Tylko wiecie co mnie w tym wszystkim boli? Ja naprawdę lubię serie TES, właściwie to jest mój ulubiony świat. Do żadnej innej gry nie mam takiego sentymentu i w początkowej fazie przeniesienie tego na MMO nie wydawało mi się takie złe. W sumie czemu pogranie w sieciowe Skyrim z chłopakiem miałoby być złe? Tym bardziej, że oboje lubimy Guild Warsy. Tylko faktycznie ktoś do tego tytułu nie podszedł z wystarczającą ilością możliwości, innowacji czy pasją. Oczywiście nie mam jeszcze w TESO nabitych tryliardy godzin, ale tyle co już wiedziałam, to nie napala optymizmem.. To taki straszny średniak, do bólu przeciętny średniak z błędami. Wczoraj zebrałam się ponownie by pograć i znowu ręce mi opadły. Nie wychodziły mi questy poboczne, to "pojechałam" z główną fabułą. I co?
Pomagałam pewnej blondynce uporać się z jej przeszłością, doszłam do etapu jej wspomnień z tragicznie zmarłą rodziną. Gra naprowadza mnie na spalony dom, a stamtąd wypada przeciwnik i mnie atakuje. Jako, że gram łucznikiem, walczyłam z nim na dystans na zewnątrz domu. I to był błąd.. Po zabiciu nic nie popchało akcji dalej. Myślałam, że mam czegoś poszukać w krzakach, szukam, klikam na oślep, no i w końcu podejrzałam solucję w internecie. Po prostu akcja bezsensu się przywiesiła, bo zabiłam kolesia przed domem, a nie w domu.. Odpaliłam grę ponownie, uruchomiła się w tym samym miejscu, morderca się pojawił ponownie i siekłam go gdzie trzeba.. W ogóle TESO pod tym względem jest genialne. Jak za długo walczymy z przeciwnikiem czy za bardzo się oddalimy, to on nagle odwraca się z pełną ilością zdrowia i wraca na swoje ściśle określone miejsce..
Podejrzewam, że im dłużej sobie w to pogram, tym powodów do marudzenia będę miała więcej.
I to nie jest tak, że nie widzę żadnych plusów!! Fajnie, że można mieć np. konia. Nie mam co prawda jeszcze tyle funduszy, by go sobie kupić, ale jest to jakiś cel do zbierania kasy. Bardzo przyjemnie można sobie ustawić kamerę w trakcie potyczek. Nawet te questy poboczne na mapie nie są takie złe, nie znudziły mi się i chcę mi się jeszcze wykonywać. I są takie smaczki w trakcie ich wykonywania, jak właśnie odwołania do znanych bóstw, postaci. Można za pomocą książek podnosić sobie statystyki, przeszukiwać ogromną ilość półek, szafek, biurek itp. Nawet ten system sprawiedliwości jest całkiem spoko. Często po mapie biegam z nagrodą ustawioną za moją głowę, bo zupełnie przez przypadek machło mi się kogoś z łuku. Tylko ta masa minusów, zwłaszcza takich poważnych, zabijają czasami tą całą przyjemność z grania.
Bardzo, ale to bardzo długo wbija się tutaj levele postaci. I najwięcej doświadczenia dostaje się za wykonywanie questów. Za zabijanie wrogów też coś dostajemy, czy odkrywanie mapy, ale to takie dość symboliczne. A szkoda! Przyzwyczaiłam się, że za robienie czegokolwiek jestem wynagradzana proporcjonalnym xp, nawet jak ścinam drzewo czy krafce przedmioty. A tu leć pani z questami i już.. Muzyka też jest jakaś taka nijaka.. Soundtrack ze Skyrim jest do tej pory moim ulubionym, to w TESO jest nieciekawe, i pewnym czasie nudzi.
A, i jakby ktoś chciał mnie zwerbować do gildii - to jestem otwarta na propozycję! Próbowałam już w paru miejscach dać się zwerbować, ale - że tak pozwolę sobie zironizować - za bardzo społeczność w tym tytule to nie jest zmobolizowana..
I ten bug z odkryciem mapy jest już od jakiegoś sporego czasu, z tego co sprawdzałam, także wiecie.. A mogłam poczekać i kupić "Pillars of Eternity" i być teraz szczęśliwą, a nie teraz wszystkim zazdrościć..