Wciąż uważam, że gdyby pisała dobre książki ludzie nawet po przeczytaniu ich z biblioteki kupiliby, aby mieć na półce, bo wiedzieliby, że będą po nie sięgać jeszcze nie raz.
Kupne czy biblioteczne?
Użytkownik Ati dnia poniedziałek, 4 marca 2013, 22:17 napisał
Wciąż uważam, że gdyby pisała dobre książki ludzie nawet po przeczytaniu ich z biblioteki kupiliby, aby mieć na półce, bo wiedzieliby, że będą po nie sięgać jeszcze nie raz.
Co prawda, to prawda. Sam, zanim kupię książkę, to rozglądam się, czy nie ma jej w bibliotece, bo przecież nie dam zarobić empikowi na jakimś gniocie.
Ja przeważnie jeśli chcę kupić książkę, będąc już w księgarni przeglądam ją, czytam streszczenie, które zawsze bywa na okładce książki i.... już jest moja. Wypożyczając z biblioteki, czytam i oddaję, nigdy nie powielam czegoś, skoro już przeczytałem nie kupuję
jej do domu. No chyba, że musiałaby być wyjątkowa i chciałbym mieć koniecznie u siebie w swojej domowej biblioteczce.
jej do domu. No chyba, że musiałaby być wyjątkowa i chciałbym mieć koniecznie u siebie w swojej domowej biblioteczce.
Tutaj ciężko jest znaleźć wyważoną odpowiedź. Ja lubię kupować książki, bo po prostu lubię gromadzić własną biblioteczkę, co ma związek z faktem, że mało którą kupioną przez siebie książkę przeczytałem tylko raz. Do bibliotek zniechęciłem się w liceum, bo miałem tam problemy ze znalezieniem czegokolwiek poza lekturami, choć czasem zdarza mi się zaglądać. Jeśli nie mogę nigdzie znaleźć książki, którą chciałbym przeczytać, albo jest mi potrzebna na zajęcia, zaglądam na chomikuj. Koniec filozofii. Chomik, czy też w ogóle książki elektroniczne są zwłaszcza przydatne, gdy zaczyna brakować miejsca na półkach a chciałoby się jeszcze więcej.
Jak bym miał kupić każda książkę, którą chcę przeczytać to bym zbańczył xd
Odkąd jestem dużym chłopcem (od kilkunastu lat) i mogę sobie jeździć do pobliskich miast i korzystać z tamtejszych bibliotek, w zasadzie nie kupuję książek. Może to źle, bo w ten sposób nie wspieram nowej twórczości...