Też jakoś Eder'a polubiłem, co do drużyny, to już dwie postacie stworzone przez nas dają nam naprawdę potężny zastrzyk mocy taktycznej, który na poziomie eksperta trochę ułatwia sprawę ale idąc dalej w głąb to mając cztery albo więcej "golemy" gra stałby się aż za łatwa, szczególnie, że przeciwnicy nie uczą się na błędach a byłoby to niesamowite gdyby przeciwnicy potrafili to robić.
Rozważanie o towarzyszach oraz rekrutacji awanturników - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Użytkownik Gość_Luuuug* dnia wtorek, 29 grudnia 2020, 00:15 napisał
Ja kocham Alotha jego głos xD całą grę że mną chodził xD dobijał bosow i smoki xD mój kochany Aloth xD wzięłam tylko postacie które lubiłam czyli Aloth, Eder no powiedzmy, Sagani, ten mały druid, i ten bard. Niszczyliśmy wszystko na wszystkich poziomach trudności. Na początku Aloth dużo ginął potem po prostu trzymał się z tyłu za to Eder padał jak. Mucha xD postawiłam na przyzywanie wielu stworzeń do pomocy pod koniec gra była tak. Prosta że nudna xD
Też ostatnio wróciłem do Pillarsow, tym razem gram mnichem, jest dosc ciezko, w druzynie Eder to podstawa, i jako drugi tank stworzyłem sobie drugirgo wojownika z tarcza, ja chowam sie za nimi i tłukę, Niezlomny na wsparcie i buffy, no i Aloth...
Ps, jaka postacią grasz?
Ja kocham Alotha jego głos xD całą grę że mną chodził xD dobijał bosow i smoki xD mój kochany Aloth xD wzięłam tylko postacie które lubiłam czyli Aloth, Eder no powiedzmy, Sagani, ten mały druid, i ten bard. Niszczyliśmy wszystko na wszystkich poziomach trudności. Na początku Aloth dużo ginął potem po prostu trzymał się z tyłu za to Eder padał jak. Mucha xD postawiłam na przyzywanie wielu stworzeń do pomocy pod koniec gra była tak. Prosta że nudna xD
Użytkownik krzyslewy dnia środa, 1 kwietnia 2015, 17:08 napisał
Jak tak czytam Was, to mam wrażenie, że mam najgorzej zbalansowany team na świecie xD Biorę pod uwagę tylko "lubię czy nie lubię" daną postać, co już raz okazało się zgubne, bo musiałem się wracać po Niezłomnego, ponieważ brakowało mi towarzysza o dużej ilości punktów włożonych w mechanikę.
Aloth dalej ginie, choć wcześniej rzucam nim kilka czarów, głownie płomienie lub taki pocisk, co potem trafia dodatkowo w dwa cele. Moim enigmatykiem, którzy ostatnio dzierży w dłoniach pistolet wart 1000 czegoś tam, rzucam również moce przeważnie ofensywne (np. wrogowie zebrani wokół wybranego przeze mnie towarzysza, wszyscy, którzy znajdują się w odpowiedniej odległości, dostają jakimś atakiem po pyskach). Ewentualnie zajmuje się pojedynczymi, potężniejszymi celami, zasiewając w nich strach/oszołomienie, co wyłącza ich na chwilę z walki (mogę powtórzyć te zaklęcie jeszcze ze trzy razy). Eder i Pellagina po prostu siekają, rzadko używam ich zdolności, podobnie sytuacja ma się w przypadku Sagani. Druida, Hiraviasa, też wykorzystuję do walki wręcz, przemieniając tylko w bestię lub sporadycznie używając czarów, które mnie zainteresują.
Słowem, spontan na maksa Brakuje jeszcze tego, żebym Edera wywalił, jeśli Zrozpaczona Matka okaże się naprawdę barwną postacią.
Mój głos pada, jak wcześniej mówiłem, na Palleginę. W sumie to towarzysze na razie interesujących rozmów nie toczą. Zawsze się zatrzymuję, żeby przeczytać, jaki tekst wyświetla się nad ich głowami, ale zazwyczaj to żadna atrakcyjna treść.
[Dodano po 2 godzinach]
Serio? W takim razie nie oglądaj "I Origins", bo historia podobna (poszukiwanie nowej reinkarnacji pewnej osoby). Ja od razu skojarzyłem to z tym filmem, tylko nie wiem jeszcze, jak zrobić to zadanie (gdzie są klify?).
Aloth dalej ginie, choć wcześniej rzucam nim kilka czarów, głownie płomienie lub taki pocisk, co potem trafia dodatkowo w dwa cele. Moim enigmatykiem, którzy ostatnio dzierży w dłoniach pistolet wart 1000 czegoś tam, rzucam również moce przeważnie ofensywne (np. wrogowie zebrani wokół wybranego przeze mnie towarzysza, wszyscy, którzy znajdują się w odpowiedniej odległości, dostają jakimś atakiem po pyskach). Ewentualnie zajmuje się pojedynczymi, potężniejszymi celami, zasiewając w nich strach/oszołomienie, co wyłącza ich na chwilę z walki (mogę powtórzyć te zaklęcie jeszcze ze trzy razy). Eder i Pellagina po prostu siekają, rzadko używam ich zdolności, podobnie sytuacja ma się w przypadku Sagani. Druida, Hiraviasa, też wykorzystuję do walki wręcz, przemieniając tylko w bestię lub sporadycznie używając czarów, które mnie zainteresują.
Słowem, spontan na maksa Brakuje jeszcze tego, żebym Edera wywalił, jeśli Zrozpaczona Matka okaże się naprawdę barwną postacią.
Mój głos pada, jak wcześniej mówiłem, na Palleginę. W sumie to towarzysze na razie interesujących rozmów nie toczą. Zawsze się zatrzymuję, żeby przeczytać, jaki tekst wyświetla się nad ich głowami, ale zazwyczaj to żadna atrakcyjna treść.
[Dodano po 2 godzinach]
Serio? W takim razie nie oglądaj "I Origins", bo historia podobna (poszukiwanie nowej reinkarnacji pewnej osoby). Ja od razu skojarzyłem to z tym filmem, tylko nie wiem jeszcze, jak zrobić to zadanie (gdzie są klify?).
Cóż. U mnie zawsze Niezłomny ginie, a Aloth ma na maksa mechanikę. Niezłomnego trzymam tylko z powodu questów. Alotha lubię najbardziej i jest najbardziej przydatny. Prawie nigdy nie noszę Sagani. Hivaris jest moim numerem 2 choć też szybko pada. Eder to numer 3 i jest moją żywą tarczą. Kana rua jest numerem 4. Z.M. jest numerem 6. Sagani numerem 7. Niezłomnego bym osobiście zabił. Niezłomny jest najgorszy. Postaci z dodatku nie wliczam. Pellagina nie jest zbyt przydatna, ale jest fajna.
Moim zdaniem jest trochę za dużo towarzyszy którzy wspierają drużynę raczej z daleka, niżeli w pierwszej linii.
Druid, kapłan, mag (i pochodne), łowca. Mamy jednego paladyna, wojownika. Ja osobiście widział bym jakiegoś towarzysza łotrzykowego, barbarzyńcę, mnicha? Coś w ten deseń.
Poza tym ilością towarzyszy też ta gra nie grzeszy . Gdy będę kiedyś rerunował tą grę, zastanowię się nad stworzeniem własnego party od podstaw. Będę znał już backstory tamtych postaci więc nic nie stracę.
Ja ostatecznie gram mnichem. Gra mi się rewelacyjnie, jako drugi walczący w ręcz, zaraz po Ederze. Magiczne wsparcie to Aloth, Niezłomny. Pure dmg to ja i Sagani. Eder tank, Kana support/dmg. Tego ostatniego wymienię ew na Matkę lub Pellagię, ale to jeszcze nie pewne.
W takim setupie gra się ok.
Druid, kapłan, mag (i pochodne), łowca. Mamy jednego paladyna, wojownika. Ja osobiście widział bym jakiegoś towarzysza łotrzykowego, barbarzyńcę, mnicha? Coś w ten deseń.
Poza tym ilością towarzyszy też ta gra nie grzeszy . Gdy będę kiedyś rerunował tą grę, zastanowię się nad stworzeniem własnego party od podstaw. Będę znał już backstory tamtych postaci więc nic nie stracę.
Ja ostatecznie gram mnichem. Gra mi się rewelacyjnie, jako drugi walczący w ręcz, zaraz po Ederze. Magiczne wsparcie to Aloth, Niezłomny. Pure dmg to ja i Sagani. Eder tank, Kana support/dmg. Tego ostatniego wymienię ew na Matkę lub Pellagię, ale to jeszcze nie pewne.
W takim setupie gra się ok.
Nie znacie się, kotki rządzą
SPOILER
Ale faktycznie, zaiwaniający Animat jest... jest... no, wymiata
@Tokar - chyba jednak coś ją przebiło. To miniaturowy animat
Jak uzbrajacie Zrozpaczoną Matkę, z jaką bronią będzie siać największe zniszczenie?
Wszystko przede mną ;p
Phi... i tak nic nie przebije karłowatej świni z Jeleniego Brodu
Może to nie na temat (a może wręcz przeciwnie) - ja sobie chwalę towarzystwo psa zabranego z oberży Black Hound w Gilded Vale ;D
Koniec końców zdecydowałem się zrobić drużynę 6 osobową: Aloth, Niezłomny, Pellagina, Eder, Sagani i ja. Nie natrafiłem jeszcze na Zrozpaczoną Matkę, możliwe że wejdzie do mojej drużyny z Sagani, z czasem bohaterowie stają się coraz bardziej interesujący, być może przedwcześnie ich oceniłem, dlatego z ostatecznym komentarzem wstrzymam się do końca gry.
Hahahhaha wiedziałem, że gdzieś go już widziałem
Użytkownik Noire Panthere dnia czwartek, 2 kwietnia 2015, 12:57 napisał
- Sagani i Kana - nie są tacy źli, rozmówki z ich udziałem przyprawiają o uśmiech - zwłaszcza dialog Sagani i Edera, związany z Itumaakiem.
Mnie najbardziej podobał się dialog Hiraviasa z Pellaginą o tiarze i piórach W ogóle to właśnie Pellaginę bym wybrał do romansu, a tak muszę czekać na drugą część PoE, licząc, że ta postać powróci.
[Dodano po 22 godzinach]
Wczoraj miałem "chwilę dla drużyny". I faktycznie Aloth trochę sztywny jest, zmyliła mnie pierwsza scena i dialog z nim. I czy mi się wydaje, czy w ogóle rozmowy z jego udziałem są strasznie ubogie? Mało opcji. Podszedłem do Niezłomnego i ten miał mi dużo więcej do powiedzenia niż elfi mag. Ostatecznie dokonałem więc rotacji ekipy - Aloth wypad, Niezłomny wchodzi na jego miejsce (rzeczywiście spoko człek Tylko bez maga jest ciężej niż bez kapłana). A głos jednak oddaję na Hiraviasa - jak z nim chwilę pogadałem, to trudno się nie uśmiechnąć. Taki dobry duch drużyny. Nie wyobrażam sobie bez niego gry. Zaś Kany wciąż nie mogę znieść - nawet nie chciało mi się czytać jego tekstów. Bezbarwny gość.
Jeszcze pewnie tu napiszę, jak przejdę PoE i całkowicie poznam wszystkie postacie
[Dodano po 5 godzinach]
Swoją drogą, czy tylko ja mam podobne skojarzenie?
Zapoznałam się ze wszystkimi towarzyszami, zrobiłam także ich questy - z wyjątkiem Hiraviasa, bo mnie zbytnio w Bliźniaczych Wiązach (nie)pokochali (choć nie wiem, czy to nie jakiś bug, bo raczej nie powinno być efektu "atakujmy ją jak tylko się pokaże!") i dochodzę do następujących wniosków:
- Niezłomny, Hiravias i Zrozpaczona Matka są wręcz doskonali, przynajmniej pod względem samej konstrukcji postaci. Matka to już w ogóle stanowi inny świat - niby jej zadanie nie jest zbyt rozbudowane, ale och, czytanie go to czysta rozkosz.
- Eder - faktycznie prostoduszny chłop, niemalże żałuję, że nie ma romansów - jeśli by były, to z pewnością on stałby się moją ofiarą Generalnie to typ kumpla do bitki i wypitki.
- Aloth - wyleciał z mojej drużyny, bo dwóch magów to było jednak za dużo, zwłaszcza że jego questa odfajkowałam, a potrzebowałam miejsca dla następnych członków. Czy coś skrywa? Faktycznie, skrywa, zrobiłam TAKIE oczy, jak przy powtórnym podchodzeniu do zakończenia dołączyłam go do drużyny. I uwaga! W zależności od tego, jak poprowadzimy z nim rozmowę, Aloth ma co najmniej dwa różne zakończenia!
- Pellagina - blednie w blasku pierwszej trójki, ale nie jest to zła postać, poza tym jej quest należy do "ważnych decyzji" podejmowanych w tej grze. Jak Aloth - może mieć różne zakończenia.
- Sagani i Kana - nie są tacy źli, rozmówki z ich udziałem przyprawiają o uśmiech - zwłaszcza dialog Sagani i Edera, związany z Itumaakiem.
Naprawdę miłym zaskoczeniem jest to, że w zależności od dokonanych wyborów - możemy zmienić zakończenie towarzyszy. Ciekawa tylko jestem, czy tyczy się to wyłącznie Alotha i Pellaginy, aczkolwiek to by było kapkę rozczarowujące, gdyby nie istniała możliwość zmiany losu także pozostałych kompanów.
- Niezłomny, Hiravias i Zrozpaczona Matka są wręcz doskonali, przynajmniej pod względem samej konstrukcji postaci. Matka to już w ogóle stanowi inny świat - niby jej zadanie nie jest zbyt rozbudowane, ale och, czytanie go to czysta rozkosz.
- Eder - faktycznie prostoduszny chłop, niemalże żałuję, że nie ma romansów - jeśli by były, to z pewnością on stałby się moją ofiarą Generalnie to typ kumpla do bitki i wypitki.
- Aloth - wyleciał z mojej drużyny, bo dwóch magów to było jednak za dużo, zwłaszcza że jego questa odfajkowałam, a potrzebowałam miejsca dla następnych członków. Czy coś skrywa? Faktycznie, skrywa, zrobiłam TAKIE oczy, jak przy powtórnym podchodzeniu do zakończenia dołączyłam go do drużyny. I uwaga! W zależności od tego, jak poprowadzimy z nim rozmowę, Aloth ma co najmniej dwa różne zakończenia!
- Pellagina - blednie w blasku pierwszej trójki, ale nie jest to zła postać, poza tym jej quest należy do "ważnych decyzji" podejmowanych w tej grze. Jak Aloth - może mieć różne zakończenia.
- Sagani i Kana - nie są tacy źli, rozmówki z ich udziałem przyprawiają o uśmiech - zwłaszcza dialog Sagani i Edera, związany z Itumaakiem.
Naprawdę miłym zaskoczeniem jest to, że w zależności od dokonanych wyborów - możemy zmienić zakończenie towarzyszy. Ciekawa tylko jestem, czy tyczy się to wyłącznie Alotha i Pellaginy, aczkolwiek to by było kapkę rozczarowujące, gdyby nie istniała możliwość zmiany losu także pozostałych kompanów.
Ja właśnie Sagani odrzuciłem ze składu ze sporym oporem bo postać całkiem ciekawa i ma historię wartą odnotowania. Coby nie powiedzieć postaci w PoE są dosyć ciekawe ale jednak do bohaterów z Baldurów to sporo im brakuje.
Perłowe urwisko, lokacja na zachód od Palących Wodospadów.
Jak tak czytam Was, to mam wrażenie, że mam najgorzej zbalansowany team na świecie xD Biorę pod uwagę tylko "lubię czy nie lubię" daną postać, co już raz okazało się zgubne, bo musiałem się wracać po Niezłomnego, ponieważ brakowało mi towarzysza o dużej ilości punktów włożonych w mechanikę.
Aloth dalej ginie, choć wcześniej rzucam nim kilka czarów, głownie płomienie lub taki pocisk, co potem trafia dodatkowo w dwa cele. Moim enigmatykiem, którzy ostatnio dzierży w dłoniach pistolet wart 1000 czegoś tam, rzucam również moce przeważnie ofensywne (np. wrogowie zebrani wokół wybranego przeze mnie towarzysza, wszyscy, którzy znajdują się w odpowiedniej odległości, dostają jakimś atakiem po pyskach). Ewentualnie zajmuje się pojedynczymi, potężniejszymi celami, zasiewając w nich strach/oszołomienie, co wyłącza ich na chwilę z walki (mogę powtórzyć te zaklęcie jeszcze ze trzy razy). Eder i Pellagina po prostu siekają, rzadko używam ich zdolności, podobnie sytuacja ma się w przypadku Sagani. Druida, Hiraviasa, też wykorzystuję do walki wręcz, przemieniając tylko w bestię lub sporadycznie używając czarów, które mnie zainteresują.
Słowem, spontan na maksa Brakuje jeszcze tego, żebym Edera wywalił, jeśli Zrozpaczona Matka okaże się naprawdę barwną postacią.
Mój głos pada, jak wcześniej mówiłem, na Palleginę. W sumie to towarzysze na razie interesujących rozmów nie toczą. Zawsze się zatrzymuję, żeby przeczytać, jaki tekst wyświetla się nad ich głowami, ale zazwyczaj to żadna atrakcyjna treść.
[Dodano po 2 godzinach]
Serio? W takim razie nie oglądaj "I Origins", bo historia podobna (poszukiwanie nowej reinkarnacji pewnej osoby). Ja od razu skojarzyłem to z tym filmem, tylko nie wiem jeszcze, jak zrobić to zadanie (gdzie są klify?).
Aloth dalej ginie, choć wcześniej rzucam nim kilka czarów, głownie płomienie lub taki pocisk, co potem trafia dodatkowo w dwa cele. Moim enigmatykiem, którzy ostatnio dzierży w dłoniach pistolet wart 1000 czegoś tam, rzucam również moce przeważnie ofensywne (np. wrogowie zebrani wokół wybranego przeze mnie towarzysza, wszyscy, którzy znajdują się w odpowiedniej odległości, dostają jakimś atakiem po pyskach). Ewentualnie zajmuje się pojedynczymi, potężniejszymi celami, zasiewając w nich strach/oszołomienie, co wyłącza ich na chwilę z walki (mogę powtórzyć te zaklęcie jeszcze ze trzy razy). Eder i Pellagina po prostu siekają, rzadko używam ich zdolności, podobnie sytuacja ma się w przypadku Sagani. Druida, Hiraviasa, też wykorzystuję do walki wręcz, przemieniając tylko w bestię lub sporadycznie używając czarów, które mnie zainteresują.
Słowem, spontan na maksa Brakuje jeszcze tego, żebym Edera wywalił, jeśli Zrozpaczona Matka okaże się naprawdę barwną postacią.
Mój głos pada, jak wcześniej mówiłem, na Palleginę. W sumie to towarzysze na razie interesujących rozmów nie toczą. Zawsze się zatrzymuję, żeby przeczytać, jaki tekst wyświetla się nad ich głowami, ale zazwyczaj to żadna atrakcyjna treść.
[Dodano po 2 godzinach]
Użytkownik Frey dnia wtorek, 31 marca 2015, 19:48 napisał
Natomiast najgorsza postać (przynajmniej którą na razie spotkałem), to Sagani. Po prostu jej historia to jest jakaś porażka - kto to pisał? Niech się puknie w głowę. Odstawiłem ją od razu do warowni nich tam siedzi. nawet nie wiem czy jest sens robić zdanie z jej udziałem.
Serio? W takim razie nie oglądaj "I Origins", bo historia podobna (poszukiwanie nowej reinkarnacji pewnej osoby). Ja od razu skojarzyłem to z tym filmem, tylko nie wiem jeszcze, jak zrobić to zadanie (gdzie są klify?).
Ja na każdego "bossa" podziemia stosuje je by osłabić go jak najbardziej przed walką. Nie wspomnę o czarach pułapkach itp. Wiesz wszystkie chwyty dozwolone.