Co do użyteczności... uważam, że na początku gry łotrzykiem (piszę, bo łotrzykiem jestem na początku ) towarzysz, który pierwszy atakuje przeciwnika daje nam możliwość wykorzystania ataku z zaskoczenia!
Dyskusja o użyteczności towarzyszy - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Zgadza się a i pare fajnych przedmiotów też można dostać...
Poza tym miło jest mieć dodatkową interakcję w grze i kilka PD za zadania związane z postacią.
Hmm towarzysze...zawsze jest do kogo mordę otworzyć jak to się mówi...oni przecież tworzą klimat gry.. a co do przydatności to cóż...na początku i owszem się przydają ale później epicka postać radzi sobie doskonale sama więc.., (ale samemu to sobie można w kiblu poczytać jak to mawiał mój dziadek.......)
Deekin faktycznie wymiata - mimo że moja postać była bardem to z wielką przyjemnością wzięłam sobie Deekina jako towarzysza - te jego teksty...
Towarzysze nie zawsze są potrzebni, czasem nawet zawadzają. Gdy jeszcze raczkujemy w Neverwinter to taki Czerwony Tygrys jest bardzo przydatny, albo złodziejaszek Tom, dzięki niemu ominiemy kilka zabójczych płapek. Towarzysze również wprowadzają swój wątek fabularny opowiadając swoją historię oraz wątek komiczny, szczególnie w Hordach dialogi drowa i diabelstwa .
Bez towarzyszy czasem czulibyśmy się samotni przedzierając się przez mroczne krypty, gęstwiny leśne i ogromne miasta, gdzie wszyscy patrzą na ciebie "wilkiem". Dzięki nim mamy czasem do kogo "gębę otowrzyć", że tak powiem .
Bez towarzyszy czasem czulibyśmy się samotni przedzierając się przez mroczne krypty, gęstwiny leśne i ogromne miasta, gdzie wszyscy patrzą na ciebie "wilkiem". Dzięki nim mamy czasem do kogo "gębę otowrzyć", że tak powiem .
To, ze powiedzialam tak, nie znaczy, ze taka mialam.
(fuck, nie ma polskich znakow...)
(fuck, nie ma polskich znakow...)
No nie mów że taką miałaś... Ja nawet by dodać sobie satysfakcji z gry nie używałem ŻADNYCH magicznych przedmiotów. (z wyjątkiem mikstur i zwoji).
Tylko jaka tu satysfakcja z gry jak ma się wymasterowaną postac, od której jednego uderzenia nawet Klauth leży i gryzie ziemię (kefelki?).
Ja tam nie gram dla statystyk tylko dla rozrywki i satysfakcji z gry...
A towarzysze (i ich wstawki) są super. Deekin rulez.
"Deekin czasami się zastanawia, czy częściej jest martwy, czy żywy... Szefie, co Deekin robi źle?"
A towarzysze (i ich wstawki) są super. Deekin rulez.
"Deekin czasami się zastanawia, czy częściej jest martwy, czy żywy... Szefie, co Deekin robi źle?"
Oj panowie, gracie tylko po to aby miec jak najwyższe statystyki? To znaczy, że nie umiecie grac w NWN.
Towarzysze dla postaci wysoko-poziomowej mogą wydawac się bezużytecznym dodatkiem, ale moim skromnym zdaniem, sprawiają, że rozgrywka jest bardziej rzeczywista. To nie Halo z Masterem Chief'em mordującym całą armadę Covenant'ów własnoręcznie. To nadal epicka opowieśc. Bierzmy towarzyszy, jeśli nie do pomocy, to do umilenia sobie rozgrywki.
Ja osobiście uwielbiam kiedy do rozmów wtrącają mi się towarzysze coś od siebie dorzucając.
Towarzysze dla postaci wysoko-poziomowej mogą wydawac się bezużytecznym dodatkiem, ale moim skromnym zdaniem, sprawiają, że rozgrywka jest bardziej rzeczywista. To nie Halo z Masterem Chief'em mordującym całą armadę Covenant'ów własnoręcznie. To nadal epicka opowieśc. Bierzmy towarzyszy, jeśli nie do pomocy, to do umilenia sobie rozgrywki.
Ja osobiście uwielbiam kiedy do rozmów wtrącają mi się towarzysze coś od siebie dorzucając.
Gram barbarzyńcą i w w NWN zaczynałem kilka razy... jednakże uważam,że najlepszym pomocnikiem jest mag(gnom) Boddygnock,jeśli weźmie się go od początku to na koniec jest poprostu zajebiaszczy
Użytkownik Redhorn Steelaxe dnia czw, 13 gru 2007 - 11:42 napisał
Oj podskoczy, podskoczy Mistrz Oręża jak wypłaci ci krytyk za 300 (trzeba iść na kosy, jest x4) aż za łatwo, do tego łotrzyk z zdolnością korzystania z magicznych urządzeń, żeby używać zwojów A z tważyszy, osobiście biorę Deekena, ma fajowe wstawki
[post="97481"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
nie dałby rady, nie wiedziałby kiedy by został usmażony.
To spróbuj się z 40 poziomowym Czarodziejem wspomaganym przez 40 poziomową panterkę .
Jedyny towarzysz jakiego warto brać to Deekin... Ach te jego teksty...
"Deekin czuje na sobie czyjś wzrok, duuużo wzroku.."
Jedyny towarzysz jakiego warto brać to Deekin... Ach te jego teksty...
"Deekin czuje na sobie czyjś wzrok, duuużo wzroku.."
Oj podskoczy, podskoczy Mistrz Oręża jak wypłaci ci krytyk za 300 (trzeba iść na kosy, jest x4) aż za łatwo, do tego łotrzyk z zdolnością korzystania z magicznych urządzeń, żeby używać zwojów A z tważyszy, osobiście biorę Deekena, ma fajowe wstawki
Może są zbędni, ale fajne rozmowy są z nimi co jakiś czas.
Ale prawda mając 30 poziom druidem zmiennokształtnym, potrafiącym się zmienić w prastarego smoka to już nic i nikt nie podskoczy.
Ale prawda mając 30 poziom druidem zmiennokształtnym, potrafiącym się zmienić w prastarego smoka to już nic i nikt nie podskoczy.
Ja uważam, że towarzysze są zbędni w obu dodatkach. Być może na początku podstawowej kampanii się przydają ale dla wysokopoziomowej postaci nie są już żadną pomocą. Oba dodatki przeszedłem bez pomocy i nic nie sprawiło mi trudności. Grałem druidem(21)/czarodziejem(1)/mistycznym łucznikiem(10) tzn. taki miałem poziom podczas walki finałowej.