Zdecydowanie jednym z najmocniejszych aspektów "Cyberpunka 2077" jest solidnie napisana fabuła. Obraca się wokół V, wolnego strzelca pragnącego zostać legendą Night City, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i wsadził sobie do głowy niewłaściwy chip (bardzo upraszczam). Opisywany moment następuje po paru ładnych godzinach rozgrywki, a wprowadzenie do świata przedstawionego zależy od wybranego pochodzenia. Odblokowuje nam ono dodatkowe opcje dialogowe w toku gry, ale ostatecznie ma mniejsze znaczenie, niż się spodziewałem (grałem Korposem). Po zdobyciu chipa zaczynamy dzielić umysł i percepcję z engramem niejakiego Johnny'ego Silverhanda – legendarnego rockerboya i rewolucjonisty sprzed dekad, któremu facjaty i ruchów użyczył Keanu Reeves. Od tego momentu naszym celem staje się przetrwanie oraz pozbycie się nieproszonego gościa. Motyw walki o życie czyni tę historię bardzo osobistą, wydarzenia dzieją się wokół nas i przez nas, a nie obok.
Recenzja gry Cyberpunk 2077
Tak w kwestii wyjaśnienia bronie unikalne mają oznaczenie "ikoniczny" i nie znajdziesz ich przy ciałach wrogów. Najczęściej dostajemy je w nagrodę za wykonanie questu i możemy jednocześnie posiadać tylko jeden egzemplarz danej broni. Autorowi recenzji najprawdopodobniej chodziło o bronie klasy bardzo rzadkiej, lub legendarnej, a to nie są unikaty.
Gość_Dawied88*
#4
Nie zgodzę się że mechanika rozwoju postaci jest do bani. To jedna z nie wielu gier gdzie przy każdym awansie czułem że dobrze dobrany atut może całkowicie wywrócić sposób gry. Opcji jest od groma i to że nie jesteś w stanie wszystkiego zrozumieć w 5 minut. to tylko plus. Ty jako gracz rozwijasz się razem z V. I minus że marketing przerósł rzeczywistość to już w ogóle kuriozum. Oceniasz grę czy wyobrażenie o grze? No raczej grę. Oczywiście są elementy które wydawały się w zapowiedziach beda dużo lepiej zrobione ale to nie zmienia faktu, że to co dostaliśmy w niczym nie ustępuje wiedźminowi 3. Ba, jest nawet lepsze choćby ze względu na lepszy rozwój postaci, bardziej urozmaicony equip, czy ciekawszy model jazdy vs plotka. No i wybór sposobów walki jest w ogóle nie porównywalny z do bólu monotonnym siekaniem wrogów w wiedźminie. Jestem fanem wiedźmina i w cyberpunku widzę duży krok na przód jak chodzi o sposób prowadzenia dialogów, skalę miasta, czy lepszego wykorzystania questów zapychaczy w budowaniu narracji. Mam za sobą około 100 h w cyberpunku i jak dla mnie póki co to wiedźmin 3 na sterydach. Maja wiele wspólnych wad, a jednak jedno jest traktowane jak arcydzieło a drugie jako średniak. I naprawdę czytając ta recenzje i wiele innych mam wrażenie że ta różnica wynika przede wszystkim że po wiedźminie nie spodziewano się aż tak wiele.
Nie grałem w Wiedźmina 3 więc nie mam pojęcia co i jak w nim było. Ostatnią grą CDProjektu w jaką grałem był pierwszy Wiedźmin.
Na brak opcji rozwoju postaci nie narzekam (ba, jest tego nawet za dużo) i ostatecznie znalazłem dla siebie kombo karabin-skradanie-netrunning-modliszka, który bardzo mi odpowiadał. Mimo początkowych błędów i złego doboru atutów, które udało mi się odkręcić. To się wszystko spięło pod koniec i przez ostatnie 10-15 godzin (z 55) bardzo dobrze się bawiłem. Jednak przez większość czasu starcia i rozwój postaci były dodatkiem do pchania fabuły do przodu.
A odnośnie marketingu - tak, czepiam się, bo obiecywano i pokazywano nam jedno, a dostaliśmy coś z deczka innego, płacąc za to przedpremierowo niezłe pieniądze.
Na brak opcji rozwoju postaci nie narzekam (ba, jest tego nawet za dużo) i ostatecznie znalazłem dla siebie kombo karabin-skradanie-netrunning-modliszka, który bardzo mi odpowiadał. Mimo początkowych błędów i złego doboru atutów, które udało mi się odkręcić. To się wszystko spięło pod koniec i przez ostatnie 10-15 godzin (z 55) bardzo dobrze się bawiłem. Jednak przez większość czasu starcia i rozwój postaci były dodatkiem do pchania fabuły do przodu.
A odnośnie marketingu - tak, czepiam się, bo obiecywano i pokazywano nam jedno, a dostaliśmy coś z deczka innego, płacąc za to przedpremierowo niezłe pieniądze.
Użytkownik Gość_Diego* dnia sobota, 30 stycznia 2021, 21:22 napisał
Siódemka jest niesprawiedliwie za niska biorąc pod uwagę to, że wszystkie gry AAA z ostatnich lat dostają 9 lub 10.
Ale niekoniecznie dostają 9 lub 10 od naszego recenzenta
Poza tym sam nie dałbym wiele więcej. W tej chwili, jeszcze przed końcem gry, może 7,5, w porywach do 8, ale nie jestem przekonany. No bo w wielkim skrócie, co tu nie gra:
- Główny wątek jest za krótki! Dochodzę do finałowych momentów, a mam wrażenie, że przydałby się jeszcze jeden większy akt gry
- Za mało RPG-owej swobody. Wcale nie ma aż tak wielu decyzji, takiej wolności, jaką nam obiecywano, a pochodzenie też rozczarowuje niewykorzystanym potencjałem. Częściej gra oszukuje, że oferuje nam wolność, pozwalając klikać w coś, co i tak nic nie zmienia, co w rozmowie prowadzi do tego samego efektu. Bardziej się postarano w wątkach Mealstromu i Voodoo Boys, ale to tyle
- Miasto się poprawiło, może to te patche, może to fakt, że gra się rozkręca w 2 akcie, może obie rzeczy, ale mimo wszystko wciąż oczekiwałem większej interakcji ze światem. To "rozkręca się" pewnie robi robotę, bo dłuższe misje poboczne potrafią wciągnąć i wtedy czujemy, że nasz bohater żyje, istnieje i porusza się w tej rzeczywistości
- Pomniejsze błędy, chaotyczna mechanika, to już było w recenzji. Dochodzi do tego, że jak walczę z bossem i idzie coś za łatwo, to ja nie wiem, czy gra czegoś nie zepsuła (a potrafiła po wyjściu ze wspomnień Johnny'ego nie zmienić mi paska życia na pasek życia V), czy mi idzie tak dobrze
- Sporo aktywności, która niestety jest zapchaj-dziurą. Te zlecenia, meh, to jest takie, żeby coś robić niż żeby dać z tego przyjemność