Sesja!
Po przejściu jeszcze kawałka korytarza usłyszeliście ludzkie głosy z za zakrętu. Nie rozpoznajecie, co mówią, ale upewniliście się przynajmniej, że ktoś tu jest. Missy szybko pokazała korytarz w bok. Weszliście weń i stanęliście. Podporucznik powiedziała:
- Dobra, trzeba wymyśleć, co robimy. To mogą być piraci albo nasi. Problem w tym, że tu wszędzie są obcy i walka na dwa fronty za bardzo mi się nie uśmiecha. Jakieś pomysły?
- Dobra, trzeba wymyśleć, co robimy. To mogą być piraci albo nasi. Problem w tym, że tu wszędzie są obcy i walka na dwa fronty za bardzo mi się nie uśmiecha. Jakieś pomysły?
*Ange się uśmiechnęła - Missy wreszcie zaczynała myśleć . Pani pilot skorzystała z chwili przerwy, żeby przeładować broń. Nikt na razie nic nie mówił, wszyscy pewnie zastanawiali się co i jak powiedzieć. Ok. Luz. Kiedy broń miała już załadowany nowy magazynek Ange zarzuciła plecak na plecy, popatrzyła po swojej drużynie i odchrząknęła. Jak burza mózgów to burza mózgów.* Mamy dwie opcje. Iśc dalej, albo wracać. *No jakież to odkrywcze...* Jeżeli zdecydujemy się na pierwszą, można albo iść całą grupą, albo wysłać dwu, ewentualnie jedno osobowy zwiad. Zanim to, możemy na ogólnym kanale postarać się dowiedzieć od naszych jak najwięcej o wrogach - i potworach i piratach. Stan liczebny, uzbrojenie, lokację, w której się znajdują... I wtedy przeć do przodu rozwalając wszystko co na drodze stanie. *Pięknie, jak narazie, plan prosty jak... linijka.* Ale. *No właśnie.* W heroicznym biegu na dół, czy gdziekolwiek nasi są, może skończyć się amunicja. I wtedy kicha. *Zawiesiła głos na chwilę.* Jeśli zdecydujemy się wrócić, informując naszych o tym na głównym, i JEŚLI dotrzemy do statku żywi, *tak, piła do śmierci Roya, a bardziej nawet do tego, co n górze go zabiło* dozbrajamy się i wołamy posiłki. Minus planu jest taki, że nam dotarcie tutaj zajęło 3 dni, innym może zająć więcej - w końcu my byliśmy najbliżej. *Ale to było ponad 3 dni temu, jednostki pewnie zmieniły swe współrzędne.* Reasumując. Wiąże nas ilość amunicji. Strzelaliśmy wcześniej jak opętani. I mamy za swoje. Albo idziemy po tamtych i ryzykujemy zostanie z nożami w rękach, albo wracamy i mamy się czym bronić w drodze do statku i planujemy drugie podejście po drugi oddział. *Poza tym, nie lubię siedzieć pod ziemią... Ale tego jakoś nie chciała mówić. Jeśli ją znali - wiedzieli o tym.*
*Polak patrzył krótką chwilę w korytarz po czym odwrócił się w stronę pani podporucznik.* Zgadzam się ze Zbawicielem, powinniśmy iść po naszych, gorzej jeśli to piraci...*zawiesił na chwilę głos, widać było, że chciał dobrać właściwe słowa* Pani podporucznik nie chce być źle zrozumiany ale sadzę... *znów zastanowił się czy to dobry pomysł.* sądzę, że powinniśmy dogadać się z nimi. *Po patrzył po oddziale, miał nadzieje, że go nie zlinczują* Jeśli nie będzie z nimi naszych wyciągniemy od nich informacje co się z nimi stało. A poza tym sądzę, że każda para rąk zdolna strzelać nam się przyda. *Przestał mówić. Złapał oddech, za głośno. Wodził zdenerwowany po członkach grupy. Pewnie zaraz dostanie*
*Splunął* - Zawsze można ich wykorzystać w ramach mięsa armatniego, a jak jeden spojrzy jakoś nie tak to kulka w łeb i po sprawie. Pirat czy to obce gówno, jeden pies. Żadnego bratania się. Pamiętajcie, że to oni zaatakowali naszych i to przez nich pałętamy się po tej zapomnianej przez ludzkość planecie.
- Słyszę, że pomysłów jest wiele. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jeżeli są to piraci, to mogą otworzyć ogień i nawet nie dadzą porozmawiać. Może my im też nie damy. Tylko, że teraz potrzebujemy oszczędzać amunicję i zasoby ludzkie, więc wolałabym to załatwić bardziej pokojowo. - powiedziała Missy.
Staliście w bocznym korytarzu, głosy dochodziły was z końca prostopadłego, zza zakrętu.
Staliście w bocznym korytarzu, głosy dochodziły was z końca prostopadłego, zza zakrętu.
Ange ma dobry pomysł gdyby nie to, że nasi nie mogli i pewnie nie mogą odbierać i nadawać sygnałów. Dlatego jak przypuszczam nie odbieraliśmy na powierzchni ich nadajników. *Polak obejrzał ściany korytarza* Jak sądzę ten cały bunkier jest wykonany tak by zagłuszać sygnaturę, pewnie by nie można było tego podziemnego kompleksu wykryć z kosmosu podczas jakiś rutynowych skanów. *Artur zaczął grzebać przy swoim czujniku ruchu.* Może jednak jak jesteśmy już wewnątrz kompleksu to...*Włączył kolejny tryb skanera* sygnały z nadajników nie będą zagłuszane. Jest szansa, że zaraz się dowiemy kto się zbliża.
(Dobra, można wznowić )
Czegokolwiek byście nie postanowili, to i tak by nie wyszło. Stojąc tak za rogiem i chwilę rozmawiając, usłyszeliście nagle wrzaski obcych z całkiem niedaleka, krzyki ludzi i odgłosy strzałów oraz szamotaniny. Twarz Missy wykrzywił grymas, chyba złości.
- Dobra, pieprzyć to, kto tam jest. Wiemy, że są tam te paskudy. Idziemy!
Wybiegła zza rogu i pobiegła korytarzem, w którego końcu za kolejnym załomem było słychać hałasy. Pobiegliście za nią. Oczywiście w formacji. Z tyłu byli Ben i Artur, w środku Chris, który powłóczył nogą, a z przodu Angie, Harry i Missy.
Obciążeni ekwipunkiem i zmęczeni mieliście już trochę dosyć.
Wybiegliście zza zakrętu.
Kotłowanina, krew na ścianach i podłodze. Ktoś leży i szamoce się z alienem, kilka osób stoi, padają strzały. Wrzaski ludzi i alienów.
[Dodano po 29 minutach]
Minęła sekunda, gdy rozległo się padnij, poleciał granat i rozległ się wybuch. W waszą stronę poleciały kawałki obcych, przed którymi na szczęście się osłoniliście. Jednak to nie koniec...
Czegokolwiek byście nie postanowili, to i tak by nie wyszło. Stojąc tak za rogiem i chwilę rozmawiając, usłyszeliście nagle wrzaski obcych z całkiem niedaleka, krzyki ludzi i odgłosy strzałów oraz szamotaniny. Twarz Missy wykrzywił grymas, chyba złości.
- Dobra, pieprzyć to, kto tam jest. Wiemy, że są tam te paskudy. Idziemy!
Wybiegła zza rogu i pobiegła korytarzem, w którego końcu za kolejnym załomem było słychać hałasy. Pobiegliście za nią. Oczywiście w formacji. Z tyłu byli Ben i Artur, w środku Chris, który powłóczył nogą, a z przodu Angie, Harry i Missy.
Obciążeni ekwipunkiem i zmęczeni mieliście już trochę dosyć.
Wybiegliście zza zakrętu.
Kotłowanina, krew na ścianach i podłodze. Ktoś leży i szamoce się z alienem, kilka osób stoi, padają strzały. Wrzaski ludzi i alienów.
[Dodano po 29 minutach]
Minęła sekunda, gdy rozległo się padnij, poleciał granat i rozległ się wybuch. W waszą stronę poleciały kawałki obcych, przed którymi na szczęście się osłoniliście. Jednak to nie koniec...