Dumka na dwa głosy #25 – Miłość rośnie wokół nas! - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Tamc.,
Hurra, hurra!
Vitanee,

Siedział amor na chmurze
liczył sobie róże,
podniósł głowę i ze szczęścia podskakuje,
zobaczył jak chłopak dziewczynę całuje.

Vitanee: Łap go! Ugh, prawie go miałam! Zaraz cię dorwę, ty mały, pulchny prosiaczku ze złotą grzywą! Eeej, ale uważaj z tą strzałą! Noire, Noire, leci do ciebie! Szybko, musimy go pokonać sprytem, przecież jemu w głowie tylko fenyloetyloamina i endorfiny buzują, on nie myśli logicznie!

Noire Panthere: Aaargh! Szlag by go trafił! I jego potomstwo do siódmego pokolenia też! TFUUUUU! Pióra są niesmaczne! A ten skubaniec WCIĄŻ lata, pojęcia nie mam, czy on ma nieskończony zapas piór w tych cholernych skrzydełkach czy co… niech go w końcu dorwę – zrobię sobie piękną poduszkę!

dumka na dwa głosy

V: Musimy tylko uważać, żeby nie wyleciał z Zamczyska, bo narobi szkód! Komu się tak nudziło, że aż wypuścił go z lochów na TRZY MIESIĄCE przed Walentynkami? Już ja go tu, a masz, dostanie ci się tym świecznikiem pulchny pączuszku!

N: A jak myślisz?! To musi być ktoś, kogo nie widzimy na co dzień! Ktoś, kto chowa się w zakamarkach Zamczyska i całymi dniami wyleguje się brzuchem do góry bądź dołu! Vicia, weź zostaw ten świecznik, i tak nim nie trafisz. Gdzie masz różdżkę?! Och nie, chyba ją znalazł przed tobą... GIŃ, parszywcu, nie będziesz mi tu serduszek rozsiewał na MOIM terenie!

amor, kupidyn, miłość, kusza, walentynki

Pulchny, roześmiany bobas. Jak z reklamy kaszki dla niemowląt. Z przeklętą kuszą! Latał po całej komnacie z prędkością światła, przeskakiwał nad książkami, przy fotelu, fortepianie (?!), usiadł na chwilę na żyrandolu, a potem znowu powtórka z rozrywki! Co to miało znaczyć? Tego nie wiemy.. Ale na pewno było wkurzające. Do tego stopnia, że lokatorki komnaty nie były w stanie tolerować tego zuchwalstwa i wytoczyły najcięższą artylerię, rozpoczynając tym samym iście podjazdową wojnę, obmyślając dla dowcipnisia najstraszniejsze kary.

V: Aż ty głupi aniołku, wracaj do Miasta Niebiańskiego. Ognia. Co się tak chichrasz, przecież nie mówię nic śmiesznego! Noire, nie wiesz może gdzie jest zapasowa laska Gandzialfa? Może uda mi się coś wykombinować!

serafina, okładka

N: Ee… Mówisz o tej z kamykiem na jednym końcu…? Uh, chyba ją widziałam, jak mnie ostatnio kiełki swędziały… Miauk! Nie dotykaj MOICH książek, zarazo jedna! Zaraz ci skrzydła przetrącę! Ufff, kartki i okładka Serafiny są nienaruszone...

V: Może on chce żebyś poszła na randkę z jakimś herosem? Wiesz, tak jak w Filozofii coś o tym było. Skoro już o herosach mowa, widziałaś nowe plany Marvela? Powiem tyle: będzie się działo. O ile dożyjemy jeszcze żeby to zobaczyć!

N: Ja i randki? He, he. W sumie lepiej nie, bo ci dorośli są już zbyt łykowaci, a młodzi… cóż, nie chcę zostać posądzona o pedofilię, mimo iż to właśnie młode mięsko jest najsmaczniejsze. I my tu gadu gadu o filmach, a ten nieznośny kurczak… zniknął! Uch, miejmy nadzieję, że nie znajdzie ukrytego dziedzictwa zaklinaczy, bo będzie krucho!

V: A może ktoś go wypuścił na Halloween? Przyznam szczerze, że do tej pory ten Kupidyn jest najstraszniejszym potworem jakiego w życiu widziałam! Aaa, uważaj, bo celuje! Dobra, osłaniaj mnie jakoś, a ja muszę dotrzeć do jakiejkolwiek różdżki! Inaczej cały nasz wysiłek na marne. Nawet jeśli to będzie oznaczało korzystanie z felernej różdżki Rona Weasleya, jako że znajduje się najbliżej... Patrz, schowam się za tamtą szafą z twoją włóczką.

Chwycił w ręce łuk,
strzałę usa­dowił na cięciwie,
wycelował z łuku
i wystrzelił strzałę bez huku.
Strzała wyleciała,
na pół się złamała,
w oba serca trafiając,
miłości młodych nie raniąc.

N: Halloween? Nie sądzę, za późno na to. I bacz na to, by cię nie zauważył, bo w przeciwieństwie do wiedźminowatego DLC, włóczka nie jest darmowa! No chyba że chcesz z własnej kieszeni zrekompensować mi wszystkie poniesione z tego tytułu straty – zarówno materialne, jak i moralne. Wtedy śmiało – nie mam nic przeciwko temu. I niech no tylko odkryję, kto jest tym dowcipnisiem, co wypuścił nieznośnego amorka… Doprawdy, piekło przy tym, co mu zrobię, będzie pikusiem.

felietony, filozofia dnia siódmego

V: Jak go już złapiemy, to proponuję go wrzucić do jakiejś klatki i sprzedać do cyrku. Wtedy kupimy ci tyle włóczki, ile tylko zapragniesz! Noire, skup się, postaram się przeturlać do tamtej skrzyni. Czekaj, co ten bobas krzyczy? Wiktul na prezydenta? Hm, skądś to kojarzę! PODSUMOWANIE ANKIETY. To już wiemy kto go wypuścił! Wstrętny pająkowaty Cou!

N: Courun i serduszkowy dowcip? Nie, coś tu zdecydowanie nie gra. To nie w jego stylu. Pachnie mi to jakąś paskudną intrygą! Uwielbiam je, zwłaszcza jeśli pozwalają na sprzedanie takiego pokraki do cyrku i zbijanie fortuny na moje włóczkowe potrzeby. Mm… A co to za oszroniony kijek? HA! Vicia, widzisz, było tak od razu! patrzaj, jaki z niego pocieszny lodowy posąg! Tylko gdzie go ustawimy, w ogródku? Choć pytanie, czy się w nim nie rozpuści, ostatecznie lodową krainą to nie jest.

V: Powinnyśmy dodać jeszcze jakiś napis, typu "nie odmrażać przed Gwiazdką". Tylko w jakim języku? Na pewno runy elfickie, język powszechny Westeros… A, no i polski by się przydał, tak jak w Wiedźminie. O, patrz, różdżka Rona! Expecto patronum! Zapomniałam! O nie, otworzyłam portal, Noire łap się czegokolwiek żeby nas nie wciągnęłoooooo!

Ale już było za późno. Noire i Vit nie mając się czego złapać, poleciały w otchłań portalu, który wciągnął razem z nimi także pokaźną część księgozbioru dziewcząt. I paskudnego amorka także, najwyraźniej nie było mu pisane zostanie ogrodową ozdobą. I parę innych mniej lub bardziej ważnych bibelotów. Oj, ktoś tu nie będzie zadowolony, gdy odkryje, GDZIE wylądował i do tego ze swą własnością… Bo jak wrócić z taką stertą do ciepłych komnat, w stanie nienaruszonym?!

kot, skrzydła, strzała, łuk, anioł, kupidyn, amor, miłość
Wczytywanie...