Sesja Dany'ego

- Powiedzmy, że szczęście jednych Łowców mnie uprzedziło, a głupota innych zniechęciła do dalszego Polowania. Przyjście tutaj było jedynym pożytecznym rozwiązaniem - odpowiedział, kładąc jej jedną rękę na łbie, by przypadkiem nie wbić ostrzy w czaszkę przy ewentualnym potknięciu. Ciągnęliście, on cofał się ostrożnie z ostrzami w paszczy Królowej. Hilion właśnie wylądował tuż przed wejściem.
- Ale widzę, że należą ci się gratulacje. Jak i wam wszystkim - dodał ojciec, nie spuszczając wzroku z paszczy.
- Nie wiem, co się stało z braćmi 'tor. Prawdopodobnie zginęli, odciągając uwagę czegoś wielkiego od nas. Mówiłem im, że można inaczej to rozwiązać...
- Spotkaliśmy także kilku nowicjuszy, wyszli prawdopodobnie na zewnątrz.
Patrzę na statek.
- Dobra, pakujemy ją do środka i usypiamy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Nie tyle weszliście, co wepchnęliście się na statek, pakując Królową do ładowni. Była już tak wściekła, że pozrywała część lin, więc Hilion zdążył w ostatniej chwili z końską dawką czegoś dziwnego.
Udało się. Jesteście na miejscu.
- Dobra robota chłopaki, misja zakończona. Niestety nie mamy jak poszukać ciał braci 'tor. Wszystko jest zakopane pod ziemią. Ech... Dzielni byli z nich Łowcy i muszę im oddać honor. - chwila ciszy...
- Ma ktoś jeszcze jakieś pomysły, czy odlatujemy?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Ja mam jeden - rzucił Dar'yutaj - Wracamy czym prędzej, a potem pławimy się w honorach i zaszczytach, aż zaczniemy brzydzić się sami sobą. Co wy na to?
Wasz gremialny śmiech oznaczał niezawodnie, że zgodziliście się wszyscy.


Koniec
← Alien 2
Wczytywanie...