Zostały już tylko 2 tygodnie, więc pochwalcie się, gdzie i z kim przywitacie Nowy Rok. Klub? Elegancki bal? Rynek miasta i domówka? Seans kinowy? A może cała noc przed kompem i szampan przez gg? ;p
A ja dla odmiany w pracy, albo się pójdę poszwendać i poodwiedzać różne imprezy w okolicy, jeżeli będę mieć wolne. Pozostaje też opcja Berlina, ale jakoś mnie nie ciągnie
Jadę do demoralizującego Wrocka. Będę się szwendał od domówki do domówki. Podobno są plany na zaczynanie imprez dwa, trzy dni przed. Może będzie okazja do pomachania kijem, o ile takowy wyjdzie z wora na gwiazdkę
Mam szczytny cel pozostawania w trzeźwości umysłu i doglądaniu, by fajka wodna była należycie rozpalona, a dzban bezpieczny
Spacer, a jakże. Ja nie mam szczególnych planów. Prawdopodobnie wybiorę się z jakąś mniejszą ekipą do miasta, żeby popatrzeć, jak na Placu Biegańskiego odpalają ognie, a potem połazimy po Alejach.
I niech mi jeszcze ktoś coś powie o uzależnionych od kompa (i forum) maniakach, nie potrafiących odnaleźć się w real-life. ;p Kolego łajsgaj, z nudów to chyba sam tego nic nie wnoszącego posta napisałeś.
Ja mam domówkę w Poznaniu na jakieś 15 osób. Myślałem o jakimś klubie, a nawet balu, ale te 200-300 zeta za wstęp boli. Może za rok.
Ja, jako że nie miałam gdzie iść, zaprosiłam do siebie kilka osób, z których i tak połowa nie przyjdzie, bo się już zdążyli ze sobą pokłócić -.- . Tak sobie teraz myślę, że ten sylwester skreśli moją psychike na dobre.
Ja wypalę paczkę fajek, popatrzę na fajerwerki i pójdę spać. Nic specjalnego... Sylwester już do kilku lat mnie dobitnie nudzi. Impreza w remizie ułaaa super.
A ja jednak pójdę sobie do pracy. A dlaczemu? A bo tak. Będę miała okazję uczestniczyć w prawdziwym balu sylwestrowym. Kij z tym, że jako ledwie wystający zza stołu kelner ze znudzoną miną