Otóż to, premiera nadchodzi wielkimi krokami, wiadomo już, że nawet importując poprzedni zapis gry będzie można zmienić swoją postać. Zapraszam do odpowiedzi w ankiecie - zobaczymy, które klasy będą cieszyć się największą popularnością.
Ciekawe jest też, czy zdecydujecie się grać starą klasą, czy wolicie zmienić profesję swojej postaci? Jeśli już postanowiliście, dlaczego akurat tak? Zapraszam do dyskusji!
Na dobry początek:
Sam zamierzam wybrać klasę Adepta, którą grałem też w pierwszej części. Myślałem nad zmianą na Szturmowca, ale po zobaczeniu filmiku, na którym Shepard jest zdolny do pokonywania wrogów za pomocą wyłącznie biotyki, zdecydowałem się na pozostanie przy starej klasie.
Za pierwszym razem przeszedłem Jedynkę Żołnierzem, więc wydaje mi się, że i teraz tak zrobię.
Klasa może wydaje się nieco surowa pod względem możliwości, ale branie wszystkich na klatę i zmienianie w biegu broni w zależności od dystansu do wroga bardzo przypadło mi do gustu.
Żołnierz - nie będę kombinował, bo i tak od walki wolę się zawsze wykpić (maksymalnie do perswazji czy jak to się tam w ME zwało), a jak już muszę kombinować, to nie bawię się w konwenanse czy inne super-moce, tylko niczym Kapitan Bomba, napier... z karabinu ile fabryka dała.
Szkoda tylko, że mi zapisy wcięło z moim starym Shepardem :'( No nic, w niektórych sprawach będzie się trzeba zdać na twórców.
Soldier. Biotyk jest fajny, ale kurczę, trzeba się było ograniczać tylko do jednego rodzaju zbroi i broni. A z żołnierza można zrobić biegający czołg, więc wybór jest prosty.
Inne klasy też będą w użyciu, ale tylko dla achievementów, po dwusetnym przejściu ME2.
Wybrałem Vanguarda - w poprzedniej części grałem Żołnierzem i było zwyczajnie za łatwo. To była dobra decyzja, bo chociaż na początku psioczyłem na dobór broni, to z czasem połączenie mocy biotycznych(szarża!) i broni do walki zaczęło dawać mi wielką frajdę. Vanguard ma w sobie coś z kroganina - szarża prosto w tłum przeciwników i solidna rozpier... z użyciem strzelby/ciosów kolbą.
Zostaje przy żołnierzu. Najbardziej mi pasował w pierwszej części do Sheparda więc kontynuuje. Poza tym swobodne korzystanie ze wszystkich broni- najbardziej upodobałem sobie snajperkę i karabin szturmowy. A teraz jak dano nowe bronie, będzie się działo.
Hmm, jako infiltrator i tak mogłem korzystać ze wszelkich broni, jakie znalazłem. Ale jeśli chodzi o system zbrojeniowy to się to trochę pozmieniało względem jedynki. ;pp Nie ma tyle broni różnych, w ciągu gry znalazłem (na oko) 4 snajperki, 4 shotguny, 4 karabinki szturmowe i 4 pistolety a do tego 4 `heavy weapons`, czyli różne wyrzutnie i inne takie. Ale sami się przekonacie. ;p
Użytkownik dzikki dnia niedziela, 31 stycznia 2010, 11:49 napisał
Wybrałem Vanguarda - w poprzedniej części grałem Żołnierzem i było zwyczajnie za łatwo. To była dobra decyzja, bo chociaż na początku psioczyłem na dobór broni, to z czasem połączenie mocy biotycznych(szarża!) i broni do walki zaczęło dawać mi wielką frajdę. Vanguard ma w sobie coś z kroganina - szarża prosto w tłum przeciwników i solidna rozpier... z użyciem strzelby/ciosów kolbą.
Proponuje podniesc poziom trudnosci na odpowiednio wysokim odsloniecie sie z zaslony na dluzej niz 2sekundy skutkuje smiercia, a szarze szkoda w ogole rozwijac.
Nie wiem jak wy, ale mnie system walki zwyczajnie rozbroił w ME2, podczas pierwszej porządnej rozpierdu zginęłam przynajmniej ze trzy razy. Nie wyobrażam sobie grać czymkolwiek innym niż Żołnierzem teraz. UGH. Będzie grubo.
Użytkownik fGL dnia środa, 3 lutego 2010, 15:14 napisał
Proponuje podniesc poziom trudnosci na odpowiednio wysokim odsloniecie sie z zaslony na dluzej niz 2sekundy skutkuje smiercia, a szarze szkoda w ogole rozwijac.
Trzeba mieć refleks i tyle.
Pierwszy raz grałem na weteranie, potem na tym najwyższym(nie pamiętam jak się zwał). I było ok, jakoś sobie radziłem. Chociaż nie zaprzeczam że zdarzało mi się ginąć.
Ja protestuję przeciwko temu systemowi walki. Znaczy, jest bardzo satysfakcjonujący i wogóle, ale ja, grając żołnierzem, żywym czołgiem, nie mogę wbiec w grupę przeciwników "na Rambo" i wyjść bez szwanku z tego. GDZIE TO SIĘ PODZIAŁO? Jeśli chcę wiecznie się ukrywać za ścianami i kontenerami, to odpalam Gears of War. I gdzie jest medi-gel? Było mi dużo łatwiej jak mogłam zwyczajnie uleczyć siebie i drużynę, a nie czekać aż mi się zdrówko samo zregeneruje. PROTEST I GŁODÓWKA.
Żołnierz jest dobry na początek gry dla kogoś kto gra pierwszy raz bo ma do dyspozycji wszystkie rodzaje broni.
Importowałem swój zapis lvl 60 i zrobiłem adepta i gram na poziomie trudności szaleniec i powiem szczerze ze gra się bardzo fajnie , choć nie ma tylu broni co żołnierz to nadrabia to mocami i tarczami gethów
A powiedzcie mi jak skutecznie używać Osobliwości adeptem?
W ME było super bo to leciało w linii prostej... czyli jak użyłem mając kursor na podłodze albo suficie to ta moc faktycznie tam trafiała i wyciągała mi wrogów zza ścian. A w ME2... wielka kicha. Wszystkie moce koniecznie chcą się pakować na jakiś cel (przeciwnika) i na siłę w niego lecą, co przy wrogach kryjących się za osłonami skutkuje tym, że osobliwość uderza w przód osłony i jest jedynie zmarnowaną mocą... Adept z dużej odległości jest mocno nieskuteczny (przynajmniej na początkowych poziomach na których teraz gram).
Moja frustracja sięga już zenitu i chyba porzucę swojego ukochanego Adepta na rzecz żołnierza. Wydaje mi się, że w ME2 najbardziej znacząca jest brutalna siła ognia, a nie bezsensowne zabawy z biotyką.
Spróbuj "celować" maksymalnie z góry albo z boku. W większości przypadków będziesz w stanie wyciągnąć wroga zza kiepskiej osłony albo uniemożliwić mu wychylanie się.
Jak to 'celować' z góry albo z boku? Znaczy kursorem odchylić tor lotu maksymalnie w te strony czy z takiej pozycji atakować?
Hipotetyczna sytuacja:
Ja i kilkoro przeciwników jesteśmy oddaleni od siebie na odległość hali (odległość wystarczająco upierdliwa, żeby ciężko trafiać pistoletem a jednocześnie na tyle mała, że przy używaniu mocy nadal gra wymusza 'celowanie na przeciwnika;) i po środku nie ma za bardzo jak się chować, więc musimy ostrzeliwać się na odległość. Przeciwnicy schowani są za powalonym stołem i wychylają się tylko, żeby oddać strzały.
Da się tak walnąć Osobliwością, żeby ona się 'zakotwiczyła' obok tego stołu i ich zza niego wyciągnęła? W ME tak właśnie robiłem - sniper mode przy pistolecie + osobliwość wyciągająca ich zza osłony i bronią kończyłem dzieło. Tutaj ta osobliwość zawsze upierdliwie chce być wycelowana we wroga i w takiej przedstawionej hipotetycznej sytuacji zawsze 'zakotwiczy' się na przodzie tego powalonego stołu i nic z niej nie ma, poza tym że trochę przesłania mi wychylających się wrogów.
Ogólnie to uważam, że wbrew temu co twierdzi Bioware to biotyka została osłabiona w ME2... chyba, że ja przyzwyczajony do tej z jedynki nie potrafię się na tą nową wersję przestawić. Mniej skuteczna mi się w każdym razie wydaje, natomiast większą korzyścią jest brutalna siła ognia w połączeniu z ulepszoną amunicją (krio, ogniowa, itd...). Skok adrenaliny przy sniperce daje żołdakowi mocarną przewagę.
Z kolei przy szturmowcu - szarża + kilka strzałów z amunicji krio w co bardziej oddalonych przeciwników, a tych bliżej walką wręcz załatwić.
Wydaje mi się, że obie te alternatywy są skuteczniejsze niż Adept.
Co prawda ani w 1 ani w 2 nie wybierałem Adepta, żeby był niepokonanym czołgiem tylko, żeby bawić się biotyką, która mi się po prostu podoba, ale póki co (mam 6 lvl w ME 2 do tej pory) to szczerze mówiąc ta biotyka nie spełnia pokładanych w niej nadziei.
Owszem, biotyka została nieco osłabiona, ale nie jest to kwestia mniejszej mocy, tylko faktu, że mamy wspólny cooldown i nie można pokryć nią całego pola walki. Teraz trzeba ją stosować bardziej taktycznie.
Odnośnie wrogów - trzeba tak celować, żeby biotyka trafiała wrogów gdy wyjrzą zza osłony. Po niezbyt długim treningu naprawdę da się to robić trafiając 3/4 razy. Osobliwość faktycznie jest mniej użyteczna, służy głównie jako pułapka na wrogów. Da siętak zrobić, żeby zagrodzić nią przejście, albo żeby wychylający się wróg w nią wpadał, ale zamiast do podłogi obok trzeba przykleić ją do boku ich zasłony.