Podgląd ostatnich postów
Użytkownik Maeg dnia wtorek, 29 czerwca 2010, 09:40 napisał
A ja tak powiem. Grafika nie musi być piękna i pełna wodotrysków, ale powinna naprawde być estetyczna. I uważam, że BGII pod tym względem nadal wymiata i nie przestanę go traktować jako gry graficznie pięknej, bo on taki pozostanie. Bez wględy na te wszystkie Cryteki.
Zgadzam się z tobą w pełni. Nawet BG1 ma piękną grafikę, jedynie trzeba zainstalować mod z wyższą rozdzielczością i voila. Ba, nawet sobie wczoraj dałem portrety postaci z "Dwójki" do jedynki... Gra wtedy wygląda przyzwoicie.
I wiecie co? Gorsza, mniej szczegółowa grafa wbrew pozorom ma swoje zalety. Zamiast graficznych fajerwerków masz tekstowy opis twarzy delikwenta, dzięki czemu działa twoja wyobraźnia, co pozwala ci nieco stworzyć świat gry w swojej głowie. Dzięki temu gra wygląda tak jak ty chcesz, a nie jak narzucili to graficy.
Tak się składa, że żadne z powyższych mnie nie wciągnęły tak jak stare dobre "izomery". Chlubnym wyjątkiem jest Wiedźmin, w którym wyklikiwanie XPków było o tyle znośne, że prezentowało się dobrze.
Tylko że zdaję sobie sprawę z tego, że epoka rasowych, mięsistych cRPG zwyczajnie mija i trzeba się cieszyć z tego, co powstaje teraz. Nie mówię, że to są złe gry. Ale na pewno inne niż kanon, który budował ten gatunek.
W takim wypadku, Maegu, powinieneś odrzucić też wszystkie Gothici i Riseny, Elder Scrolle i Wiedźminy. W końcu to też są gry synkretyczne, tylko zamiast karabinu postać ma w dłoni miecz, łuk albo różdżkę.
Mechanik, fabuła, owszem. Ale pomijasz otwartość świata, czyli możliwość dokonywania (albo złudzenie takiej możliwości) wyborów. To jest chyba podstawa, w końcu na dokonywaniu wyborów opiera się roleplay.
A ja tak powiem. Grafika nie musi być piękna i pełna wodotrysków, ale powinna naprawde być estetyczna. I uważam, że BGII pod tym względem nadal wymiata i nie przestanę go traktować jako gry graficznie pięknej, bo on taki pozostanie. Bez wględy na te wszystkie Cryteki.
A mechanika i fabuła? Powinny iść w parze. Żaden z tych elementów oddzielnie nie może stanowić o byciu cRPG, a nawet trzeba przyznać. Gra z piękną fabułą ale brakiem mechaniki jest grą z piękną fabułą. Gra z mechaniką ale mizerną fabułą, jest... zwyczajnie cRPG z miałką fabułą.
I to nie tak pchanie się w rozwój grafiki mnie boli, tylko tworzenie gier nieco synkretycznych. Ja zwyczajnie patrząc na takie ME nie mogę sie do niego przekonać i szczerze, nawet jeśli ma piękną fabułę, miałbym opory w pełni przyznać, że jest to cRPG (rasowe?).
Tak jest, Graciarnia jest o starociach takich, jak Baldury i Fallouty, ale nie tak znanych jak Baldury i Fallouty.
Baldury, Fallouty, ID, NWN, PT mają swoje własne działy. Kłej to nie cRPG chyba, tak jak Red Alert. Graciarnia nie Graciarnia, to ciągle jest serwis o cRPG głównie.
Coś mało gierek w tej graciarni. A gdzie Saga Baldurów, Fallouty, Icewind Dale, Neverwinter, Planescape, Deus Ex, Quake, Red Alerty, Herosi od 1 do 3 i inne stare fajne gry? ;P
Tak na marginesie, to Dungeon Siege mi się nigdy nie podobał. Był strasznie przereklamowanym i słabo zrobionym klonem Diablo.
A właśnie. Chciałbym dodać, że nie wszystkie sequele są złe. Np. Cywilizacje czy inne strategie są ulepszane nie tylko graficznie ale i pod względem rozgrywki i realizmu. I tu akurat idzie duży plus ode mnie dla wydawców strategii.
Cytat
Wbrew pozorom wiele osób patrzy właśnie głównie na grafikę. W gry z nieco słabszą grafą, albo (Broń Boże!) gry sprzed 3 lat to dla nich chłam.
Ale ale. Kiedyś przecież też nie było kolorowo. Gier na rynku było mało i rzadko wychodziły, ale były perełki. Teraz za to jest lawina gier (wśród nich pełno nieciekawego chłamu), ale i perełki są. Jeśli by policzyć, to pewnie w podobnych odstępach czasu jak gry z końca lat 90
I właśnie dlatego zassałem sobie emulator PS1 i pocinam w Final Fantasy VI
A wszystkich, którzy podzielają powyższy pogląd, pokrywający się z moim, że w dobrych grach grafika jest elementem najmniej istotnym zapraszamy do
Graciarni
Nowe gry mają to do siebie, że stawia się na grafikę i kompatybilność z konsolami. Producenci gier chcą uderzyć w jak najszersze grono graczy, więc wydają gry, które pójdą na kompach, konsolach i będą 'fajne' dla casualowych graczy (jak to ktoś wcześniej powiedział). Szkoda tylko, że zbytnio upraszczają cRPG. Tworzenie postaci przez debre kilkanaście minut, zastanawianie się nad skillami, setki pobocznych questów (które często są trudne do znalezienia) i zawiły wątek główny to to, co kiedyś było esencją dobrego cRPG. To wszystko sprawiało, że mogłeś 3 razy przejść grę i nie znudziła ci się (bo możesz tworzyć ciekawsze postaci, możesz przejść grę w inny sposób i wreszcie możesz odkryć więcej pobocznych wątków).
Teraz niestety idzie się na grafikę. Dlaczego? Ano, bo taki casualowy gracz spojrzy na screeny, powie "wow, jka grafa. Musi być fajna gra" i ją kupi. A to, że po kupieniu gra okaże się nieciekawa, to już nie problem.. bo gracz wydał już kasę. Taka gra wtedy nie musi być ani długa ani zawiła.
Wbrew pozorom wiele osób patrzy właśnie głównie na grafikę. W gry z nieco słabszą grafą, albo (Broń Boże!) gry sprzed 3 lat to dla nich chłam.
Ale ale. Kiedyś przecież też nie było kolorowo. Gier na rynku było mało i rzadko wychodziły, ale były perełki. Teraz za to jest lawina gier (wśród nich pełno nieciekawego chłamu), ale i perełki są. Jeśli by policzyć, to pewnie w podobnych odstępach czasu jak gry z końca lat 90'
Jedyne czego nie lubię, to odcinanie kuponów od sprawdzonych tytułów. Fallout3 czy inne badziewia... Może jako całkiem nowa gra byłby znośny, ale jako sequel mi się nie podoba. Jest zbyt inny od oryginału. To tak jakby z cywilizacji zrobić RTSa...
właśnie o to chodzi Furin. Niedługo ludzie zamiast grać w nowe gry będą grać w starą dobrą klasyke.
Zasiadając do mojego pierwszego rpg-gothica II wiedziałem że będzie ciężko i było. brak samouczka i coraz cięższe walki skłaniały mnie do myślenia. i po pokonaniu smoka ożywieńca czyłem się usatysfakcjonowany że moja taktyka wkońcu zadziałała. A więc teraz trudno o takie perełki jak risen czy gothic I-II
I właśnie o to tu chodzi. Gry są coraz prostsze, przesycone efektami. Producenci już chyba nie wierzą w graczy. Gry powinny być trudne, wymagać od gracza uruchomienia mózgu. Każdy lubi planować nowe taktyki, rozbudowywać swoją postać na 40 tyś. różnych sposobów, by później uznać, że po wielu trudach i znojach w końcu osiągnęliśmy szczyty i jesteśmy na prawdę dobrzy. Grając w łatwe gry czujemy pewny niedosyt. Klikamy na wszystko co popadnie, zabijamy w mgnieniu oka przepychając się przez kolejne hordy potworów. Jest to efektowne, mamy poczucie siły. Ale gdzie tu logiczne myślenie? Wysilenie się? Dajmy na to mamy grupkę goblinów, którego przywódcą jest goblin shaman. Mamy słabą postać, a nagroda za taką grupkę na start jest jak dar z nieba. Wiemy, że shaman jest słaby, ale żeby do niego dojść musimy wybić gobliny, które w grupie są silne, poza tym shaman wskrzesza umarłe gobliny. Łatwy prosty styl walki i idziemy na żywią- udaje się. Trudna styl walki. Wyciągamy jakiś denny łuk, czaimy się i przykładowo odciągamy shamana lub całkowicie go strącamy. Wybijamy po kolei po goblinie, lub jakoś ściagamy je albo inne warianty. Może to nie jest najlepszy przykład ale mam nadzieję, że każdy rozumie o co mi chodzi. Trudne gry wymagają myślenia. A jak tak dalej pójdzie młodzi gracze nie przejdą nigdy nawet Gothica bo będzie dla nich zbyt skomplikowany i trudny. Powinna powstać gra wracająca do korzeni. Z wszystkimi elementami cRPG jakie są najważniejsze. Do tego mogą wykorzystać nowinki, stworzyć piękną oprawę graficzną.
Poziom trudności maleje, ale także i upraszcza się po kolei wszystkie elementy gry - walkę, rozwój postaci, zawiłość fabuły. Wiedźmin 2 ma mieć uproszczoną walkę, Arcania to już w ogóle zwalona na całej linii. Jak można usunąć jeden ze wspanialszych elementów gry, czyli potrzebę zdobywania umiejętności od nauczycieli i zamienić to na punkciki do rozdania?
Według mnie największym problemem gier RPG jest ciągle zaniżany poziom trudności gry z powodu coraz bardziej rozszerzającego się grona graczy. A więc trudno trafić już na takie perełki jak risen itp.
W tym filmie oni wszyscy w pewnym sensie mają racje.
Całkiem możliwe, że to to.
Gdzieś nawet spotkałem się z taką informacją, że na silniku Dragon Age'a robią BG. Ale już nie pamiętam dokładnie czy to miałaby być 2 z lepszą grafiką czy tez kolejna część.
Długo? Wątpie, żeby coś takiego kiedykolwiek powstało. Prędzej będzie to fanowski remake z lepszą grafiką.
Hmm... no nie wiem. Jeśli teraz młoda rzesza graczy, nauczy się grać na prostym poziomie trudności byle dla efektu to co się stanie z cRPG za kilkanaście lat??? Wiele z nich będzie odczuwać niedosyt. "Pograłem, przeszedłem, ale czegoś tu brakuje." Może w końcu któryś z producentów trafi w dziesiątkę i stworzy coś pomiędzy. Dla tych graczy, którzy mają mało czasu, i dla tych którzy grają godzinami i nie zawiodą obu stron. Moim zdaniem te wymogi może spełnić D3. Chociaż nie wiem jak będzie z typowymi dialogami dla cRPG. Ponoć mają się pojawić i nasi bohaterowie mają przemówić. Dodatkowo jak to w diablo: klimat, mnóstwo itemów, zbalansowane postacie, pakowanie w umiejętności. Bardziej strategiczny i zmuszający do szybkiego myślenia tryb gry, nie polegający już na spamowaniu potami. Generowane mapy/poboczne questy. Co do questów to dla nie każda klasa będzie miała także takie zadanie jak poprzednia coś z Sacreda. Grafika całkiem dobra, elementy dopracowane. Tylko czekać.
Co do Dragon Age to nie przykuł mnie. Teraz pakują DLC byleby zamydlić oczy. Mogliby się bardziej postarać. Już bardziej mi się spodobał Drakensang. Ładnie zrobiony, fabuła całkiem, całkiem. Mnóstwo questów. Nie ma czasu na nudę. Klimat jest dobry, swojski. Dużo intryg, zwrotów akcji, zadań pobocznych.
Długo jeszcze będziemy musieli poczekać na takiego cRPG z krwi i kości podobnego do BG czy IWD.
Szczerze mówiąc to niby dużo razy byłem wściekły na to, że jakiegoś cRPG można ciachnąć w maksymalnie 25 godzin (dziesięć lat temu tyle czasu zajmowało przejście jakiegoś oficjalnego rozszerzenia), ale z drugiej strony... Nie wiem czy bym mógł sobie teraz pozwolić na przejście gry, tak rozbudowanej i wielowątkowej jak taki np. Baldur's Gate. Czasu jest coraz mniej (bo powoli zmieniają się w życiu priorytety) i już teraz jest ciężko wygospodarować sobie te kilkanaście godzin w tygodniu na jakąś sesyjkę, aby "wgryźć się w intrygę i poczuć klimat". Sam już parę razy złapałem się na odgrzewaniu takiego Planescape czy KotOR. Pograłem kilkanaście godzin, a potem akurat tak się złożyło, że przez dwa tygodnie nie miałem czasu na odpalenie tytułu (bo a to szkoła, a to zmęczony po pracy, a to jakaś impreza, a to GameExe) - traciłem pewną "ciągłość gry" (zaraz... cholera! Gdzie ja kurcze jestem? Co ja tutaj właściwie miałem zrobić? Co ten gość do mnie gada?), klimat gdzieś umykał, a za nim ochota na zagłębienie się w wirtualny świat. Poza tym lubię wyzwania, ale te czasy również minęły, gdy łamałem sobie zęby na hardcorowych przeciwnikach, którzy mogą mnie rozwalić jednym zaklęciem. Ja się mam tutaj odstresować kurde, a nie sfrustrowany napierdzielać ze wściekłością w klawiaturę. Jak pojawia się jakiś przegięty mutant to albo zmniejszam bezczelnie poziom trudności albo dziękuję za grę.
Krótsze i bardziej przystępniejsze produkcje otwierają jakąś furtkę dla takich właśnie graczy. Pamiętajcie, że rynek się zmienia, a średnia wieku gracza, z roku na rok, rośnie. To naturalne, że studia nie brną za bardzo w hardcorowe cRPG, bo to im nie da dużego zysku - kto to kupi teraz? Jakiś niewielki procent graczy.
Ważne jednak, żeby to nie było robione na chama, płytkie, proste gówno takie jak "Fallout 3" i dodatki do niego czy DLC do "Dragon Age". Podoba mi się np. to co robi teraz BioWare z "Mass Effect 2". Jak to mawiał Arystoteles, najważniejszy jest złoty środek.
Ja wiem? Odkąd grałem w ME1 wyczekiwałem ME2. Teraz przeszedłem ME2 i oczekuję z niecerpliwością na ME3. Nawet gdybym brał się za DLC, tryb oczekiwania nadal jest aktywny. DA:O nie wciągnęło mnie tak, żebym próbował dodatku albo DLC, ale faktycznie jest tego mnóstwo.