Nazywam się Michał Smolarski, mieszkam w Gdyni i jak zauważył w swoim temacie Strażnik, nazywam Wejherowo zadupiem, chociaż nie aż takim, jakim jest Sopot. Właśnie jestem zajęty kończeniem 3 klasy w VI LO w Gdyni, profilu biol-chem-fiz (brzmi znajomo?). Potem wybieram się na farmację, by móc naprawdę zatruwać ludziom życie [tu wstaw zły śmiech szalonego naukowca].
Uwielbiam wkurzać ludzi i drążyć głupie tematy, aż rozmówcy zaczną uciekać. Zabawiam się balansowaniem na skraju chamstwa, patrząc, jak daleko można się posunąć, zanim ktoś na dobre się obrazi. We wszystkim doszukam się ciemnej strony, wad, błędów. Z radością popieram czyjś plan, by potem patrzeć, jak się wali.
Znam dowcip na każdą okazję i staram się ich nie powtarzać. Na każdy tekst mam gotową ripostę, a jak się nakręcę, to z miejsca wcisnę ci jakąś głupawą historyjkę, którą właśnie wymyśliłem. W ostateczności na 5 minut przestanę mrugać, co wykańcza praktycznie każdego.
Od dłuższego czasu (z małą przerwą), zawiaduję tym bajzlem, zwanym Faerun Game i staram się, żeby się infekcja za bardzo nie rozlała. Podobno czasami się na mnie mówi Lord Rangramorth i straszy się mną dzieci. Na pewno jestem jednak tyranem bez serca, który stara się zdusić w zarodku nawet najmniejszy przejaw samodzielności i inwencji.
Co do straszenia dzieci to prawda jest Moja 10 letnia siostra jak słyszy "Idź spać bo przyjdzie Lord Rangramorth i Cię zje!" to zasypia w rekordowym czasie, wręcz traci przytomność
Zapomniałbym: lubię koty (z musztardą i keczupem), nie lubię dzieci (za długo się gotują), wszelkie mięso jadane przez innych przeciętnych Polaków, a także parówki (to prawie, że danie postne), kiełbasę, paluszki rybne i kaszankę. No i flaki.
Uff... Rang, Ty, no wiesz... Tak jakoś się złożyło, że od początku mojej kariery w Fae nie miałam okazji zamienić z owym despotą ani słowa. Cóż jakoś nigdy mnie to nie martwiło, nie dawało spać po nocach itp, itd.
Ale kiedyś trzeba
Tak słuchając osób, które miały (nie?)przyjemność ( ) poznać na pyrkonie sądzę, żeś nie taki paskudny na jakiego się kreujesz, ale co ja tam wiem.
Swoje gusta kulinarne już przedstawiłeś, no przynajmniej część. A dalej? Jakieś specyficzne upodobania? Jak np kuchnia francuska, albo coś?
Francuska? Nie, nie mam szacunku dla ludzi, którzy nie potrafią upolwać grubego zwierza i dlatego muszą się schlać po robactwo i mięczaki. I głupio wymawiają "r", już wolę słuchać go w wykonaniu premiera. I to nie ja się kreuję, to mnie kreują. Ale nie narzekam, dzięki temu mniej osób odważa się mnie o coś spytać, prosić, czy w inny sposób zawracać mi gitarę (wiem, dziwne podejście dla władcy).
Gram jakieś 2 do 5 godzin dziennie, chociaż "gram", to nieodpowiednie słowo, większość czasu schodzi mi na surfowaniu, tudzież pisaniu czegoś. Po gry sięgam coraz rzadziej, chyba, że mam coś nowego.
Ta francuska to tylko tak przykładowo było i wcale też nie jest powiedziane, że tam same robactwo i takie tam. Stereotypy. A co byś np powiedział na golonkę po bawarsku? (ta, no wiem, schodzę na żarcie, ale co zrobić, że mnie to ciekawi.)
W sumie, masz przynajmniej święty spokój. Jeśli to tak można nazwać.
Goloneczka dobra rzecz. Fakt, że ważę jakieś 100kg, nie wziął się z jedzenia sałaty. A jeżeli mówimy o kuchni w ogólności, to pasuje mi polska i staropolska. Dużo mięsa, okraszonego pewną ilością warzyw i ziemniaki.
Bez pytania powiem, że uwielbiam dobrą książkę (błonnik, dobra rzecz), głównie fantastykę, ale również sci-fi, kryminały i sensacje. I Harrego Pottera, który nie podpisuje się pod żadną z tych kategorii.
Po bawarsku, na bazie piwa. Pychota mimo, że ważę o połowę mniej, to sama jadam dużo mięsa i tłusto. Choć czasem ma się odchyły i próbuje się żyć tylko zieleniną.
Ooo lubisz Pottera. Ja też. Śmiejcie się, a co.
A jak tam ze zwierzakami, podsiadasz jakieś? Oprócz oczywiście kotów, które jesz
Imię mi pasuje. A ze zwierzątek to mam dwie koszatniczki, młodszą siostrę i pewnie znajdzie się jakieś robactwo pod łóżkiem siostry. A kotów nie mam, bo zjadłem. Kości zakopałem, z futerek zrobiłem dywan.
Na fae często się mnie oskarża, że nie podaję argumentów, tylko narzucam swoją wolę. Więc to jest zarówno szydera z tego, jak i ostrzeżenie. Jakby co, to mogłeś się domyślić, że potraktuję cię tak, a nie inaczej.
Czemu ma służyć Twoja nadmierna złośliwość? Jest to forma obrony przed czymś? Może przed jakimiś niedostatkami? Jakimi?
To, że ludzie w większości(jak mi się zdaje)mają Cię za nieobiektywnego władczego buncwała, w ogóle Cię nie rusza?
Cechy, których szukasz u kobiety (zakładam, że słowa wypisane na tablicy w dniach Pyrkonu nie obruszyły Cię tak bo były skrzętnie skrywaną prawdą. )
Czego nie cierpisz ponad wszystko?
Jak wyobrażasz sobie szczęście?
Jakich słów nadużywasz (poza "pierdoła", którą gdzieś tam swego czasu wyczytałam) ?
Często kłamiesz?
Jesteś stronniczy?
Okazujesz jakieś ludzkie uczucia, które uważane są za ciepłe?
Rozumiem, że posiadanie przez Ciebie multikonta, jest niejakim zezwoleniem na posiadania go przez innych graczy.
Jestem złośliwy, bo to lubię. Naprawdę, nie jest to efekt kompleksów, czy jakiegoś niedostatku, gdyż oceny mam w normie, liczbę przyjaciół w normie, IQ w normie.
Nie rusza mnie nic, co myślą o mnie inni. Głównie dlatego, że w większości wypadków mają rację, przynajmniej ci, którzy znają mnie dłużej. Ci z fae znają tylko moją niemiłą stronę, bo jest ona lepiej przystosowana do stawiania na swoim i obrony swoich przekonań
U kobiety liczy się inteligencja, odporność na moje poczucie humoru (rzadka cecha), ciemny kolor włosów, symetryczna, proporcjonalna budowa, miły głos. Zresztą zawsze zależy to od konkretnej dziewczyny.
Nie cierpię wątróbki, knedli, pyz i Karola Krzyżanowskiego.
Szczęście to taki stan, w którym każdy dzień jest wyzwaniem, jednak znajdującym się wewnątrz twoich możliwości. Ta definicja pewnie ulegnie zmianie, ale na razie jest taka.
Często używam słowa "łoić", odnosi się do robienia czegokolwiek i różnych słów, składających się z wielu liter, gdyż niektórym to imponuje, innych wkurza, a mi obie te rzeczy pasują.
Jestem nałogowym kłamcą, jednym z tych, którzy doprowadzili kłamstwo do poziomu sztuki. Ale zazwyczaj zaraz po powiedzeniu czegoś się przyznaję, żeby pozostać w miarę godnym zaufania.
Nie (z)noszę ubrań z Hausa, nadinterpretacji w poezji i słyszenia w moich słowach więcej treści, niż sam tam umieściłem.
Nie wiem, czy jestem stronniczy. Staram się nie, ale jeżeli w grę wchodzą przyjaciele, trudno powiedzieć. (Ardala też uważałem za przyjaciela, choć widzieliśmy się tylko 2 razy, więc w sprawie Nicci, nie miało to znaczenia).
Ludzkie uczucia zachowuję dla przyjaciół, ale jestem do nich zdolny (nie mówcie nikomu, bo mi się maska rozleci).
Nie, moje multikonto nie zmienia zasad obowiązujących innych. Rangramilem po prostu trudno było grać fabularnie, od kiedy został wielkim księciem.
Nosisz kapcie w domu, czy chodzisz boso?
Jak często jesz czekoladę?
Co cię relaksuje? (ale nie pisz, że masaż stóp...!)
Kiedy ostatni raz potłukłeś sobie kolana?