Tłusty Czwartek #74 – Kolejne próby przejęcia kontroli nad ludem... - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Lionel,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Arcodes dnia piątek, 17 grudnia 2010, 22:42 napisał

@Lio
Chyba, że ta starsza osoba stoi i marudzi Ci nad głową jak ją coś boli


Jak jest zbyt dumna, by poprosić o zejście, tylko oczekuje, że sam to zrobię, to niech ją duma utrzyma w pionie.
Arcodes,
Jestem z Poznania i linia 16 nauczyła mnie, że nie ma takiej ilości ludzi, która by się nie zmieściła w tramwaju dobrym przykładem jest koleś, który stał jakieś 10 przystanków na swojej torbie przyciskając twarz do dachu tramwaju bo nie miał miejsca, aby spokojnie stać.

@Lio
Chyba, że ta starsza osoba stoi i marudzi Ci nad głową jak ją coś boli
Lionel,
Oj narzekacie. Komunikacja miejska jest cudowna. Wyobraźcie sobie ile czasu zajęłaby wam droga do centrum samochodem lub pieszo. Z mojego punktu - 3h. A co do starszych, to ja wyznaję zasadę, że jak się chętny na siedzenie nie odezwie z prośbą o zejście, to nawet stojąc nade mną, nic nie wskóra.
Gość_Tenses*,
Arcodes, nie wiem skąd jesteś, ale przyjedź do Krakowa. Tutaj o 7 rano wsiadanie do autobusu linii jeżdżącej po uczelniach jest czystą przyjemnością. Bardzo szybko "popychanie" w autobusie przestanie Ci przeszkadzać. Swoją drogą zabawny widok jak nowi studenci z całej Polski przyjeżdżają we wrześniu i widząc zapchany autobus rezygnują. Ja mieszkam tu od urodzenia i wyznaję jedną zasadę: nie ma autobusu, do którego nie da się nie wsiąść. I jak na razie nie poległem w jej wypełnianiu.
Arcodes,
Termosy są najlepsze (sam używam). 1-2 litr(y) gorącej herbatki miętowej lub gorącej czekolady w pracy to jest coś, a nie jakiś tam kubeczek termo na 2-3 łyki, tym to ja się nawet nie napiję . opinię o transporcie publicznym opinię podzielam, choć mnie irytuje bardziej ciągłe popychanie bez żadnego przepraszam, ani pocałuj mnie tam gdzie nie za ładnie pachnie, oraz wymuszanie (dosłownie) ustąpienia miejsca osobom starszym także bez żadnych grzeczności. Niestety ja nie uniknę tramwajów
Courun Yauntyrr,
To nie zapowiedź GW2, chodziło o zapowiedź GW:B. Oj, bo wyślę przyjaciół
Lionel,
Najlepsze termo-kubki ma Starbucks!
Eirin,

Boże, jak ja nienawidzę transportu publicznego. Czy już kiedyś o tym pisałam? Na pewno o tym pisałam. To chyba jedna z moich największych zagwozdek życiowych. Ja wiem, sama używam transportu publicznego, więc teoretycznie nie powinnam narzekać, bo przecież bez niego nie dałabym rady dotrzeć do schroniska świnek morskich znajdującego się po drugiej stronie miasta. Sugerujecie rower? No dajcie spokój, toż to urządzenie diabła, najbardziej niebezpieczny środek transportu na świecie – już wolę na hulajnodze się parę godzin od ziemi odpychać niż wsiąść na rower. Co jest takiego złego w transporcie publicznym? Powiem Wam. Raz, że wiecznie się spóźnia... Właściwie to Wam nie powiem tego, co już wiecie i co sami używacie jako argument, gdy narzekacie tak samo jak ja teraz. Powiem Wam za to, co ostatnio zaobserwowałam, co jeszcze bardziej zniechęca mnie do używania autobusów, metra oraz wszystkiego innego diabelstwa.

Tlusty czwartek

Jedzenie. No właśnie, jedzenie. Pojawił się ostatnio, cholercia brukselkowa, jakiś nowy trend, a mianowicie ci, którzy jedzą podczas podróży, wydają się ludziom jacyś fajniejsi od pozostałej części społeczności. Teraz, przyrzekam, za każdym razem, kiedy wsiadam do autobusu widzę, że coraz więcej ludzi je. Już nie chodzi o zwykłe ciumkanie gumą do żucia człowiekowi nad uchem, tylko takie normalne jedzenie. Rano wsiadam, patrzę, a tam kobieta sobie nakłada na twarz makijaż, potem z torebki wyjmuje termo-kubek i wcina na wpół przygotowaną kanapkę – jak Boga kocham, na pewno miała w tej torebce jeszcze scyzoryk i pokroiła sobie nim pomidorka. No ludzie kochani, a bakterie? Słyszeli państwo o tym? W ogóle z tymi termo-kubkami to jakaś dziwna sprawa jest – co, normalne termosy już nie są trendy? Teraz wszystko, gdziekolwiek nie pójdziesz, musi być "jak w domu" – nie dziwne więc, że ludzie zachęcani są do kupowania tego typu rzeczy. Z czego pijemy herbatkę w domu? Z kubka. A nosząc ze sobą taki termo-kubek zawsze będziemy mieli ze sobą to "domowe" uczucie. Poczekajcie, zobaczycie – pojawi się więcej takich gadżetów. To w końcu doprowadzi do tego, że nie będziemy w ogóle chcieli kiedykolwiek wracać do domu i powiedzenie "pracuje 24/7" w końcu stanie się prawdą. Ja nie dam tak sobą manipulować i transportu publicznego zacznę unikać jak nic!

Oczywiście gadać to ja sobie mogę, a do roboty i tak czy siak mnie zagonią. Na szczęście mi przypada tylko prezentowanie publikowanych artykułów i nie należę do tej elity redakcyjnej, która przykuta jest do komputerów przez większość czasu (pamiętacie, co pisałam tydzień temu o komputerach?). W takim razie na dzisiejszy podwieczorek dostaniecie dwie recenzje – jedną książki "Kosogłos" (fajny tytuł swoją drogą), a drugą "Kryjówki Handlarza Cieni", czyli dodatku do Mass Effect 2. Odpowiedzialne za to kreciki to Medivh oraz Ammon. Następnego autora publikowanych artykułów nie można raczej nazwać krecikiem – a przynajmniej ja się nie odważę, żeby nie zostać napadniętą przez dziwacznych pająko-ludzi. O modyfikacji w "Dłuższej Drodze" Baldur's Gate 2 oraz zapowiedzi Guild Wars: Beyond możecie poczytać dzięki Courunowi.

Wczytywanie...