Sesja Vena

Po chwili Paton podszedł do was. Oprócz przerzuconego przez plecy "Venoma" w oczy rzucają się z dala jego dwa prastare Colty, które bez żenady przepasał sobie wokół bioder.
- Co tu mamy Friden? - Zapytał, zwracając się najpierw do ciebie.
- Michael Rogers, kapitan Space Wolves, Kanadyjskie Siły Specjalne - Wskazałem na kolesia bez papierosa.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Gdy Paton podchodził usłyszałeś jak ten z fajką i Kałasznikowem, którego Bóg jeden wie skąd wytrzasnął, mówi coś do swojego dowódcy, najpierw szeptem, potem po rosyjsku. Obaj zaśmiali się krótko.
- Kapitan James Paton, Wojsko Stanów Zjednoczonych - przywitał się kapitan ze wskazanym mu dowódcą, wyciągając rękę.
- Skoro już mnie przedstawiono, pozwolę sobie zapytać co was sprowadza do tego kurortu - odpowiedział kapitan Rogers, potrząsając krótko jego dłonią.
- Otrzymaliśmy sygnał "SOS" od naukowców z tej stacji. - Odpowiedział Paton i przerwał, włączając swój komunikator przy pancerzu - Collins, każ plutonowi spocząć, wszyscy do mnie - Zwrócił się znów do Rogersa- Jako jednostka amerykańska byliśmy najbliżej planety i otrzymaliśmy rozkaz przeprowadzenia rozpoznania i zabezpieczenia stacji oraz, jeśli to możliwe, uratowania pracowników stacji. Gdyby sytuacja stała się zbyt trudna, wezwiemy oddział Marines. Co natomiast wy robicie w tym... kurorcie?
- Znacznie mniej, panie kapitanie - Odpowiedział z uśmiechem Rogers - Poszukujemy jedynie bandy terrorystów, którzy gdzieś w środku tej przeklętej dżungli chcą przehandlować dwie skradzione głowice atomowe.
- O w mordę, to nieźle... - zwrócił się raz jeszcze w stronę komunikatora - Cholera jasna, Collins, wydałem jakiś rozkaz! - krzyknął i usłyszał w odpowiedzi długi szum pełen zakłóceń.

[Dodano po 12 godzinach]

Na te słowa odezwał się Rosjanin z papierosem:
- Jakby szanowny kapitan nie zauważył mamy dziś malowniczą pogodę - Ostentacyjnie otrzepał rękaw z tego ołowianego gówna latającego wokół - Dlatego wasz sprzęt odmawia posłuszeństwa.Potrzebne będą przeróbki, o ile w ogóle zamierzacie tutaj dłużej zostać... - Dopalił papierosa i rzucił go na ziemię - Niech pan lepiej wyśle jednego ze swoich ludzi z rozkazami. Po tym co dzisiaj przeżyliśmy, nie chciałbym, żeby teraz jakiś nadgorliwy kowboj odstrzelił mi tyłek.
Paton spojrzał na niego ołowianym wzrokiem
- Sadowski, zawołaj oddział - i zwracając się do Rogersa, wciąż patrząc na Rosjanina - Panie kapitanie, proszę zwrócić uwagę swojemu człowiekowi na to, jakich słów używa wobec oficera.
- Mój człowiek ma prawo używać takich słów, jakie mu się podobają po tym, co tu dzisiaj zastaliśmy - odwarknął Rogers - Nie wiem, czy macie jeszcze kogo ratować, ale w tej stacji znaleźliśmy tylko rozerwane od środka ciało jednego z naukowców, którego dorwał jakiś pasożyt, który wylazł z ohydnego jaja w piwnicy. Potem napadł na nas jakiś niewidzialny sukinsyn, który zabił trzech moich ludzi i krwawił na jasnozielono - wskazał ręką fosforyzującą plamę na ziemi nieopodal - Jeśli jest mi pan w stanie to wyjaśnić, kapitanie, to zapraszam do współpracy. - wskazał gestem wejście do bloku A.
Paton milczał przez chwilę.
- W porządku. Friden, obejrzyj tego trupa i powiedz mi, czy mamy do czynienia z tym, o czym myślę.
- Lev, zaprowadź starszego szeregowego i streść mu przebieg wydarzeń - zwrócił się Rogers do Rosjanina.
- Prowadź - Powiedziałem do Rosjanina, nie wiedząc jeszcze co o tym wszystkim myśleć. Pasożyt rodupcył naukowca od środka. Przypomina mi to coś. Coś o czym mówili na szkoleniu. Czyżby był to ten przegroźny xenomorph? To się okażę.
Do tego niewidzialny 'ktoś' krwawiący na zielono. Albo to jakiś nie smaczny żart, albo pchamy się w coś większego niż jesteśmy w stanie ogarnąć.
- Gdzie ten trup - Dodałem
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Weszliście do bloku A mijając dwóch komandosów w drzwiach. Rosjanin po drodze streścił ci przebieg wydarzeń:
- Zostaliśmy wysłani na tą pieprzoną planetę w celu zlikwidowania jakichś imbecyli, którym się zapragnęła własna głowica jądrowa. Na miejscu miała czekać grupa "Weylanda", która miała nam udzielić informacji, ale zastaliśmy kompletnie opuszczoną stację. Próby nawiązania łączności są skazane na porażkę bez niezbędnych przeróbek, co już miałeś okazję zaobserwować. Tak samo jak namierzenie kogoś za pomocą czujnika ruchu... Co do trupów to na początku znaleźliśmy jednego, przytwierdzonego do ściany za pomocą jakiejś zielonej mazi. Obok niego stało jakieś ogromne, otwarte jajo, a sam gość miał rozerwane bebechy, tak jakby raczył się granatami ręcznymi na śniadanie. Zaraz potem zasadził się na nas ten zakamuflowany skurwiel z laserową bronią. Raczej nie było to człowiek, chyba, że terroryści wyhodowali jakiegoś pokręconego mutanta. Trochę go zraniliśmy, ale zabił trzech dobrych ludzi, których postanowił jeszcze poddać dekapitacji. Resztę wniosków już wysnujesz sam.
Zaprowadził cię po schodach na trzecie piętro, do pokoju medycznego, w którym znajdowały się różne sprzęty sanitarne, operacyjne i takie, które niewiele ci mówiły. Oprócz nich, na stole znajdował się także trup człowieka, z rozerwaną od środka klatką piersiową i leżącym na drugim stole skurczonym truchłem facehuggera.
- Łoch - wydałem z siebie gdy ujrzałem trupa. - Nie ciekawie to wygląda. A to co tam leży, to to co zostało z 'intruza'?
Zapytałem, po czym przyjrzałem się bliżej dwom truchłom. Najbardziej interesuje mnie to, jak 'obcy' zainfekował ofiarę, oraz to jak udało mu się w taki sposób rozerwać denata.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- No ten już faktycznie nie pociągnie... - Rosjanin wyciągnął swoją chustkę nasączoną perfumami, w pomieszczeniu panował cholerny smród - Tja... Na to wygląda.
Czując narastający smród, starałem się nie womitować.
(poisz mi trupa plz)
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Trup jak to trup - blady, mało towarzyski, nieskłonny do współpracy, drugiej albo i trzeciej świeżości. Zobaczyłeś wyrwę wielkości dużej męskiej pięści na wysokości klatki piersiowej. Resztki żeber wyraźnie wskazywały, co wydostało się z wewnątrz denata. Można było dostrzec przez dziurę różne mało ciekawe organy, lecz nie będąc medykiem nie jesteś w stanie stwierdzić które to które i - prawdę mówiąc- średnio ci to teraz potrzebne. Jak z człowieka wylezie Xenomorf, to człowiek umrze. A jak człowiek umrze, to nie żyje. Rosjanin wyraźnie skrzywiony ze względu na zapach chował twarz w chustce jak w masce gazowej. No tak, czas chyba porzucić tę radosną autopsję i wrócić do Patona zameldować jakim gównem nas tu witają. A przy okazji dowiedzieć się czy ustalił coś z kapitanem "Wilków".
Mimo iż widok nie był zbyt zachwycający, a co dopiero mówić o zapachu, postanowiłem dokładnie się upewnić. Nie chciał bym wprowadzać kapitana w błąd, ledwo spojrzawszy na trupa.
Eksplozja klatki pierśowej tylko utwierdziło mnie w przekonaniu iż mamy do czynienia z obcym.
Szybko przyjrzałem się jeszcze temu, co zostało z facehuggera. Zastanowiwszy się jeszcze raz, i upewniwszy się że nie jest to jakaś zmutowana jaszczurka, skinąłem ruskowi i wyszedłem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Zszedłeś piętro niżej. W bardzo dużym, teraz zatłoczonym pokoju, znajdowało się dwóch "Wilków" oraz pięciu Reconów, a także Rogers i Paton pochyleni nad dużą mapą rozłożoną na stole. Od przestrzelonego, dużego okna z widokiem na lądowisko ciągnęło niemiłosiernie chłodem, a w dodatku słyszałeś słaby pomruk grzmotów, który musiał dochodzić gdzieś od strony lasu. W grobowej ciszy słychać było tylko wymianę zdań między dowódcami.
- No i co tam mamy Friden? - Zapytał Paton zerkając na ciebie kątem oka znad mapy.
- Ciało rzeczywiście wygląda jakby coś z niego wyskoczyło. Klatka piersiowa wygląda jakby coś w niej wybuchło. Dodatkowo, jest tam też pozostałość po intruzie. Prawdopodobnie coś jak skóra węża. Myślę że mamy do czynienia z xenomorfem, kapitanie. Zastanawia mnie, skąd się wzięło te jajo. Powiedziałem spokojnie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Kurwa mać, tylko tego brakowało - zaklął szpetnie Paton - Okej, drogie panie, proszę tu do mnie! - zawołał resztę oddziału i pokazał wam duży skan zdjęcia.



- Oto zdjęcie bazy terrorystów, które wykonał jeden z komputerów z "Ghosta", dobra robota Mark. Plan, który ustaliliśmy z kapitanem Rogersem jest następujący: nasze wspólne siły dzielimy na trzy grupy. Baza leży około 25 minut szybkiego marszu na wschód. Otaczają ją wzgórza - wskazał prawą część mapy - oraz górski potok (oznaczony czarną cyfrą 1). Grupa pierwsza, z kapitanem Rogersem, podejdzie do bazy bezpośrednio od strony lasu (numer 5) i przeprowadzi pozorowany atak, by dać czas grupie drugiej, która odetnie terrorystów od elektryczności dostając się przez strumień do tego budynku - pokazał budynek numer 1 - Wówczas wykorzystując element zaskoczenia i dezorientację przeciwnika nienawykłego do walki w tak marnej widoczności, wejdzie do akcji grupa trzecia, prowadzona przeze mnie, wspierając grupę pierwszą i atakując obóz frontalnie, gdy ewentualne zabezpieczenia zostaną wyłączone. Zakładnicy i dwie głowice atomowe najprawdopodobniej znajdują się w tym miejscu - wskazał palcem największy budynek na przeciwko budynku nr 1 -, w starym budynku poprzedniej stacji. A teraz bardzo ważne - postukał w punkt oznaczony jako 2 - W tym miejscu znajduje się procesor atmosfery, którego pod żadnym pozorem nie wolno nam uszkodzić, bo inaczej misja zakończy się niepowodzeniem, a nasze życie jednym wielkim "Game Over". Budynki 3 i 4 wydają się być zbudowane niedawno, co może świadczyć o tym, że w bazie znajdują się dwie, niezależne od siebie, grupy terrorystów. Zwrócicie też uwagę na dwa promy transportowe - wskazał palcem dwa podłużne kształty po przeciwległej stronie bazy - Jordan, dołączysz do grupy pierwszej. Jordan, ty do mojej grupy. Reszta niech sama zdecyduje w którym miejscu woli się znaleźć. Macie 10 minut na podjęcie decyzji i pozbieranie sprzętu. Starszy szeregowy Friden potwierdza, że na planecie znajdują się Xenomorfy, więc uważajcie na to, co biega w lesie. Naszym kanadyjskim kolegom wyjaśniam, że są to wyjątkowo brzydkie i wredne humanoidalne karaluchy, które są piekielnie silne, szybkie i mają kwas zamiast krwi, więc uważajcie w co strzelacie - zwrócił się ponownie do was - Jeśli nie ma pytań, to wszystko.
- Co z łącznością? Tutaj nasz sprzęt jest bezużyteczny.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Nie mamy teraz czasu na większe naprawy. Zdaje się, że nasz rosyjski kolega - tu wskazał głową Rosjanina z "Wilków" - jest specem od elektroniki, więc może ewentualnie coś podkręcić. Już jako tako dostroił radia Kanadyjczyków, więc wszystkie grupy będą mieszane, bo ich sprzęt jako tako działa. A poza tym zaraz spadnie deszcz - popatrzył przez okno, skąd słychać było grzmoty gdzieś nad lasem - i zmyje trochę tego pyłu, który powoduje zakłócenia.
Po wybraniu trzeciej grupy, zebrałem cały swój osprzęt. Sprawdziłem pulse rifle'a, amunicje, spakowałem apteczkę.
Dodatkowo zabrałem granatniki, nigdy nic nie wiadomo.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Jak się okazało twojej grupie przewodzi ów wygadany Rosjanin, imieniem Lev. Oprócz was dwóch idzie w niej także postawny murzyn, nazwiskiem Johnson oraz "Żółty". Wyruszacie gdy deszcz rozpadał się na dobre. Nadal jest zimno i wietrznie, lecz przynajmniej przestało krążyć pył powodujący zakłócenia w transmisji. Szybkim, acz ostrożnym krokiem pokonaliście dystans około 2 kilometrów dzielący bazę wraz ze skalnym "pustkowiem" od lasu. W bladym świetle dwóch księżyców widzisz zarysy wysokich drzew i traw, które po bliższym przyjrzeniu się okazują się być popielate lub płowo zielone. Motion tracker lekko wariuje na deszczu, pokazując ruchy niezliczonych liści poruszanych kroplami wody, lecz na szczęście nie na tyle, byś stracił orientację w terenie. Wszystkie trzy grupy idą w odstępach mniej więcej sześćdziesięciu metrów. Choć odczyt z wykrywacza wskazuje, że w najbliższej odległości nie porusza się żaden rozumny organizm masz wrażenie, że nie jesteście tu sami. Parę razy coś fosforyzującego mignęło w głębi między drzewami, być może tutejszy motyl, ważka lub coś podobnego.
- Dobra dziewczęta, kierujemy się na południowy wschód. Oczy i uszy szeroko otwarte. W razie czego ostrzegacie naszych kanadyjskich kolegów. - usłyszałeś głos Patona.
- A kanadyjscy koledzy "w razie czego" wspierają ogniem naszych dzielnych kowbojów - dodał Rogers, który najwyraźniej usłyszał poprzedni komunikat, zagłębiając się w las ze swoją grupą.
Idąc w środku grupy, rozglądam się co chwila na lewo i prawo. Po chwili wyszukuje wzrokiem "Żółtego", po czym pytan się:
- Co o tym wszystkim myślisz?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Na pewno coś tu żyje... - stwierdził z namysłem chłopak. Postąpił parę kroków głębiej w las i wskazał ci ślad, którego nie dostrzegłeś tak szybko, jak on - Na pewno jakieś duże zwierzęta - pokazując odcisk dużego kopyta, lub czegoś podobnego. - Małe również - dodał wodząc wzrokiem za ogromną, fosforyzującą na fioletowo ważką, która przeleciała tuż przed wami, zostawiając ślad na motion trackerze.
- Istny zwierzyniec, kto wie, jak pójdę na odprawę, to się tu może przeprowadzę - dodałem żartem, po czym już poważnie - a co sądzisz o xenomorfach? I tym krwawiącym na zielono oszołomie?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Alien
Wczytywanie...