ciało Siona w dziesiątki małych, ohydnych strzępków, drgających spazmatycznie. Gdyby zostało w nim choć trochę życia, bylibyście teraz obaj po szyję we krwi. Dźwignąłeś z ziemi Makankosa, który zdawał się ważyć tonę. Mięśnie zaprotestowały gniewnie. Jaszczur dyszał ciężko, posykując coś w swoim narzeczu.
- AaaaRR... Panowie!!! - jęknął ostrzegawczo Huminro, który zgiął się jak stary tetryk w wysiłku utrzymywania w całości choć tej części mostka, w której się znajdowaliście. Teraz absolutnie wszystko zmieniało się w ruinę. Co gorsza, na wielkiej szybie głównej pojawiły się pęknięcia...
Jeszcze tylko trochę wysiłku. Odpędził myśl, że jeszcze trzeba będzie leczyć trandoshanina. Skoncentrował się w sobie i przyciągnął datapad. Jak tylko miał go w ręce sięgnął po własne siły witalne i wykorzystał je by przyspieszyć pracę organizmu. Napiął mięśnie by udźwignąć towarzysza i zaczął biec w stronę wyjścia. -Nie zdążyłem podłączyć sterowania kapsuł. Uciekając trzeba będzie odpalić wszystkie najbliższe ręcznie by Sion nie zwiał. A teraz kulturalnie wyprośmy się i zamknijmy drzwi na mostek to przynajmniej zatrzyma próżnię.
Pozostawiając za sobą rozpadający się mostek wypadliście na korytarz. Wszystko wokół świadczyło niezawodnie, że z resztą statku dzieje się dokładnie to samo. Tak szybko jak pozwalały wam nadwątlone siły, wspomagając balansującego na krawędzi śmierci Trandoshanina, dobiegliście do sekcji kapsuł. Te okazały się być dwuosobowe - do jednej zapakowali się dwaj Sithowie, do drugiej Ty z nieprzytomnym Makankosem. Wnętrze było zbyt małe, byś mógł w pełni wyprostować się stojąc, jednak dość szerokie byś mógł w razie potrzeby położyć się do jednej z dwóch kriogenicznych kapsuł. Nie mając ani sekundy do stracenia ułożyłeś w niej jaszczura, a systemy podtrzymywania życia natychmiast zaczęły spowalnianie jego funkcji biologicznych. W zmęczeniu, pośpiechu i stresie nie mogłeś ogarnąć guziczków na małym panelu kontrolnym, więc przywaliłeś w niego pięścią. Poczułeś gwałtowne szarpnięcie i wcisnąłeś się w wyłożoną amortyzującą gąbką ściankę, gdy impet startu nadał kapsule rozpędu. Zdążyłeś jeszcze odetchnąć z ulgą gdy kapsułą szarpnęło ponownie, tylko mocniej. "Defiler" najwyraźniej właśnie eksplodował. Nadzieja w Mocy, że przeżyjecie ten wybuch i wylądujecie na planecie, zamiast wylecieć w nieokreśloną próżnię. Jeśli tak, po raz pierwszy z radością powitasz Tatooine.