Użytkownik Tokar dnia sobota, 8 maja 2021, 00:34 napisał
Póki co nie wiemy co z tego wyjdzie, to mamy prawo podchodzić do tego sceptycznie a nie ślepo klaskać w dłonie z zachwyty.
Sceptycyzm to: "szczyt absurdu i idiotyzmu"? Nie, to jest właśnie szybka ocena, że pomysł nie trzyma się kupy, gdy cały projekt jest jeszcze w powijakach, nie ma scenariusza, nie ma reżysera i wiele rzeczy może w nim ulec zmianie.
Użytkownik Tokar dnia sobota, 8 maja 2021, 00:34 napisał
To, co budzi wątpliwość to zmiana koloru skóry w stosunku do postaci, która była z natury biała - vide Clark Kent/ Kal-El. Raz, że jest to dla mnie zawsze cholernie uwłaczające, bo po prawie tak, jakby czarnoskórzy bohaterowie nie potrafili się przebić własną ciekawą historią, tylko musieliby się wybijać na fejmie i genezie innych (czyli wspomnianego Kal-Ela). Co, jak udowodniliśmy, jest wierutną bzdurą i czystą próbą skoku na kasę, która zazwyczaj kończy się spektakularną klapą marketingową (patrz kobiece wersje "Pogromców duchów" czy "Ocean Eleven"). Dwa, że faktycznie to nie działa w drugą stronę.
Co znaczy, że z natury była biała?
To jest fikcyjny bohater i w dodatku kosmita. Pisałem już Ci, że podobny zabieg zrobiono w wersji radzieckiej i clue sprawy to nie jest zmiana koloru skóry, ale osadzenie pewnych motywów w nowych okolicznościach. Trochę tych Supermanów mieliśmy w kinie i to spokojnie może być próba opowiedzenia historii na nowo, ale tak, by nie zanudzać znowu tą samą wersją. Można się zżymać, że mogliby po prostu odpuścić genezę, ale chcą tak, a nie inaczej i cóż - ja postuluję poczekać, zobaczyć i ocenić. A nie lamentować, jak to polityczna poprawność miałaby wypaczać wizje "naszych" bohaterów. Celowy cudzysłów, bo dla mnie to cholernie smutne i upokarzające, że ktokolwiek stawia ludzi podług koloru skóry na "naszych" i "ich" i mówi, że "oni" wgryzają się w "nasze" i dlatego nie należy ich szanować. To też jest ten sceptycyzm, Tokar?
Wspomniane projekty nie skończyły się klapą dlatego, że ktoś uznał, że zrobi wersje kobiece. Skończyły się klapą z rozmaitych powodów dotyczących jakości. A na pewno zdajesz sobie sprawę, jak trudno nakręcić remake/remaster/sequel/nową wersję czegokolwiek, co już jest częścią kulturowego genu. I nieważne, czy mówimy tu o filmie z tym razem kobiecą obsadą, czy o innych zmianach, które Tobie nie będą kojarzyć się z polityczną poprawnością, a i tak dostaniesz słabe filmidło.
Użytkownik Tokar dnia sobota, 8 maja 2021, 00:34 napisał
MHM, czyli biały bohater nie może być Afrykańczykiem? Idąc tym tokiem rozumowania osoba czarnoskóra NIE MOŻE czuć się Polakiem, bo jednak ta narodowość kojarzy się z jasnym kolorem skóry. Trochę mi to śmierdzi ksenofobią (czego Ci nie zarzucam, ale chcę nakreślić absurd argumentu xD). Dlaczego nie można byłoby stworzyć historii Białej Pantery, będącego, dajmy na to, potomkiem białych farmerów z Rodezji, którego rodziców z zimną krwią zabiła czarnoskóra ludność? Wydaję mi się, że to byłaby intrygująca opowieść, naświetlająca wiele intrygujących faktów o współczesnej historii Afryki, o których się nie mówi. No i doskonale wpisywałaby się w ramę eksperymentów i zabawy konwencją, o których piszesz. Czyżby dlatego, że dalekie byłoby to od schematu "zły biały - dobry czarny"?
Czy czytałeś komiksy o Czarnej Panterze? Bo ja nie. Ale na oko powiedziałbym, że to postać stworzona dla czarnoskórej społeczności i pod nią i w efekcie może być trudniej coś zmieniać w kolorze skóry, żeby jednocześnie nowa historia nie brzmiała absurdalnie. Wizja, którą kreujesz, wydaje się ciekawa, może by się broniła, nie siedzę w historii Afryki, by się bardziej wypowiadać. Jednak dobrze wiesz, że kultura mocno wiąże się z aktualnymi czasami - dopasowuje się do nich, stanowi odpowiedź/komentarz do nich, a mamy w tym momencie taki klimat, jaki mamy (śmierć George'a Floyda), a taki film ktoś musi klepnąć, ktoś ma prawa do postaci, ktoś musi coś napisać, wizja zysków musi się zgadzać... W czym nie ma absolutnie niczego dziwnego, taka branża.
Użytkownik Tokar dnia sobota, 8 maja 2021, 00:34 napisał
Sorry, ale kompletnie nie czaję tego argumentu, że CZARNY Superman jest bardzo spoko i to fajne bawienie się kodem źródłowym, ale BIAŁY Blade to już fatalny pomysł. Bo oprócz tego, że liberalna społeczność, która trzyma obecnie za jaja Hollywood krzyknęłaby "NO TO RASIZM", to nie wiem, gdzie tkwi problem. Naświetl mi tę różnicę, to może obczaję ocb xD
Ja po prostu nie czuję pomysłu białego Blade'a i tyle. Czemu żądasz ode mnie, bym przyklepywał każdy pomysł zmiany koloru skóry postaci? To dopiero byłoby absurdalne. Okej, białą Czarną Panterę rozwinąłeś, przedstawiłeś, jakbyś to widział, ale o białym Bladzie usłyszałem tylko "biały, zróbmy białego, ALE NIE ZROBIĄ BO POLITYCZNA POPRAWNOŚĆ HEHEHE" (hiperbolizuję jakby co). Pomysł czarnoskórego Supermana - który jest jednocześnie jakimś konkretem, bo ten film ma powstać i coś tam wiemy, choć dużo też nie wiemy - mogę jakoś przeanalizować. Dla mnie ten azjatycki Blade brzmi ciekawiej, bo już sobie wyobraziłem japońskie wampiry pamiętające czasy samurajskie, a lubię te klimaty.
Użytkownik Tokar dnia sobota, 8 maja 2021, 00:34 napisał
Dlaczego biały reżyser nie może nakręcić filmu o "czarnej społeczności"? Albo czarnoskóry aktor podłożyć głosu pod białą postać? Dlaczego nagle lepszy film o kobiecej bohaterce nakręci właśnie kobieta, a mężczyzna nie zna się totalnie na rzeczy tutaj, mimo że ma lepszy pomysł i umiejętności? Trochę jest to ślepa uliczka dla mnie, stąd mój uzasadniony sceptycyzm. Bo dobra sztuka spokojnie obroni się sama, niezależnie kto ją stworzy i kto zagra główną rolę - zazwyczaj, gdy tworzy się ją biorąc pod uwagę klucz rasy, płci czy preferencji seksualnych a nie faktycznego talentu czy wrażliwości, to kończy się katastrofalnie.
Bo czarnoskóry reżyser może wykazać się głębszą znajomością tematów i innym ich odczuciem, skoro dotyczą go bezpośrednio. Normalna sprawa. Nie wiem, dlaczego kręcisz tutaj aferę xD Jaaasne, biali też potrafią przedstawić temat, wspomniani "Watchmeni" zostali zrobieni przez Damona Lindelofa. Ale chcą czegoś innego, chcą konkretnie osobę, której temat będzie dotyczył, która jest częścią czarnoskórej społeczności i ma za sobą pewne doświadczenia. No i to jest spoko. Tak samo spoko jest, jak kobieta zrobi film o kobiecie. Choć facet też może. Tak samo jak kobieta może zrobić film o facecie. Jednak znajomość tematu, wiedza, a posiadanie tej konkretnej perspektywy to nie samo. Niech zatrudnią, kogo chcą, kto ich zdaniem będzie najlepszy, a ja obejrzę i ocenię. Nie mam wglądu do tego, kto to będzie i jakie umiejętności ten ktoś ma.
Niestety, ale Abrams to raczej średni pomysł w ogóle, jednak może to skaza po Star Warsach
W każdym razie jak chcą jednak bardziej ambitne dzieło, a nie popcorniak, to wolałbym, żeby wyciągnęli kogoś z niezależnego kina.
To też kwestia wyrównywania szans. Strzelam, że chętniej zatrudniano białych reżyserów, a czarnoskórzy mieli po prostu trudniej, by się wybić. I to też taka szansa. Nie chodzi o to, że czarnoskórzy są gorsi, ale może tej szansy nie dostawali. I tak samo z kobietami - niedopuszczane do głosu, bo kobiety, a nie dlatego, że fatalne i biali faceci to są kurde guru kina i tylko oni go rozumieją
Ja akurat lubię oglądać kino kręcone przez kobiety. Nie wiem, dlaczego, ale odbieram je jako bardziej świeże, trochę inne? To jest dla mnie jakby inna perspektywa, zwłaszcza jeśli kobieta mówi o problemach dotyczących kobiet ("Obiecująca. Młoda. Kobieta" to najlepszy film, jaki oglądałem w ostatnim czasie). Co nie znaczy, że od razu musi to być świetne dzieło, ale to jest tak samo również w filmach kręconych przez facetów. Nie obejrzysz, to nie dowiesz się, czy to jest dobre.