Założyłem ten temat, by mogli się wypowiedzieć ludzie, co myślą, co czują, czemu nie lubią anime etc. Prosiłbym jedynie o sensowe argumenty, a nie jedynie "Nie lubię, bo nieee." albo "Lubię, bo taaak."
Jeśli chodzi o mnie, to kiedyś nie lubiłem anime. Co ciekawe, nigdy prawdziwego nie widziałem. Jednak wychodziłem z założenia, po obejrzeniu kilku kreskówek w dawnych latach, że wszystkie są takie i już. Głupie, dziecinne, z beznadziejnymi emotkami, drącymi się twarzami itp. Są to elementy, które dużą część osób odstraszają. Mnie też by odstraszyły, ale dobre anime takowych nie mają. Części z nich. Niektóre mają emotki, których nadal nie lubię.
Mój stosunek do anime zmienił się po obejrzeniu Ergo Proxy - anime mroczne, w smutnej tonacji, w alternatywnym świcie. Praktyczny brak emotek, dobra kreska. Na początku wydawało mi się nudne, poza tym miało ten pewien wyczuwalny japoński styl. Oczywiście potem się wciągnąłem i obejrzałem całe, dwa razy. Następnie był Evangelion - tu już trochę emotek było, ale historia mająca tak wiele nawiązań do Biblii oraz genialnych motywów m.in. kultury japońskiej zrobiła swoje. Dla wielu osób jest to najbardziej schizowe i smutne anime, ja po nim dochodziłem do siebie przez 3 dni.
Ghost in the Shell zna dużo osób. Ma ciekawą historię, bardzo dobre połączenie rysunku i animacji, wspaniałą muzykę i różne motywy różnych kultur. Nie ma w nim w ogóle żadnych emot, co bardzo doceniam, a bohaterowie są dorośli, czego nie można powiedzieć o większości innych anime, w których bohaterami są dzieci w wieku ok. 15 lat.
Mógłbym jeszcze pisać, że oglądałem Hellsinga - historię o małym bractwie chroniącym ludzi przed nieumarłymi, Triguna - postapokaliptyczno-westernowo-neuroshimowy klimat, momentami naprawdę wesoły i dający chęć do życia, momentami przytłaczający.
To, co oglądałem ostatnio przebija jednak wszystkie pozostałe. A były to dwie serie.
Jedną jest "D Gray Man". Historia organizacji Egzorcystów, którzy bronią ludzkości przed demonami. Całe anime jest mroczne, utrzymuje klimat smutku i bezsilnej złości. Wydawać by się mogło, że jest głupie, opowiada o jakichś walkach z demonami, które wyglądają w dodatku dosyć dziwnie. Jednak poznanie historii i tego, co czują bohaterowie powoduje, że nie można oderwać się od oglądania. Ginący ludzie i rozpacz, która jest wszechobecna trochę przytłaczają. Samo powstanie demona daje do myślenia: osoba, której bliski zmarł, płacze nad jej grobem. Przychodzi główny zły charakter i mówi, że można wskrzesić tę osobę, by była zawsze z nią. Wystarczy wywołać jej imię. No to osoba rozpaczająca krzyczy przez łzy imię, dusza wraca z czyśćca i wchodzi w metalowy szkielet, który został chwilę wcześniej stworzony. Dusza została właśnie skazana na wieczne potępienie. Następnie zostaje zmuszona do zabicia ukochanej osoby i wejścia w jej ciało. W ten sposób ginie dwoje kochających się ludzi, obie dusze są przeklęte.
Drugim anime, które właściwie uważam za najlepsze jakie widziałem (i pewnie jakie zobaczę) jest Gundam Seed. Część osób pewnie by stękała: "eee, walki pancerzy bojowych". Wiem, są tu walki Mobile Suitów i są swoją drogą wspaniałe, ale cała fabuła i historia, owinięte wokół tego, są bardzo dobre. Częścią bohaterów są dzieci, ale ich problemy emocjonalne, śmierć bliskich, niszczenie psychiki, wszechogarniająca wojna i śmierć tysięcy ludzi robią swoje. W tym anime nie ma praktycznie śmiesznych scen, mogą być najwyżej miłe, kontrastujące trochę z ciągłym cierpieniem. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie wielkie wrażenie i sprawiło, że nie mogłem się oderwać od monitora. Te schizy, cierpienie i "karcenie" czasami dobijają, ale uważam, że to właśnie jest wspaniałe. Obejrzałem już drugą i ostatnią serię i trochę mi żal, że nie ma więcej. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Przy niektórych scenach, muszę przyznać, miałem łzy w oczach. Nie da się wyrobić.
Jeśli ktoś by chciał sobie zacząć oglądać anime, to proponowałbym od czegoś lżejszego, np. Ergo Proxy. Potem to już do woli
A teraz mogą pisać inni