Anime

Tak sobie popatrzyłem po forum, ale jakoś znaleźć takiego tematu nie mogłem. Wniosek prosty -> trzeba założyć Zwłaszcza, że dla niektórych jest to ciekawa część hmmm... kinematografii Żeby niektórym uzmysłowić: anime to japońskie filmy animowane, rysunkowe, manga natomiast to komiksy i rysunki w tym klimacie. To tak ogólnikowo, żeby ktoś nie wyjechał z czymś innym
Założyłem ten temat, by mogli się wypowiedzieć ludzie, co myślą, co czują, czemu nie lubią anime etc. Prosiłbym jedynie o sensowe argumenty, a nie jedynie "Nie lubię, bo nieee." albo "Lubię, bo taaak."

Jeśli chodzi o mnie, to kiedyś nie lubiłem anime. Co ciekawe, nigdy prawdziwego nie widziałem. Jednak wychodziłem z założenia, po obejrzeniu kilku kreskówek w dawnych latach, że wszystkie są takie i już. Głupie, dziecinne, z beznadziejnymi emotkami, drącymi się twarzami itp. Są to elementy, które dużą część osób odstraszają. Mnie też by odstraszyły, ale dobre anime takowych nie mają. Części z nich. Niektóre mają emotki, których nadal nie lubię.
Mój stosunek do anime zmienił się po obejrzeniu Ergo Proxy - anime mroczne, w smutnej tonacji, w alternatywnym świcie. Praktyczny brak emotek, dobra kreska. Na początku wydawało mi się nudne, poza tym miało ten pewien wyczuwalny japoński styl. Oczywiście potem się wciągnąłem i obejrzałem całe, dwa razy. Następnie był Evangelion - tu już trochę emotek było, ale historia mająca tak wiele nawiązań do Biblii oraz genialnych motywów m.in. kultury japońskiej zrobiła swoje. Dla wielu osób jest to najbardziej schizowe i smutne anime, ja po nim dochodziłem do siebie przez 3 dni.
Ghost in the Shell zna dużo osób. Ma ciekawą historię, bardzo dobre połączenie rysunku i animacji, wspaniałą muzykę i różne motywy różnych kultur. Nie ma w nim w ogóle żadnych emot, co bardzo doceniam, a bohaterowie są dorośli, czego nie można powiedzieć o większości innych anime, w których bohaterami są dzieci w wieku ok. 15 lat.
Mógłbym jeszcze pisać, że oglądałem Hellsinga - historię o małym bractwie chroniącym ludzi przed nieumarłymi, Triguna - postapokaliptyczno-westernowo-neuroshimowy klimat, momentami naprawdę wesoły i dający chęć do życia, momentami przytłaczający.
To, co oglądałem ostatnio przebija jednak wszystkie pozostałe. A były to dwie serie.
Jedną jest "D Gray Man". Historia organizacji Egzorcystów, którzy bronią ludzkości przed demonami. Całe anime jest mroczne, utrzymuje klimat smutku i bezsilnej złości. Wydawać by się mogło, że jest głupie, opowiada o jakichś walkach z demonami, które wyglądają w dodatku dosyć dziwnie. Jednak poznanie historii i tego, co czują bohaterowie powoduje, że nie można oderwać się od oglądania. Ginący ludzie i rozpacz, która jest wszechobecna trochę przytłaczają. Samo powstanie demona daje do myślenia: osoba, której bliski zmarł, płacze nad jej grobem. Przychodzi główny zły charakter i mówi, że można wskrzesić tę osobę, by była zawsze z nią. Wystarczy wywołać jej imię. No to osoba rozpaczająca krzyczy przez łzy imię, dusza wraca z czyśćca i wchodzi w metalowy szkielet, który został chwilę wcześniej stworzony. Dusza została właśnie skazana na wieczne potępienie. Następnie zostaje zmuszona do zabicia ukochanej osoby i wejścia w jej ciało. W ten sposób ginie dwoje kochających się ludzi, obie dusze są przeklęte.

Drugim anime, które właściwie uważam za najlepsze jakie widziałem (i pewnie jakie zobaczę) jest Gundam Seed. Część osób pewnie by stękała: "eee, walki pancerzy bojowych". Wiem, są tu walki Mobile Suitów i są swoją drogą wspaniałe, ale cała fabuła i historia, owinięte wokół tego, są bardzo dobre. Częścią bohaterów są dzieci, ale ich problemy emocjonalne, śmierć bliskich, niszczenie psychiki, wszechogarniająca wojna i śmierć tysięcy ludzi robią swoje. W tym anime nie ma praktycznie śmiesznych scen, mogą być najwyżej miłe, kontrastujące trochę z ciągłym cierpieniem. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie wielkie wrażenie i sprawiło, że nie mogłem się oderwać od monitora. Te schizy, cierpienie i "karcenie" czasami dobijają, ale uważam, że to właśnie jest wspaniałe. Obejrzałem już drugą i ostatnią serię i trochę mi żal, że nie ma więcej. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Przy niektórych scenach, muszę przyznać, miałem łzy w oczach. Nie da się wyrobić.

Jeśli ktoś by chciał sobie zacząć oglądać anime, to proponowałbym od czegoś lżejszego, np. Ergo Proxy. Potem to już do woli

A teraz mogą pisać inni
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
No dobraaaa..po kolei.
U mnie zaczęło się od Hellsinga. Konkretnie od tego, że szukałem obrazka podobnego do mojej postaci z sesji i wpadłem na Alucarda. Zainteresowałem się kto to, i poszło.
To japońskie anime opowiada o rumuńskim wampirze walczącym z niemcami i włochami w imieniu angielki. W skrócie.
Jedną rzeczą o której trzeba koniecznie wspomnieć jest muzyka. Hellsing ma niesamowitą, boską muzykę. Począwszy od absolutnie genialnego openinga każdy moment jest wypełniony cudną melodią. Co najważniejsze, nie są to gotyckie chóry i muzyka na organach. Do tej jakże krwawej historii o pojedynczym wampirze od niechcenia przerabiającym armie wrogów na dżem, zaserwowano lekko jazzujące kawałki, trochę nostalgiczne, trochę skoczne. Daje to niesamowity, bardzo świeży i nietypowy efekt.
Alucard nie jest, co prawda, jedynym bohaterem zdolnym do robienia masowego "overkilla", który, powiedzmy sobie szczerze, zazwyczaj wygląda po prostu żenująco i głupio. Jednak olbrzymia sieczka w wykonaniu tej jednej postaci (do tej muzyki) wygląda naprawdę cudownie i na swój sposób naturalnie. Wszak to jest Alucard..

Aktualnie wychodzi seria OAVek zwanych Ultimate Hellsing o ile mnie pamięć nie myli. Mam mocno mieszane uczucia. Po pierwsze, styl rysowania się zmienił, postaci są rysowane w... "emtokach"? (te gigantyczne krople i inne pierdoły) i nawet Alucard od tego nie uciekł. Po drugie, zmieniono muzykę, a to jest już przestępstwo. Teraz mamy muzykę symfoniczną (co z tego, że podobno nagrywaną w Filharmonii Warszawskiej?), która sprawia, że nastrój Hellsinga zrobił się bliźniaczy z setką innych tytułów o wampirach. Koszmar. Po trzecie, autorzy zdecydowanie przegięli ze scenami trzewiowymi. W oryginalnym anime też była masa flaków i krwi, jednak tutaj autorzy na siłę starali się dać więcej bebechów, wydłubywania oczu i czego tylko.
Niemniej nowa seria ma także zalety. Przede wszystkim, użyto kilku naprawdę ciekawych efektów specjalnych (zwłaszcza świecący ślad papierosa Luke'a kiedy ten używa "akceleracji" albo magiczna kula panny Rip Van Winkle). Przeplatają się różne sposoby rysowania (choćby pistolety Alucarda wyglądają jakby były namalowane akwarelami). Mimo, że w kilku miejscach wepchnięta na siłę grafika komputerowa psuje efekt, to pomysły są dobre.
Po drugie, teraz anime jest zdecydowanie wierniejsze mandze. Cóż, czy jest to zaleta czy wada, nie mnie to oceniać. Jednak wypadało zaznaczyć.


Ok, nie mogę się zgodzić, że Ergo Proxy jest "czymś lżejszym". Jest to zdecydowanie jeden z najtrudniejszych w odbiorze tytułów. Nie jest to żaden cyber punk ani sci-fi, tylko filozoficzno-teologiczne anime osadzone w antyutopijnym świecie. Nie wiem, czy jest jeszcze tytuł z tak olbrzymia dawką nawiązań do filozofii i teologii.
SPOILER
Uwaga spoiler!:

Imiona rzeźb, Kristevy, Dedalusa...nawet statku w którym się poruszali! Wszystko jest nawiązaniem.[color=red]
---[/color] Co więcej, nie są to czcze nawiązania "ot, tak sobie". Większość wątków fabularnych opiera się na pewnych sposobach myślenia czy teoriach których przeciętny odbiorca musi być świadom by zrozumieć chociażby główny wątek. Poza tym nie polecam tego fanom hard sci-fi, bo gdzieś w połowie seria przestaje nawet udawać, że jest klasycznym cyberpunkiem i idzie w bardzo nietypową stronę. Co więcej, fabuła robi całą masę "skrótów myślowych" sprawiających, że niesamowicie się zgubić w tym co się dzieje.'Ghost in the Shell' w porównaniu do tego anime ma fabułę prostą niczym "Muminki".
Postaci często zachowują się na pierwszy rzut oka nielogicznie i absurdalnie. Trzeba się zastanowić by dostrzec pewien sens ich czynów, są one zawsze poparte pewnymi poglądami czy przyjętą filozofią. Co ciekawe, po chwili zastanowienia naprawdę wczuć w ich sposób myślenia.
SPOILER
Uwaga spoiler!:

Weź pod uwagę chociażby zachowanie Raula...Nawet zachowanie Iggi'ego.[color=red]
---[/color]

W całej serii jest naprawdę niewiele scen walki, czy jakiejkolwiek akcji. Jest dużo rozmów, myślenia i rozważania. Wiele osób uznaje za najlepszy odcinek ten w którym naprawdę NIC się nie dzieje. Zrozumienie 2-3 ostatnich epizodów jest prawie niemożliwe przy pierwszym obejrzeniu, jeśli Dany'emu się udało, to jest pierwszą znaną mi osobą, a nie zwykłem obracać się wokół osób mało rozumnych, czy nie doświadczonych w odbiorze skomplikowanej fabuły.
Seria jest także bardzo postmodernistyczna. Zakłada, że odbiorca jest obeznany z klasyką cyber punku. Dlatego fabuła startuje z punktu który zazwyczaj jest osią całej fabuły w takich dziełach (roboty zaczynają myśleć. Klasyka.) i kieruje go w zupełnie inną stronę. Postmodernizm sprawia, że seria jest także dziełem bardzo eklektycznym w formie. I nie mówię tu o zastosowaniu różnych technik malarskich. Pojawiają się odcinki wepchnięte, na pierwszy rzut oka, zupełnie bezsensownie w fabułę. Ot, odcinek w konwencji teleturnieju czy klasycznej amerykańskiej kreskówki. Jednak właśnie takie pomysły świadczą o wyjątkowości tego tytułu.
Nieeee...W życiu się nie zgodzę, że Ergo Proxy jest czymś dla początkujących.
Jeżeli wiesz kim jest pani Kristeva to możesz oglądać.
Jeżeli kojarzysz mniej więcej Kartezjusza, cóż możesz spróbować, ale nie będzie łatwo.
Jeśli nie orientujesz się w filozofii, to idź obejrzeć "Ghost in the Shell". Jest to tytuł zdecydowanie prostszy, lżejszy i łatwiejszy.

EDIT:
Przepraszam za moją nieskładną, chaotyczną i generalnie fatalną wypowiedź. Cztery godziny snu i dwa egzaminy kiepsko wpłynęły na moja jasność myśli, jednak nie mogłem nie zareagować, kiedy mowa o moim ulubionym anime..

Odpowiedz
Dobrze, że nie napisałem o Hellsingu, bo ty to zrobiłeś Potwierdzam co mówiłeś, druga seria Hellsinga ma już emotki, natomiast dzisiaj od znajomego słyszałem, że wychodzi trzecia.

Co do Ergo. Może rzeczywiście trochę źle napisałem. Ma on mniej schiz niż np. Evangelion lub Gundam, lecz rzeczywiście jest pełen motywów i filozofii, którą ciężko zrozumieć. Całą serię ogladałem 2 razy, końcowe odcinki, ze 3, 4 i powoli mogę powiedzieć, że zaczynam jarzyć to zakończenie. Choć nadal rozwiązań jest kilka.

SPOILER
Uwaga spoiler!:

Kocham scenę w ostatnim odcinku, gdy wraca Monad, zamieniona w anioła, złote tęczówki, ech... I gdy ginie w słońcu... [color=red]
---[/color]
Część mojej sygi jest z Ergo Proxy

Jako łatwiejsze anime może być GitS, chociaż ma też motywy i filozofie (ciągły motyw Lalek i pieśni o żurawiu) albo Trigun, chociaż ma on trochę emotek i pod koniec robi się smutny, ale cały jest raczej pogodny.

[Dodano po 8 minutach]

Większość postaci w Ergo jest wspaniale pokazana. Psychika, przemiany wewnętrzne. Problem: czy robot może być "człowiekiem"? No i te kilka odcinków, które ci daje mocne uderzenie w łeb, m.in teleturniej i kreskówka i ich zakończenia. Jest kilka momentów, które można by nazwać wesołymi, ale jakoś to za bardzo humoru nie poprawia
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Powiem tak. Anime kojarzy mi się źle, zasadniczo tak jak to ujął na wstępie Dany. Przez lata zawsze tego unikałem i jakoś mnie to specjalnie nie bolało.

Moje pierwsze spotkanie z Anime to Animatrix czyli zlepek kilku historii luźno powiązanych z tematyką filmu braci Wachowskich. Różnorodność technik i podejść do tematu sprawiła, że obejrzałem to dzieło kilka razy i bardzo przypadło mi do gustu. Obok prostego, dosyć dziecinnego anime o nawiedzonym domu (błąd Matriksa) były tam ponura opowieść o sportowcu, który przełamując własne ograniczenia wyrwał się sam ze swiata ułudy czy np. filozoficzno-narkotyczna wizja zjednoczenia się maszyny z człowiekiem. Jak dla mnie bomba. Różne podejścia, różne techniki i różne punkty widzenia. Takie anime to ja rozumiem .
Odpowiedz
Ja obejrzałem pierwsze pół Evangeliona i ni cholery nie wiem co w nim ambitnego. Ot, połączenie serialu młodzieżowego z wielkim robotem.;p
Niemniej wiem, że w drugiej połowie odchodzą straszliwe maniany z Rei, więc będę musiał nadrobić.

Co do schiz. Dla mnie w Ergo każdy odcinek był osobna schizą. 'Goodbye Vincent", "Ophelia", "Unamnesis"...prawie każdy walił po łbie (ZWLASZCZA pierwszy wymieniony) jak młotek, a to nawet bez brania pod uwagę końcówki.
SPOILER
Uwaga spoiler!:

Cały motyw Monad-Real jest też świetny. I na pewno nie zniknęła w tym słońcu? Swoją drogą przyjmujesz wyjaśnienie fabuły zakładające istnienie Boga czy za Boga w ramach fabuły uznajesz pierwszych ludzi którzy wracają w ostatnim odcinki? [color=red]
---[/color]
Co do postaci, to serial zawiera jedyną w historii małą dziewczynkę która mnie nie irytowała. Jak widzę w anime małe dziewczynki które mają być urocze, starają się i uśmiechają, to mam ochotę je kopać. A Pino była autentycznie urocza. Nie wiem jak to zrobili..;p

Ach, i Ergo Proxy ma najpiękniejszy opening jaki w życiu widziałem. (Na drugim miejscu są openingi z serialu "Dexter" i "Hellsinga") Bardzo przyjemna muzyka z absolutnie niesamowitymi ruchomymi obrazami tworzącymi nastrojowe kolaże...Wygladają trochę jak ruchome okładki z serii komiksów "Sandman".
No i fakt, że do napisów końcowych muzyki użyczył Radiohead ("Paranoid Android") też o czymś świadczy..
Ale o Ergo ja bym mógł bez końca. Nawet oryginał kupiłem! Ha!

Tym Gray Manem byłem zainteresowany. Ile to ma odcinków?

A do Animatrixa nie mam serca. Po prostu. Uważam, że Matrixa należało zamknąć po pierwszej części, a nie robić filozofię jakby to był jakis ambitny film. Zawsze uważałem Animatrixa za bezwstydne odcinanie kuponów. Niemniej to co opisałeś wydaje się na tyle świeżym podejściem do sprawy, że może się skuszę.
Ale dopiero kiedy dopadnę nowiusieńkie anime Batman..:>

Odpowiedz
Co do Ergo:

SPOILER
Uwaga spoiler!:

Jest powiedziane, że proxy, które wejdą w promienie słońca, giną. Dlatego zanim będzie koniec świata są uśpione, potem niebo jest zachmurzone, one się budzą, zabijają ludzi i siebie, a następnie przybywają od nowa ludzie. Trochę psuje ten plan fakt, że Vincent jako Emissary of Death nie ginie razem z Monad.[color=red]
---[/color]
No i także uwielbiam Pino, niby słodka dziewczynka, ale naprawdę wspaniała postać.

Animatrixa nie widziałem praktycznie wcale. Widziałem Kid's History i Ostatni lot Ozyrysa. Podobno historia buntu itp. jest bardzo dobrze pokazana.

D Gray Mana jest aktualnie 88 odcinków, ale wychodzą co tydzień kolejne. Wszystkie są do obejrzenia na www.veoh.com Szacuję, że seria będzie miała min. ze 100.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Ok, więc może napiszę coś o innym anime, może ktoś zna.

Death Note

Muszę przyznać, że ciężko mi się było przekonać do tego tytułu. Ironicznie, był zbyt popularny bym chciał się nim zająć. Przyjęło się niestety, że jak coś jest zbyt popularne to znaczy, że to masówka. Jednak, z jakiegoś powodu, postanowiłem się zapoznać z tym tytułem i nie żałuję.
Na tytuł składa się historia, dość widocznie podzielona na dwa sezony, z czego pierwszy sezon jest, przynajmniej w moim mniemaniu, zdecydowanie lepszy.
Opis fabuły zakłada spoiler ważniejszych elementów z dwóch pierwszych odcinków. Cała seria ma ich chyba z 36 więc nie jest to aż tak straszliwy czyn. : p
Historia kręci się wokół tytułowego Notesu Śmierci, potężnego artefaktu pozwalającego właścicielowi w ciągu sekund zabić każdą osobę czyjej nazwisko zostanie doń wpisane. Notesy zazwyczaj należały do Bogów Smierci, demonów żyjących w swoim własnym świecie, jednak jeden z nich, Ryuuk niemożebnie znudzony generalnym marazmem i rozleniwieniem innych demonów, postanowił zrzucić Notes na Ziemię i zobaczyć co z tego wyniknie. Notes odnaleziony zostaje przez chłopaka mieszkającego w Japonii (bo gdzie? ;/), który nie różni się specjalnie od rówieśników poza taką drobnostką, że jest geniuszem. Raito, bo tak się nazywa, podobnie jak Ryuuk zmęczony swoim własnym światem pełnym zbrodni, zła i niesprawiedliwości postanawia użyć zeszytu by ukarać złych ludzi.
Fala nagłych śmierci rozmaitych złoczyńców nie uszła uwadze rozmaitym organizacjom policyjnym, w tym pewnemu jegomościowi który wydaje się być zdolny do przechytrzenia nawet kogoś takiego jak Raito.

Seria generalnie polega na pojedynku dwóch genialnych ludzi i ponad wszystko kojarzy się z rozgrywką szachową, gdzie każdy myśli na kilkanaście ruchów do przodu. Co ciekawe, taka konstrukcja fabuły nie wymaga od widza nadmiernej ilości kombinowania (nie to co Ergo; p), gdyż ten tylko siedzi i patrzy jak myślą inni. A jest to zaskakująco wręcz, interesujące i trzymające w napięciu.
Autor ciągle wpada na nowe pomysły na zakręcenie tej i tak zawikłanej fabuły, a bohaterowie kręcą ją także, na swój sposób.
Pomysł jest na tyle świeży i oryginalny, że polecam serię absolutnie wszystkim, nigdy nie wiadomo komu akurat się spodoba.

Co do kreski, trzeba przyznać, że jest bardzo profesjonalna. Wszystko jest schludnie cieniowane i realistyczne. Studio wyraźnie przejęło się jakością animacji i nie pozwoliło sobie tak kiepskie ekranizacje jak w przypadku takiego choćby "Bleacha". Często pojawiające się monologi wewnętrzne ukraszone zostały bardzo ładnymi, momentami troszkę surrealistycznymi tłami, których kolorystyka jest przyporządkowana danemu bohaterowi.
Świetną robotą jest montaż i ujęcia kamery. Widać, że każda scena jest przemyślana. Zdecydowanie najlepiej zmontowany jest ostatni odcinek kończący pierwszą serię (choć na moją opinię wpływa pewnie fakt, że uważam, że jest to, generalnie, najlepszy odcinek.)

Muzyka jest także świetnie dopasowana, podniosła i dramatyczna. Zapewniam, że jeszcze nigdy nie słyszeliście takiej muzyki do sceny pisania w notesie. Niestety wadą jest fakt, że autorzy wybrali koszmarny utwór do openinga. Piosenka posiada idiotyczny tekst (zwłaszcza w tłumaczeniu na polski), nawet wedle standardów J-Popowych. Najlepiej przewijajcie animację początkową...

Cóż można dodać na koniec. Jest to tytuł dość nietypowy, jednak jego olbrzymia popularność sugeruje, że pomysł był zdecydowanie trafiony. Nie mam tutaj walk, wielkich mieczy i robotów. Jest dwóch kolesi którzy myślą.
Jednak odpowiednia muzyka, ujęcia i umiejętne prowadzenie fabuły sprawia, że seria trzyma w napięciu do samego końca. Olbrzymia ilość zakrętów fabularnych, niespodzianek i nietypowych pomysłów sprawia, że ciężko się oderwać.

P.S. Muszę być szczery. Poza tymi niewątpliwymi zaletami serii, głównym powodem, dla którego oglądałem ją z zapartym tchem jest pewna postać, której absolutnie nie da się nie lubić. Awansowała ona u mnie do jednego z najulubieńszych bohaterów "ever", a to nie takie łatwe.

Odpowiedz
Death Note'a nie znam, może sobie kiedyś obejrzę. Zapowiada się ciekawie.
Odnośnie Bleacha, to widziałem ze znajomym pierwszy odcinek, ogólnie trochę dziwne, fabuła miejscami ciekawa, miejscami naciągana. Są zabawne momenty, lecz występują emotki (...), a kreska i animacje są dosyć proste.
Nadal najbardziej lubię Gundam Seed i kocham postacie, które tam występują. Ciężko mi powiedzieć, kogo lubię najbardziej, ponieważ każda z ważniejszych postaci (czyli nie liczymy tych, co pojawiają się, by zginąć ) jest świetnie przedstawiona i przekonywająca. Co prawda, jak się zobaczy Lacus na samym początku, to tylko się ciśnie: "O Boże, co to jest?!". Ale niedługo później się to zmienia
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Bleach jest ciekawy przez pierwsze...yyy...50 odcinków...potem, co ciekawe, ocieka wręcz trafionymi pomysłami (choćby fakt, że główna zła frakcja oscyluje wokół hiszpańskiego klimatu zarówno w muzyce jak i nazewnictwie) ale ciężko jest im odzyskać dobre wrażenie które straciły w trakcie koszmarnego, nudnego i generalnie nędznego fillera (o wampirach...eeeh).
Bleachowi trzeba oddać, że mimo, że jest bezpośrednim spadkobiercą Dragon Ballów, momentami w sposób ciekawy bawi się własną konwencją i niektóre zakręty w fabule uważam za bardzo, bardzo dobre.
Animacja i jakość rysunków jest nędzna, jednak seria nadrabia muzyką. O dziwo wydaje się naprawdę dobra i z pomysłem.
A co do pierwszego odcinka...Cóż,,,pierwsze...10-15 może jest dość mizernych, opartych na zasadzie "złoczyńcy tygodnia". Ale po pewnym, relatywnie krótkim, czasie konstrukcja jeden odcinek=jeden potwór się kończy i robi się w miarę ciekawie.

Poza tym serial obfituje w świetne (jak na ten gatunek) postacie drugoplanowe. Niestety przejawia tendencje do zarysowania bardzo fajnego charakteru do pewnego momentu a potem zostawiania do samopas i ograniczania jego roli do durnego, powiedzmy, pomocnika czy postaci czwartoplanowej.

I niestety wśród fanów najpopularniejsze są ci nudni bohaterowi którzy to nic nie robią tylko patrzą spode łba, mówią szpanerskie teksty cichym, szpanerskim głosem i generalnie są zbyt fajne na robienie czego innego. To nie jest ciekawe zarysowanie charakteru postaci. To jest brak charakteru. Ale problem ten dotyczy chyba wszystkich serii : P

Odpowiedz
Trochę w Anime siedzę, więc dołączę się do rozmowy.
Co do Bleacha to jest to typowy tasiemiec dla nastolatków, świadczy o tym wiek głównego bohatera i szkolne życie na drugim planie fabularnym. Osobiście wolę mangę ale anime to ma kilka zalet, muzyka ciekawe przedstawienie kilku walk. Można się doszukać (choć może trochę na siłę) wewnętrznej walki dobra i zła w głównym bohaterze (ciekawie ukazane wnętrze świadomości).
Death Note mnie osobiście męczyło, jak dla mnie było za dużo czaszek myślenie postaci było przekombinowane w niektórych momentach, postać blond gotyczki wnerwiała a od drugiej połowy serii to jak dla mnie była porażka, niestety nie dotrwałem do końca stanąłem gdzieś koło 32 odcinka i może się mylę co do tej serii.

Ergo Proxy uważam za naprawdę dobre anime. Ukazane postacie są jednymi z najlepszych z jakimi się spotkałem. Fabuła jest po prostu rewelacyjna.

No a taraz napiszę o trochę innym Anime. Przy tym można się rozluźnić. Zaliczam je do najlepszych komedii. Mowa o "ouran high school host club".
Anime z rodzaju haremówek (to takie gdzie jest jeden facet na ileś kobiet i wychodzą niby śmieszne sytuacje) tylko trochę inne.
Jest to seria o przygodach tytułowego klubu, który w bardzo bogatej i elitarnej szkole ma za zadanie zabawiać uczennice. Bardzo polecam jako lekką rozrywkę.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
No właśnie. Krix poruszył ważną część tej "sztuki". Tak jak dramat, anime dzieli się na komedię i tragedię. Osobiście, jeśli już mam oglądać, preferuję ten pierwszy typ. W końcu mamy się przy tym relaksować, a nie nadwyrężać umysły.
Jak tak czytam wasze posty to słyszę tylko "Ergo Proxy" "Death Note" "Bleach"... proszę, obejrzyjcie coś innego. Odnosicie się tylko do tych tytułów. A są przecież inne dobre jap. animacje...
Odpowiedz

Cytat

W końcu mamy się przy tym relaksować, a nie nadwyrężać umysły.


A kto tak powiedział? Dobra muzyka wymaga wysiłku podczas słuchania, by zrozumieć jej przesłanie. Ja właśnie wolę anime, przy którym trzeba myśleć lub nie nazbyt śmieszne.

Cytat

Jak tak czytam wasze posty to słyszę tylko "Ergo Proxy" "Death Note" "Bleach"...


To możesz jeszcze wymienić Hellsinga, Triguna, D Gray Mana, Gundama, Ghost in the Shell.

Widać Atis, że argumentów nie masz
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
To ja mogę opowiedzieć o Naruto, Soul Eater, May Hime, Last exile, Full Metal Panic, FLCL(FURI-KURI!!!), Witch Hunter Robin, Erementar gerad, Genshinken, Basilisk. To tak na dobry początek, polecam z tego wszystko. Jak by ktoś miał pytania to mogę pokrótce opisać każdy z tych tytułów.

By czasu nie tracić to coś od razu polecę Genshinken. Jest to anime o fanach anime, dokładnie o tych japońskich geekach czyli otaku. Jest to w głównej mierze komedia z elementami obyczajowymi, naprawdę przyjemnie się ogląda. Niestety ja odnalazłem za dużo wspólnych elementów z postaciami w Anime.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Ostatnio znalazłem wspaniały filmik Cosplay z Gundam Seed Destiny. Ale oczywiście są także postacie ze zwykłego Gundam Seed.
Gundam Seed Cosplay
Niektóre postacie genialnie oddane (m.in. Stellar).


[Dodano po 15 godzinach]

Jeszcze co do openingów. Opening z Ergo jest bardzo dobry, połączenie różnych grafik, rysunku z animacją, a nawet zdjęciami z naszego świata oraz klimatyczna muzyczka "Kiri" są wspaniałe. Ten
Uwielbiam także openingi do GitSa SAC i 2nd GIG ze względu na muzykę, której słucham bez przerwy. GitS SAC, GitS 2nd GIG
Muzyczka z openingu Hellsinga także bardzo dobra, klimatyczna (no i ta noga miażdżąca głowę zombi ). Hellsing
D Gray Man nie ma według mnie jakichś zachwycających openingów. Podobno społeczność anime oceniła 3 opening za najlepszy wśród anime, ale dla mnie jest po prostu dobry (ten D Gray Man Opening 3).
Co do Gundama, to openingów za bardzo nie oglądałem, najwyżej po raz każdego, bo się szybko przewijało, by odcinek zobaczyć Niemniej dobry jest 3 z muzyczką "Believe" oraz wspaniały jest ending z muzyczką "Anna ni isshodatta no ni". Na początku można by uznać, że to japońskie disco-polo, ale pod koniec serii tylko siedzisz i się ślinisz (klimat!) Opening 3, Ending
Trigun nie ma nic nadzwyczajnego, ale muzyczka całkiem fajna i klimatyczna. Trigun
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Ja bardziej niż openingi z GitSa wolę ending
http://pl.youtube.com/watch?v=rNow3NThny8
Jak dla mnie bardzo fajny jest opening do Soul Eatera niestety nie ma go jeszcze na youtube. Lubie też kilka openingów z naruto i bleacha ale zadługo by szukać.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Nie to miałam Dany na myśli. Chodziło mi raczej o to, że te tytuły cały czas się przewijały przez wasze posty i odniosłam wrażenie, że oceniacie inne produkcje przez właśnie ich pryzmat. A tą resztę, którą podałeś, pojawiła się właściwie tylko raz.

Cytat

Ja właśnie wolę anime, przy którym trzeba myśleć lub nie nazbyt śmieszne.

To już jest kwestia gustu, więc nie rozumiem czemu uważasz, że "nie mam argumentów". Argumentów na co? Jeśli dobrze pamiętam nie opowiedziałam się po jakiejkolwiek stronie, żeby teraz debatować nad czymś.
Odpowiedz
Po prostu napisałaś zdanie

Cytat

W końcu mamy się przy tym relaksować, a nie nadwyrężać umysły.

które wyglądało na stwierdzenie ogólnego prawa, a nie twojej opinii, dlatego napisałem, że tak wcale nie jest.

Cytat

A tą resztę, którą podałeś, pojawiła się właściwie tylko raz.

Arkham rozpisał się o Ergo, napisał o Death Note i wspomniał Bleacha. Ja natomiast pisałem o D Gray Manie i Gundamie, więc nie wiem, skąd ci się to wzięło

Cytat

Jeśli dobrze pamiętam nie opowiedziałam się po jakiejkolwiek stronie, żeby teraz debatować nad czymś.

Z treści twojego posta oraz zawartego tam cudzysłowu wywnioskowałem, że nie przepadasz za anime i byłem ciekaw dalszej opinii.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
No to proszę nie wyjeżdżaj, że nie mam argumentów... mam zły dzień.
Za nime nie przepadam. Kiedyś uwielbiałam oglądać anime, nieważne co to było. Od fantasy-comedy typu Slayers (mój faworyt do dziś) do tych poważniejszych (złapałam sama siebie na oglądaniu z siostrą Ghost in the Shell). Ale cóż, jak to zwykle bywa, internet zepsół moją opinię na ten temat. Czemu? Jakoś czuję niesmak kiedy czytam na forach internetowych tysiące postów napisanych przez głupawe nastolatki "jakie to yaoi jest super" i "jaki to Saske (Sasuke)/Inuyasha jest słodki". Na miłość boską, wszystko przez ten cholerny internet...
I teraz nie wiem czy mam cię nienawidzić, czy ci dziękować... zachciało mi się odświeżyć pamięć do paru starych anime...
Odpowiedz
Dlatego nie łażę po necie w poszukiwaniu tekstów innych ani nie czytam komentarzy Jedynie szukałem na wiki informacji odnośnie serii lub jeśli chodziło o Evangeliona, to dorwałem stronę z wyjaśnieniami wielu motywów i Aniołów.

Cytat

I teraz nie wiem czy mam cię nienawidzić, czy ci dziękować... zachciało mi się odświeżyć pamięć do paru starych anime...

Jeżeli masz z nimi miłe wspomnienia, to co w tym złego? Poza tym nienawiść to mocne słowo
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Moim zdaniem powrót do anime nie jest zły, nawet jeśli masz nie najlepsze wspomnienia. Na obecny dostęp do różnych serii bez problemu znajdziesz wszystko co dusza zapragnie, a do większości komentarzy w necie nie będzie. Ja szperam po sieci dość dużo szukając anime i nie trafiam jakoś nagminnie na to co cię zniesmaczyło.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
← Filmy/Seriale

Anime - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...