[Gra o Tron (druga edycja)] Recenzja

Gra faktycznie jest dobra, jednak przez pryzmat porównania do "Runewars", do których porównywać ją trzeba przez wzgląd na multum koncepcyjnych podobieństw i zapożyczeń, oceniłbym ją zdecydowanie niżej.

Jej podstawowe zalety to, wbrew temu, co ująłeś w minusach, względna prostota zasad i rozgrywek. Zwykle wystarczy jedna runda rozgrywki, by na przykładzie wytłumaczyć wszystkim, nawet absolutnym planszówkowym nowicjuszom, o co w tym chodzi. Faktycznie, można skończyć ją po dwóch godzinach. Parokrotnie właśnie ta gra była pierwszym doświadczeniem naszych koleżanek i kolegów z jakimikolwiek grami planszowymi i właśnie te osoby potrafiły skończyć ją w paru ruchach, prąc po prostu na przód, do czego zdecydowanie stworzeni są Lannisterowie. Tu pojawia się problem balansu rozgrywki, czy też wyraźniejszego oddania charakteru poszczególnych rodów. Każdy, kto spodziewa się, ze grając np. Greyjoyami będzie mógł wyraźnie zaznaczyć dominację Żelaznych Ludzi na morzach, srodze się zawiedzie.

Bardzo fajnym pomysłem jest konieczność powstrzymywania naporu Dzikich na Westeros, przypominająca nieco obronę Starego Świata przed graczami w planszowej wersji "Warhammera". Kalkulacje, czy bardziej opłacalne będzie zainwestowanie w odpór barbarzyńców, czy pozwolenie im na splądrowanie poszczególnych ziem oraz konsekwencje takiej decyzji dają sporo frajdy, podobnie jak wyścigi o miejsce na trzech wymienionych wyżej torach. Możliwości jest tu jednak nieporównanie mniej niż w 'Runewars", gdzie na podobnych zasadach musimy uważać, by nie posunąć się zbyt daleko z jednej strony i nie dać stłamsić z drugiej. Tam poziom trudności jest zdecydowanie wyższy, przez co grę w "Grę" lepiej polecić graczom z krótszym stażem w planszowym knujstwie i intryganctwie

Wykonanie zestawu natomiast bardzo mnie rozczarowało. Choćby w porównaniu do "Runewarsów" wygląda biednie i niechlujnie, a nawet w kontekście surowej, twardej rzeczywistości Siedmiu Królestw pozbawione jakichkolwiek znaków szczególnych klocki i tokeny są nieatrakcyjne i sprawiają wrażenie niedorobionych. Za tę cenę gra sygnowana taką marką mogła pokusić się o znacznie lepsze wykonanie zestawu, tym bardziej, że jego elementów jest znacznie mniej, niż w "Runewars" czy choćby "Horrorze w Arkham", gdzie nie odwalono żadnej fuszery.

Generalnie rzecz biorąc, "Gra o Tron" to bardzo dobra zabawa "na początek" dla wszystkich, którzy chcieliby spróbować gier planszowych i pobawić się przy znanym uniwersum. Solidne 7,5 / 10 mogę wystawić bez żalu, ale kiedy już nabierzecie apetytu na więcej, zobaczycie, że przy o wiele starszym i o wiele bardziej rozbudowanym "Runewars" ta produkcja wygląda trochę jak uboższy młodszy brat
Odpowiedz
← Artykuły

[Gra o Tron (druga edycja)] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...