Przeszedłem D:OS 2 w trybie klasycznym. Odczucia mam raczej pozytywne, choć patrząc z perspektywy pierwszej części są miejscami mieszane.
Po pierwsze, czytając komentarze innych osób dowiedziałem się, że fabuła drugiej części jest bardziej „poważna”. Jak dla mnie to początek zapowiadał się jako typowy średniak ze schematem „od zera do bohatera” i „wybrańca bogów” ratującego świat przez „złem absolutnym” (voidwoken) z typowym charyzmatycznym złolem z którym spodziewamy się zmierzyć w finale (Dallis). Na szczęście w późniejszym czasie dużo się logicznie wyjaśnia i w finale jest mega twist fabularny, więc fabuła jest ok, ale czy na serio jest poważniejsza? W obu częściach ratujemy świat przed pustką, odkrywając pomału części układanki, ale gdzie ta powaga? Powiedziałbym że w pierwszej części były momenty które były „poważne” i niepasujące do rzekomo „niepoważnego” baśniowego klimatu. Przykładowo wątek z wykorzystywaniem nieświadomych górników do wydobywania zabójczego tenebrium, czy opis masakry jaką dokonywał orki na mieszkańcach Grani Łowcy. Na dobrą sprawę fabuła i humorystyczne podejście pierwszej części tak bardzo przypadło mi do gustu, mieliśmy historię o ratowaniu świata, ale zawsze mieliśmy puszczone oczko od twórców że to tylko gra. Żenujące jest dla mnie podejście w którym twórcy gier silą się właśnie na poważną i patetyczną fabułę, w której każdy ważny NPC ciągle powtarza Ci że musisz się spieszyć aby uratować świat, a jednocześnie twórcy serwują nam otwarty świat i zadania w stylu zbierz 10 marchewek.
Po drugie, jak dla mnie w D:OS 2 częściowo popsuto imersję, poprzez nie do końca udaną implementację zróżnicowania poziomu przeciwników w świecie gry. W pierwszej części gdy chciałeś zwiedzić lokację którą wg fabuły i twórców powinieneś zwiedzić w późniejszym okresie gra mówiła to aż nazbyt dosadnie, tj. stoi NPC i mówi żebyś zawrócił bo masz za mało doświadczenia i sobie nie poradzisz
Natomiast w drugiej części, przede wszystkim w Driftwood, zostajesz rzucony na relatywnie spory obszar i samemu metodą prób i błędów musisz sprawdzać, którzy przeciwnicy akurat mają taki lvl z którym sobie poradzisz. Jak dla mnie taki zabieg w rozbudowanej fabularnie grze cRPG bardzo psuł imersję, bo odwiedzając daną lokację wkręcasz się w historię którą twórcy przygotowali, po czym spotykasz przeciwników o 2,3,4 poziomy więcej i dostajesz obuchem w łeb z hasłem wróć tu gdy zdobędziesz odpowiedni poziom. Jak dla mnie – słabo, tym bardziej że w pierwszej części jak i innych dużo starszych grach ten problem lepiej rozwiązano.
Po trzecie same walki. W pierwszej części starcia turowe bardzo przypadły mi do gustu. Wykorzystywanie kombinacji zaklęć i otoczenia do walki było oryginalne, choć przy niektórych późniejszych potyczkach było sporo chaosu. W drugiej części mam wrażenie że ten chaos jest jeszcze większy, ale walki też dają mnóstwo satysfakcji. Zastrzeżenie mam do zależności między poziomem postaci i przeciwników a trudnościami walk. Tzn. gdy nasze postaci mają o te 2,3,4 poziomy mniej od przeciwników, to walki były nie do wygrania, przeciwnicy w pierwszej turze ściągają nam cały pancerz i połowę życia i jedyne co mogłem zrobić to quick load. Znowuż wystarczy że mamy ten sam lvl co przeciwnicy (czy nie daj wyższy) to walki stają się tak łatwe, że z kilkoma wyjątkami nie trzeba się specjalnie wysilać. W pierwszej części miałem wrażenie że walki były dużo bardziej wyrównane i dawały przynajmniej minimalne wyzwanie przy tym samym poziomie postaci i przeciwników. Przypomnę że obie części przechodziłem w trybie klasycznym. Jeszcze odnośnie zmian co do pierwszej części, to wprowadzenie pancerza fizycznego i magicznego na pewno urozmaiciło rozgrywkę, ale ostatecznie wolałem rozwiązanie z pierwszej części. Zastrzeżenia mam przede wszystkim do tego że pancerz uniemożliwia nakładanie efektów dopóki się go nie ściągnie, co jak dla mnie nie jest dobrym rozwiązaniem, szczególnie gdy przeciwników jest więcej niż liczy sobie nasza drużyna.
Mam świadomość że mój tekst to głównie narzekanie, ale tak to już jest gdy sequel nie do końca spełnia wymagania
Tym nie mniej D:OS 2 to świetna gra dająca mnóstwo satysfakcji. Szczególnie spodobali mi się nasi towarzysze i historie z nimi związane, jest także opcjonalny wątek miłosny – w moim przypadku z Lohse – który poprowadzono naturalnie i nie jest tak sztuczny jak w ostatnich grach z Bioware (zalicz wszystkie odpowiednie questy i opcje dialogowe żeby zobaczyć cutscenkę z macaniem). Zdobywanie poziomów, kombinowanie z eq i umiejętnościami daje mnóstwo frajdy. Miałem też wrażenie że twórcy zachęcają gracza do dwu- czy wieloklasowości swoich postaci, poprzez implementację elementów wyposażenia które daje bonusy odnoszące się do różnych dziedzin (np. przedmiot dający jednocześnie bonus to zręczności, dziedziny magii i broni dwuręcznej). Lokacje są bardzo dobrze zaprojektowane, są zróżnicowane i wypełnione treścią, nie są jak puste wydmuszki z niektórych gier z otwartymi światami. Podsumowując gra jest bardzo dobra i szczerze mogę ją polecić.