Oj Buka, pacyfistyczne poglądy ładnie wyglądają, jednak w całości są niewykonalne. Ludzie mają skłonności do płotów, bójek (nawet w imię tego, aby te płoty zburzyć... a po kilku latach zapewne postawić nowe), rywalizują na każdym kroku. W to wszystko jeszcze zamieszane są pieniądze i wiele, wiele innych czynników, których nikt nie jest w stanie wykluczyć, zneutralizować. Nawet jeśli gdzieś pojawi się zalążek raju, zawsze musi pojawić się ktoś, kto chce zmienić zasady, nagiąć je, kto sprawdza granice i wywołuje przez to agresję (chociażby pan, który przypalał ryż - pamiętasz, jak się wtedy piekliłeś?
).
Wojsko jest miejscem sztucznym i chorym, osoby które przetrwały służbę, nie chcą o niej mówić, widać, że przeżyły za dużo i sobie z tym nie radzą. Agresja, którą wyładowywali na nich starsi, oni przenosili na młodszych, robiąc coraz gorsze rzeczy - w miejscach zamkniętych często następuje utrata moralnego wzorca (tu można się odwołać do eksperymentu Zimbardo). Łapiąc w tym roku stopa, trafiłam na chłopaka, który po wojsku nie potrafi się odnaleźć w "normalnym świecie", opowiadał ogólnikami o tym, że wojsko złamało jego psychikę, zniszczyło jego znajomych, że kilkoro z nich nie wyszło z tego żywo, że nie mówi się o tym na forum publicznym - wszelkie samobójstwa pozostają pomiędzy wojskiem a rodzinami młodych chłopaków.
Z systemem nie wygrasz;) Możesz przed nim uciec, jednak wielu rzeczy nie ominiesz. Nie jestem przeciwna wojsku - jeśli inni strzelają, bawią się w wyścig zbrojeń, państwa powinny zapewnić swoim obywatelom chociaż namiastkę obrony, jednak... nie w ten sposób?
Ukasz, jakoś kilka lat temu, kiedy się spotkaliśmy, opowiedziałeś w jaki sposób wywinąłeś się wojsku - do dziś uśmiecham się, kiedy przypomnę sobie Ciebie skulonego i bujającego się, siedzącego pod ścianą;p Jednak nadal nie potrafię się zgodzić z całkowitym pacyfizmem, który jednak pozostaje tylko hasłem w wielu sytuacjach (chociażby, kiedy ktoś bije Twoją siostrę/znajomą - moim zdaniem masz obowiązek zareagować, a stanie i mówienie "nie, nie rób tak, to jest złe... ojj i widzisz? wyrwałeś jej włosy, niedobry chłopiec" w takiej sytuacji się nie sprawdzi;p).
Sama potrafię obsługiwać broń palną, strzelam też całkiem celnie. Nie potrafiłabym strzelić "nawet" do gołębia^^" jednak jeśli istnieje coś takiego, jak broń palna, która jest niezwykle popularna w czasach obecnych, wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć jak działa.