Kolejny punkt zapalny w relacji posiadacze komputerów osobistych – gracze konsolowi, a może zwykłe pitolenie studia? Cóż, przedstawiciele Obsidian Entertainment uważają, że przynajmniej jedna z lokacji w grze “The Outer Worlds” została okrojona w wyniku ograniczeń sprzętowych konsol obecnej generacji.
Chodzi o “Pioniera”, czyli niezależną stację kosmiczną, będącą jedną z ostatnich enklaw wolności w układzie zdominowanym przez korporacje, którą odwiedzamy w pierwszych godzinach zabawy. W grze stanowi ona raczej niewielki, zamknięty obszar – z kilkoma sklepami i aktywnością ograniczającą się do podjęcia kilku zadań. Tymczasem twórcy planowali, aby statek był olbrzymim trzypoziomowym molochem z ogromną ilością postaci niezależnych, co byłoby zgodne z duchem tego, co nakreśla nam gra.
Co więc poszło nie tak? Na przeszkodzie stanęła ograniczona ilość pamięci, jaką mają PlayStation 4 oraz Xbox One. W związku z tym studio zdecydowało się na bolesny krok wycięcia sporej ilości postaci niezależnych i umiejscowienia kilku najważniejszych punktów “Pioniera” na jednym poziomie.
Trochę szkoda, bo niewątpliwie odbiło się to na klimacie tej lokacji. Z drugiej strony, nie uważacie, że to taka zasłona dymna? To nie pierwszy raz w ostatnich latach, gdy Obsidian serwuje nam produkt z ogromnym potencjałem, który jednak sprawia wrażenie niedokończonego i nieoszlifowanego. W przypadku “Tyranny” czy “Pillars of Eternity II” konsole raczej nie stanęły na przeszkodzie, ale bardziej terminy oraz ograniczony budżet. Coś czuję, że “The Outer Worlds” nie należy tu do wyjątków.