class="lbox">
Zmiana reżysera podczas kręcenia kolejnych części danego filmu ma to do siebie, że następca może nie udźwignąć presji, jaka jest związana z produkcją, jeżeli poprzednie odsłony były sporymi sukcesami. Także fani często nie aprobują takich rotacji zwłaszcza, gdy pierwszy reżyser stworzył coś naprawdę dobrego i klimatycznego. Tak właśnie było przed wypuszczeniem do kin "Naznaczony – rozdział 3". Pierwsze dwie części nakręcił James Wan, który tym razem wpuścił na reżyserskie krzesło Leigha Whannella. Dla sympatycznego Australijczyka był to pierwszy film, który reżyserował, wcześniej pełnił on rolę producenta (seria 'Piła') albo scenarzysty ("Martwa cisza", "Piła" oraz... "Naznaczony 1 i 2"). Właśnie praca nad wcześniejszymi tytułami z tej serii sprawiła, że Whannell był bogatszy o ważne doświadczenia, podpatrywanie Jamesa Wana z pewnością zrobiło swoje.