Chyba zakończyłem wątek z sukcesją tronu na Skellige (chyba, że jeszcze coś później w tym temacie nastąpi) i przyznam, że czuję leciutki niedosyt. Po tym, jak na ucztę wpadły niedźwiedzie, wydawało mi się, że to dopiero początek całej zabawy w spiski i wzajemne mordy na konkurentach. A tymczasem ani się obejrzałem, a Cerys została królową. To naprawdę już koniec?
Pytanie pierwsze - kto u Was został władcą i jakie macie odczucia w tej kwestii? Ja z sukcesu Cerys nawet się cieszę, bo sympatyczna kobitka, nie aż tak mocno narwana jak jej brat A czy istnieje możliwość, żeby tron przypadł synowi Brana? - jeśli tak, co musimy zrobić?
Pytanie drugie - przyznajcie się, czy ktoś w pierwszym przejściu, nie znając konsekwencji, wrzucił dziecko do pieca? Bo ja się na to nie zdobyłem. Zaufanie zaufaniem, ale... Tutaj to Cerys lekko przegięła.
Pytanie pierwsze - kto u Was został władcą i jakie macie odczucia w tej kwestii? Ja z sukcesu Cerys nawet się cieszę, bo sympatyczna kobitka, nie aż tak mocno narwana jak jej brat A czy istnieje możliwość, żeby tron przypadł synowi Brana? - jeśli tak, co musimy zrobić?
Pytanie drugie - przyznajcie się, czy ktoś w pierwszym przejściu, nie znając konsekwencji, wrzucił dziecko do pieca? Bo ja się na to nie zdobyłem. Zaufanie zaufaniem, ale... Tutaj to Cerys lekko przegięła.