Skalowanie poziomów jest zjawiskiem, które od jakiegoś czasu pojawia się w wielu cRPG. Chodzi o to, że w miarę jak postać gracza zdobywa doświadczenie i rozwija się, wrogowie automatycznie stają się silniejsi. Jest to silnie obecne np. w grach z serii The Elder Scrolls. Osobiście jestem wrogiem takiego rozwiązania. W końcu w cRPG chodzi m.in. o to, żeby nasza postać rosła w siłę, żeby czuć jej potęgę. Jeśli zdobywanie doświadczenia wzmacnia zarówno mnie, jak i wrogów, to expienie trochę traci sens. Niektórzy zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, że jest to bardziej realistyczne, bo przecież gracz nie jest jedyną postacią na świecie, która się rozwija - ok, ale jaki jest w realizm w tym, ze rozwijają się dajmy na to szczury czy nieumarli zakopani w jakiejś jaskini? Chodzą na siłownię czy na lekcje sztuk walki? Innym argumentem za skalowaniem poziomów jest to, że dzięki temu gracz ma większą swobodę, bo gdzie nie pójdzie, tam spotka wrogów na poziomie podobnym do swojego. To też do mnie nie trafia, bo większa przyjemność sprawia mi np jak na początku gry natykam się na jakichś mocnych wrogów, dostaję od nich łupnia, wczytuję grę, rozwijam postać, znowu udaję się w to samo miejsce i spuszczam łomot swoim dawnym pogromców - mam wtedy poczucie, że rozwijanie postaci się opłaciło.
A Wy, jak sądzicie?
A Wy, jak sądzicie?