Ostatnimi czasy polska branża gier komputerowych przechodzi naprawdę dobry okres. „Wiedźmin” był świetnym dowodem, że produkcje znad Wisły bez problemu dorównują, a nawet przewyższają dzieła z Zachodu. Teraz nadszedł czas na Wschód, odległe krainy, gdzie rządzą turowe RPG-i z głębokimi i skomplikowanymi postaciami. Tutaj symbolem naszych możliwości została „Regalia: Of Men And Monarchs”, debiutanckie dzieło Pixelated Milk, które stworzyło ją z pomocą kampanii crowdfundingowej na Kickstarterze. Studio bez wątpienia świetnie się spisało, tworząc świetny i godny zapamiętania produkt.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!
Użytkownik Gość_AdDur* dnia wtorek, 13 czerwca 2017, 22:51 napisał
Po skończeniu fabuły można na spokojnie dokończyć resztę lochów, więc limit czasu aż tak bardzo nie boli.
A to trochę jakby nie sprawia, że limit czasu jest nieco picowaty...? W sensie gdzie napięcie i konieczność selekcji zawartości, skoro potem i tak można wszystko zrobić?
Ogólnie zauważyłem też teraz grając, że system walki jest bardzo losowy, często umiejętności mające po 80% czy 95% szans na trafienie nie dochodzą celu, tak jakby z góry było ustalone, że masz używać tych co zawsze zranią. Optymalnie mam niesamowite pecha i gra mnie nie lubi, że nawet w pierwszych walkach przez 2 tury, trzema postaciami nie mogłem trafić bandyty w pierwszym lochu.
Użytkownik Niblla dnia środa, 5 lipca 2017, 14:09 napisał
Ogólnie zauważyłem też teraz grając, że system walki jest bardzo losowy, często umiejętności mające po 80% czy 95% szans na trafienie nie dochodzą celu, tak jakby z góry było ustalone, że masz używać tych co zawsze zranią. Optymalnie mam niesamowite pecha i gra mnie nie lubi, że nawet w pierwszych walkach przez 2 tury, trzema postaciami nie mogłem trafić bandyty w pierwszym lochu.
Nie powiem nie, takie wrażenie rzeczywiście można odnieść takie wrażenie. Jednak trzeba pamiętać, że akurat bandyci są dobrzy w unikach, a Kay ma jednak umiejętność, która pozwala zakończyć te ich odskoki.
No tak ale jak nie mogę trafić głupiego żuka to już jest irytujące. xD Jakby napisali jak w Mordheimie 63% czy coś w ten deseń i pokazywali rzuty to bym uwierzył w mojego pecha.
Gra jest całkiem przyjemna, zajęła mi na normalnym poziomie trudności jakieś 17 godzin, dużym plusem są lochy gdzie wykonywanie dodatkowych zadań często przysparza wiele problemów, szczególnie na początku nim uda nam się zebrać odpowiednią drużynę. Trochę brakowało mi obecności towarzyszy w wydarzeniach pisanych, bo jak spotykasz iskrę a masz Aliss w drużynie, to mogłaby się ona wtrącić, tak samo w innych aspektach.
Dopiero pod koniec gry odkryłem łowienie ryb, które wydaje mi się zbędne, zamiast niego wolałbym więcej lochów do pokonania, gdyż pod koniec 6 katu wykonałem już wszystkie.
Szkoda też, że decyzje w dyplomacji nie mają poważniejszych skutków na grę, tylko przysyłają do ciebie swego przedstawiciela. Przyznaje, że wpierw wsparłem magicznych szaleńców i krasnoludów samurajów. Ci drudzy mnie dosłownie urzekli samym pomysłem aż szkoda, że nie dało się odwiedzić ich imperium walczącym z elfimi piratami.
W dużym skrócie bardzo, bardzo przejma gra, pewnie jeszcze raz ją przejdę co by poznać inne możliwości i rozwiązać pewne konflikty inaczej.
Limit czasu nie jest wada, a tym bardziej że po ukończeniu ostatni akt możesz kontynuować grę i dokończyć pozostałe questy/lokacji. Limit czasu raczej podnosi poziom trudności i zmusza Cię do przemyślenia o właściwe wybory jak na strategia przystało. Czas to pieniądze, a wróg nie śpi. Za to daje mi niemało satysfakcji i ile miałem emocji z tego powodu, kiedy wybrałem Hard Mode.