RPG nigdy nie było czymś, dla czego żyłam, nie było jakąś specjalną pasją (tylko proszę, nie spalcie mnie - utopić się nie utopię, a jeśli musicie się mnie pozbyć... może zesłanie do innego wymiaru?). Zaczęłam grać, kiedy skończyłam 12 lat (starsi koledzy mojego brata;)) - wprowadzili mnie w świat ddków (co było łatwe, bo od kiedy zaczęły się lekcje matematyki, ulubionym zajęciem było czytanie fantasy pod ławką), potem przyszedł czas na warmłotka, wod, systemy z nowej fali (ulubiony to zdecydowanie faktoria), ostatnio też wiedźmin, monastyr. Jakoś rok temu zaczęłam prowadzić sesje (... po pierwszej, którą przygotowałam znudzona, kiedy deszcz przerwał nam spływanie Brdy, znajomi męczą mnie o to dosyć często). Nie przywiązuję się do systemów, są one dla mnie tylko taką drobną wskazówką. Kości? Posiadam - ładne, niebieskie, ale niestety(?) nieużywane;) Poza tym nabyłam umiejętność gry w magica, ostatnio z karcianek przerabiam też l5r (... "łomatko" - nie wiedziałam, że aż tyle tego, póki nie napisałam^^"). No i zaznaczę, że RPG nie jest moją pasją, hobby, jest tylko czymś miłym, czym mogę zapchać góra dwie godziny w tygodniu.
Czy "kobiety" nie grają w erpegi? Czasem, kiedy prowadziłam, miałam na sesji więcej przedstawicielek płci pięknej (i nie, nie były to zapuszczone półorczyce). Nie kryję, że część z nich po prostu chciała poznać w ten sposób jakiegoś przystojnego, długowłosego blondyna (co zwykle się udawało - zadziwiające, że większość mężczyzn, grających w to coś, zapuszcza włosy), ale większość zwyczajnie się wciągnęła. Wszystko zależy od prowadzącego sesję - tak mi się wydaje. Mężczyźni (chłopcy?) a i owszem, mają ochotę coś pociąć na kawałeczki i rozwiesić w mieście, ku przestrodze, bądź zarżnąć jakiegoś potwora, ratując uroczą dziewicę (... z którą to drużyna potem zwykle pogrywa gorzej od tej włochatej bestyji, która ją uprowadziła), a kobiety (?) spodziewają się bali, intryg, przystojnych rycerzy, którzy mogliby je uratować... wiecie? Wszystko to można zmiksować i zadowolić wszystkich;) ... I tu niestety pojawia się problem: takie zdolności zwykle posiadają jedynie kobiety-MG, jednak uważam, iż mężczyźni mogliby przy odrobinie wysiłku osiągnąć coś, co zainteresowałoby przedstawicielki płci przeciwnej (... sposób na podryw?;p).
Co do odgrywanych postaci - w zeszłym roku rozmawiałam z dziewczynami z psychologii, które badały graczy podczas jednego konwentu - pisały prace magisterskie na podstawie ankiet, pytających o to dlaczego, jak, ile, jaka postać i tak dalej. Okazuje się, że graczy można podzielić na dwie grupy: zakompleksionych, szukających ucieczki - takich poznać można po "megawypasionych", pięknych, przeinteligentnych, itd. postaciach, oraz tych "normalnych" - szukających w tym jedynie rozrywki, eksperymentujących, odgrywających istoty "przeciętne". Patrząc na profile faerunowskie bardzo łatwo ich odróżnić
Czy kobiety zawsze odgrywają powabne elfki, albo lubieżne i piękne półelfki? Spotkałam się z tym, ale... część dziewcząt, z którymi dane mi było grać, zaskakiwała - półorczycami (w tej roli wystąpiła urocza brunetka), oszpeconymi bliznami kobietami (tym razem wysoka i szczupła blondyna, o kręconych włosach), postaciami męskimi (... ta też nie była brzydka, do tego zdecydowanie kobieca i (zadziwiające?) "hetero"). Sama polubiłam rolę krasnoluda z wplątanymi w brodę różowymi wstążeczkami:) (... się rozpisałam^^")