Czyste niebo jest prequelem Cienia Czarnobyla. Oznacza to, że akcja rozgrywa się przed wydarzeniami z "jedynki". Jednak nie wcielamy się w znanego z pierwszej części bohatera, a najemnika o przezwisku Szrama, który cudem przeżył emisję.
W Cieniu Czarnobyla kierowaliśmy Strielokiem. W Czystym Niebie mamy go zabić. [color=red]
---[/color]
Po trzech dniach gry w Clear Sky mam mieszane uczucia. Z jednej strony fajna fabuła, poprawiona grafika (zwłascza dynamiczne oświetlenie!) i 'inteligencja' przeciwników. Z drugiej spora ilość błędów, z których pewna część jest wręcz karygodna, jak np. nawiedzająca od czasu do czasu kolejna emisja. Po jej przetrwaniu okazuje się że... większość NPC'ów (w tym i niezbędnych do popchnięcia głównego wątku) zniknęła.
Walki z przeciwnikami stały się znacznie trudniejsze. Winowajcami są... granaty. Tak, w Czystym Niebie są one prawdziwą zmorą samotników. Nie dość, że jedno "jajo" wystarczy do unicestwienia nas, to sami wrogowie posługują się nimi wyjątkowo sprawnie. Koniec z wystrzeliwaniem całego oddziału za skrzyni. Pozostaje walka na otwartym terenie (co wydaje się samobójstwem), albo co chwilowa zmiana osłony.
Modyfikowanie broni też jest fajnym dodatkiem. Dzięki nim nawet najsłabsze spluwy mogą nam służyć do ostatnich etapów gry.
Sądzę, że taki opis na razie wystarczy. Gdybym chciał wyliczać kolejne zalety i wady, to musiałbym jeszcze poświęcić sporo czasu.