Heh - jak sie włamałeś, to jesteś koleś "cracker"
![](/view/images/emoticons/default/wink.gif)
(i oczywiście "hackjer" pewnie również)
Mój pierwszy linux to RedSzmata (obecnie Fedora). Nauczyłem się na nim co to bash, /etc/, X, kompilowanie jądra (zwanego u nas w slangu "kohonem"). Nie tak kolorowy i wodotryskowy jak Knoppix czy Mandaryna (Mandrake). Można sie na nim uczyć początków (jak tak zrobiłem), ale na dłuższą metę nie polecam.
Dwie najlepsze dystrybucje jaki znam, to: 1.) Debian (czyt. "dibaian") - jednak nie udało mi się go przełknąć - wydają nową wersję raz na 2 lata (a "Sarge'a" to juz od, z górą 3 "freezują"); 2.) Gentoo - siedze obecnie pol na pol na nim i na windzie. Gentoo jest absolutnie boski, ale wymaga stałki i dużego samozaparcia przy instalacji. Swojego instalowałem 3 dni (trzy dni), a to dlatego, że wszystko kazałem skompilować mu ze źródeł (trzeba być zdrowo pukniętym, ale jestem z niego baaaardzo zadowolony).
Przerzucając się na Linuxa poznasz całkiem inny świat.
![](/view/images/emoticons/default/biggrin.gif)
Ja uważam, że warto go "liznąć" chociaż z ciekawości. Podobnie jak QNX'a czy *BSD. Walcz z monopolem i własnymi słabościami! Skompiluj kernel 2.6.11!
![](/view/images/emoticons/default/wink.gif)
Pozdrawiam