Ja uważam, że towarzysze są zbędni w obu dodatkach. Być może na początku podstawowej kampanii się przydają ale dla wysokopoziomowej postaci nie są już żadną pomocą. Oba dodatki przeszedłem bez pomocy i nic nie sprawiło mi trudności. Grałem druidem(21)/czarodziejem(1)/mistycznym łucznikiem(10) tzn. taki miałem poziom podczas walki finałowej.
[NWN1] Dyskusja o użyteczności towarzyszy
Oj podskoczy, podskoczy Mistrz Oręża jak wypłaci ci krytyk za 300 (trzeba iść na kosy, jest x4) aż za łatwo, do tego łotrzyk z zdolnością korzystania z magicznych urządzeń, żeby używać zwojów A z tważyszy, osobiście biorę Deekena, ma fajowe wstawki
Użytkownik Redhorn Steelaxe dnia czw, 13 gru 2007 - 11:42 napisał
Oj podskoczy, podskoczy Mistrz Oręża jak wypłaci ci krytyk za 300 (trzeba iść na kosy, jest x4) aż za łatwo, do tego łotrzyk z zdolnością korzystania z magicznych urządzeń, żeby używać zwojów A z tważyszy, osobiście biorę Deekena, ma fajowe wstawki
[post="97481"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
nie dałby rady, nie wiedziałby kiedy by został usmażony.
Oj panowie, gracie tylko po to aby miec jak najwyższe statystyki? To znaczy, że nie umiecie grac w NWN.
Towarzysze dla postaci wysoko-poziomowej mogą wydawac się bezużytecznym dodatkiem, ale moim skromnym zdaniem, sprawiają, że rozgrywka jest bardziej rzeczywista. To nie Halo z Masterem Chief'em mordującym całą armadę Covenant'ów własnoręcznie. To nadal epicka opowieśc. Bierzmy towarzyszy, jeśli nie do pomocy, to do umilenia sobie rozgrywki.
Ja osobiście uwielbiam kiedy do rozmów wtrącają mi się towarzysze coś od siebie dorzucając.
Towarzysze dla postaci wysoko-poziomowej mogą wydawac się bezużytecznym dodatkiem, ale moim skromnym zdaniem, sprawiają, że rozgrywka jest bardziej rzeczywista. To nie Halo z Masterem Chief'em mordującym całą armadę Covenant'ów własnoręcznie. To nadal epicka opowieśc. Bierzmy towarzyszy, jeśli nie do pomocy, to do umilenia sobie rozgrywki.
Ja osobiście uwielbiam kiedy do rozmów wtrącają mi się towarzysze coś od siebie dorzucając.
Towarzysze nie zawsze są potrzebni, czasem nawet zawadzają. Gdy jeszcze raczkujemy w Neverwinter to taki Czerwony Tygrys jest bardzo przydatny, albo złodziejaszek Tom, dzięki niemu ominiemy kilka zabójczych płapek. Towarzysze również wprowadzają swój wątek fabularny opowiadając swoją historię oraz wątek komiczny, szczególnie w Hordach dialogi drowa i diabelstwa .
Bez towarzyszy czasem czulibyśmy się samotni przedzierając się przez mroczne krypty, gęstwiny leśne i ogromne miasta, gdzie wszyscy patrzą na ciebie "wilkiem". Dzięki nim mamy czasem do kogo "gębę otowrzyć", że tak powiem .
Bez towarzyszy czasem czulibyśmy się samotni przedzierając się przez mroczne krypty, gęstwiny leśne i ogromne miasta, gdzie wszyscy patrzą na ciebie "wilkiem". Dzięki nim mamy czasem do kogo "gębę otowrzyć", że tak powiem .
Hmm towarzysze...zawsze jest do kogo mordę otworzyć jak to się mówi...oni przecież tworzą klimat gry.. a co do przydatności to cóż...na początku i owszem się przydają ale później epicka postać radzi sobie doskonale sama więc.., (ale samemu to sobie można w kiblu poczytać jak to mawiał mój dziadek.......)