Ile to już lat minęło odkąd ostatnio informowaliśmy o ewentualnej ekranizacji epopei Stephena Kinga? Niemal pięć? Nie dziwi więc, że wieść o zupełnie nowej ekipie, producencie, pomyśle i rozpoczynających się lada moment zdjęciach gruchnęła wśród fanów z potężną siłą. Kto wie jednak, czy byłaby ona tak samo wielka, gdyby nie pewien istotny szczegół dotyczący obsady jednej z dwóch głównych ról...
class="lbox">Podpowiadam – Matthew McConaughey wcieli się w postać Człowieka w Czerni. Ciekawy wybór, ten aktor pokazał w ostatnich latach, że potrafi zagrać niesamowite role i z pewnością poradziłby sobie z rolą samego Rolanda...
class="lbox">...ale nie dane mu będzie spróbować, bowiem tym zajmie się Idris Elba. Niewątpliwie to aktor prezentujący poziom znacznie wyższy od niektórych filmów, z których zna go większa część dzisiejszej widowni (Prometeusz, Pacific Rim, Avengers: Czas Ultrona, Thor), niemniej obsadzenie go właśnie w roli Rolanda jest decyzją ze wszech miar kontrowersyjną, o wiele bardziej, niż ostatnie spekulacje o wcieleniu się Elby w postać Jamesa Bonda.
class="lbox">Jeśli ktoś z was nie zetknął się dotąd z "Mroczną Wieżą", a jednak z jakiegoś powodu czyta niniejszy news, spieszę wyjaśnić – główny bohater tej sagi, jednej z największych we współczesnej fantastyce, Roland Deschain, to biały rewolwerowiec, spadkobierca (bogowie, darujcie mi uproszczenie!) w bardzo pokrętnej linii rycerzy Okrągłego Stołu i wielu innych, kulturowo-literackich ikon. Tak się akurat składa, że kolor jego skóry jest dość istotną częścią relacji z kolejną kluczową dla całej powieści postaci – Susannah, nie jedynie kwestią kosmetyczną, jak choćby wygląd Johna Constantina w wersji komiksowej, a w filmie z Keanu Reevesem, czy też wątpliwości dotyczące ekranizacji Sandmana. Sam Stephen King otwarcie przyznaje:
Wyobrażałem sobie Clinta Eastwooda jako Rolanda. Uwielbiałem Spaghetti Westerny i wszystkie te zbliżenia na jego twarz w szerokim kadrze, zwłaszcza te, w których stał samotnie pośrodku pustyni, cały pokryty bąblami i oparzeniami od słońca. Myślałem 'Oto mój Roland'.
Jednakże pisarz dodaje też:
Stary Clint był jednak tylko inspiracją. Z upływem czasu ta postać stała się niezależną osobą. Nie była już Eastwoodem, lecz po prostu... Rolandem.
W podobny sposób King uzasadnia swą dzisiejszą akceptację dla tego wyboru castingowego. Z jego opiniami na tematy kolejnych ekranizacji swoich dzieł bywało jak dotąd różnie (nie podobał mu się Lśnieniu"), choć cała ekipa nadchodzącego filmu ma jego pełne wsparcie. Reżyser – Nikolaj Arcel ("Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet") oraz Akiva Goldsman ("Piękny Umysł, "Ja, Robot", "Jestem Legendą"), Anders Thomas Jensen ("Jabłka Adama") i Jeff Pinkner ("Amazing Spider-Man 2", "Lost") odpowiadać będą za zaadaptowanie literackiego pierwowzoru na potrzeby filmów i serialu, opowiadających równolegle o losach ostatniego Rewolwerowca. Nie będą one przedstawiane chronologicznie, od pierwszej z siedmiu powieści – "Roland", lecz od bliżej nieokreślonego obecnie środka fabuły. Zdjęcia rozpoczną się za siedem tygodni w południowej Afryce. Data premiery pierwszego filmu, wydanego przez Sony Pictures Entertainment, to rok 2017.
Granice politycznej poprawności i granice zdrowego rozsądku to linie wyznaczające kształty dwóch zupełnie różnych światów. Mam jedynie nadzieję, że za tą konkretną decyzją personalną stały argumenty tak wielkiej wagi, że od ich uznania zależały losy samej Wieży. W przeciwnym razie czekam, aż na kinowym ekranie jako Michael Jordan, Zulus Czaka, Black Panther, Blade albo Nick Fury wystąpi uśmiechnięty Azjata.
class="lbox">