Aloth dalej ginie, choć wcześniej rzucam nim kilka czarów, głownie płomienie lub taki pocisk, co potem trafia dodatkowo w dwa cele. Moim enigmatykiem, którzy ostatnio dzierży w dłoniach pistolet wart 1000 czegoś tam, rzucam również moce przeważnie ofensywne (np. wrogowie zebrani wokół wybranego przeze mnie towarzysza, wszyscy, którzy znajdują się w odpowiedniej odległości, dostają jakimś atakiem po pyskach). Ewentualnie zajmuje się pojedynczymi, potężniejszymi celami, zasiewając w nich strach/oszołomienie, co wyłącza ich na chwilę z walki (mogę powtórzyć te zaklęcie jeszcze ze trzy razy). Eder i Pellagina po prostu siekają, rzadko używam ich zdolności, podobnie sytuacja ma się w przypadku Sagani. Druida, Hiraviasa, też wykorzystuję do walki wręcz, przemieniając tylko w bestię lub sporadycznie używając czarów, które mnie zainteresują.
Słowem, spontan na maksa Brakuje jeszcze tego, żebym Edera wywalił, jeśli Zrozpaczona Matka okaże się naprawdę barwną postacią.
Mój głos pada, jak wcześniej mówiłem, na Palleginę. W sumie to towarzysze na razie interesujących rozmów nie toczą. Zawsze się zatrzymuję, żeby przeczytać, jaki tekst wyświetla się nad ich głowami, ale zazwyczaj to żadna atrakcyjna treść.
[Dodano po 2 godzinach]
Użytkownik Frey dnia wtorek, 31 marca 2015, 19:48 napisał
Serio? W takim razie nie oglądaj "I Origins", bo historia podobna (poszukiwanie nowej reinkarnacji pewnej osoby). Ja od razu skojarzyłem to z tym filmem, tylko nie wiem jeszcze, jak zrobić to zadanie (gdzie są klify?).