Wilkołak [ Runda XXI ]

[b]RUNDA 21[/b]

Zasady gry

Główne zasady:
SPOILER

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS. UWAGA: jeśli wszyscy spasują, to w tym dniu Czuwający/Doktor/Sędzia/Wyrocznia (rola zostanie wybrana losowo) nie będzie mógł skorzystać ze swych mocy!
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 22.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Uratowani przez Kaznodzieję, 3. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 4. Uratowani przez Doktora, 5. Zabici przez Wilkołaka 6. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.



Bracia
- Bracia jako jedyni wśród ludzi wiedzą o swoim istnieniu, a co za tym idzie - o niewinności. Niby niewielka pomoc, ale zawsze.

Czuwający
- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Doktor
- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Incognito
- Incognito, przynajmniej początkowo, nie różni się niczym od zwykłego Człowieka. Jednak z czasem, zależnie od podejmowanych decyzji, ich trafności oraz zbieżności z decyzjami pozostałych postaci, przybiera formę jednej z nich, jako dodatkowa z wyżej wymienionych.

Kaznodzieja
- Kaznodzieja może modlić się za osobę, która zostanie wyznaczona do zlinczowania, jeśli jest święcie przekonany, że głosujący pomylili się i zamierzają stracić niewinnego człowieka. Jeśli to zrobi, wysyłając prowadzącemu PW z nickiem tej osoby, nie zostanie ona zlinczowana niezależnie od ilości głosów, a przez cały następny dzień NIKT nie będzie mógł na nią głosować. Dlatego należy baaaardzo uważnie prosić Niebiosa o wstawiennictwo - marnie by było ratować Wilkołaka i dawać mu immunitet

Sędzia
- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

Widziadło
- Właściwie nie różni się niczym od zwykłego człowieka, z jednym wyjątkiem: jeśli zginie z łap Wilkołaków, to wskazuje dwie osoby, z których jedna będzie nocnym zabójcą.

Wilkołaki:
- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.
*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków
lub
jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3
w innym przypadku
n = 2;

Wyrocznia
- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.



___________________________
Aktualnie grający:

Mortton
Vitanee
Kota
Ielenia
Dalej...
krzyslewy
Pantera
Matt
Tar
Charon
Rtęciooki





Pioruny cięły nieboskłon na poszarpane kawałki, przy akompaniamencie gromów spadających na świat śmiertelników z samego szczytu Olimpu.

Szalejąca nad światem burza, rozrastająca się z wolna w gargantuiczny huragan, była niezawodnym świadectwem rosnącej furii Ojca Bogów.



- Przeklęci niech będą tytani! Przeklęci po wieczność!!! - ryczał Zeus, pan Olimpu, a jego gromowy głos sprawiał, że pozostali bogowie skulili się trwożnie na swoich tronach. Ostatnia walka z Tyfonem, sięgającym gwiazd monstrum o tysiącu wężowych rękach, obejmujących świat od wschodu po zachód, usiłującym wydostać się spod Etny, kosztowała nieśmiertelnych bardzo wiele. Cały świat, a także oni sami, o włos nie zostali zniszczeni, lecz nawet triumf nie przyniósł im spokoju.
Część z nich nie uniknęła plugawego dotyku potwora. Pochłonięty walką Zeus wyczuł skażenie, jakie spadło na jego pobratymców, lecz nie był w stanie - podobnie jak oni sami - określić dokładnie, na których.

Sami skażeni tą straszliwą klątwą, nie oszczędzającą nawet nieśmiertelnych, również nie spieszyli się z ujawnieniem swych ran. Nie chodziło o wstyd, wszak starcie z największą grozą tego świata nie przynosiło hańby, jednak bogowie wiedzieli aż zbyt dobrze, że przy tak rozjuszonym Zeusie skażonych niezawodnie...
- Trafi szlag!!! - oznajmił Gromowładny, uderzając pięścią o oparcie swego tronu, wywołując kulisty piorun, który odbił się od złotych stropów i posadzek, zmuszając niektórych bogów i boginie do skrycia się za czym popadło. Atena przytomnie osłoniła się Egidą, w wyniku czego piorun odbił się w poprzek sali, gdzie z całą mocą uderzył weń Hefajstos, kierując wreszcie poza szczyt Olimpu...
- Kraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!
... i przy okazji strącając zeń ulubionego orła Zeusa.
To otrzeźwiło nieco Ojca Bogów, choć widać było, że rozważa przetrącenie synowi drugiej nogi.
- Nie będę tolerował tytanicznego pomiotu w moim domu! Chcę natychmiast dowiedzieć się, którzy z was zostali splugawieni, albo klnę się, że wszystkich bez wyjątku postrącam na ziemię!
By przydać powagi aż nazbyt wiarygodnej groźbie Gromowładny chwycił w garść pęk błyskawic i ciężko zasiadł na tronie, wspierając podbródek na drugiej pięści i spoglądając na was wyczekująco rzekł jeszcze tylko:
- Radźcie. Oto zaczyna się sąd nad tymi, którzy w swej zdegenerowanej naturze będą dążyć do wyniszczenia nas, którzy przed wiekami strąciliśmy tytanów do Tartaru. Nie pozwólcie na to!

Rozpoczyna się...


DZIEŃ PIERWSZY


------------------------
Wyjrzała zza Egidy, błogosławiąc w duchu tę cudowną tarczę - nie musiała salwować się ucieczką, dzięki czemu fryzura wciąż była nienaruszona. Ha, nie da temu paskudnemu Aresowi najmniejszych powodów do przytyków! Niech zielenieje z zazdrości, bo to o jej wyczynie będą pieśni śpiewać. A on co? Czmychnął najwyraźniej, nie stawiając czoła gniewowi Zeusa.

Stwierdzając, że tatusiek już się uspokoił, odetchnęła z ulgą, dochodząc do wniosku, że chwilowo spasuje. Niech jeszcze trochę wody upłynie, a potem... się zobaczy.
Tarcza. Z którą można podejść do ojczulka i nie bać się elektryzujących wrażeń. Jakim cudem moja siorka jeszcze ją ma!? Owszem to nie jest tak fajne jak laska do uśmierzania sporów (która tutaj nie działa) czy skrzydlate buty, nie mówiąc już o stylowych okularkach, ale i tak trza będzie zaraz zrobić jakąś redystrybucje dóbr. - Dumał sobie Hermes wisząc pod sufitem i uśmiechając się bezczelnie do wszystkich. Ciekawe jak mieli zamiar go tam dopaść.
E bracia, siostry, kuzyni i kuzynki a także dalsza rodzino skomplikowanego pokrewieństwa! Wie ktoś może gdzie jest Hades?! Niech go który przyprowadzi! Ojciec będzie mógł walić w niego piorunami jak w bęben, my się trochę pośmiejemy, od razu się trochę napięcie zmniejszy.
//PAS
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"

Cytat

Czy to ona?
Tak, to ONA!
Napewno ona?
PERSEFONA!

Śpiewał chór disco polo. Persephone, bo tak prosiła, by ją zwać, w końcu była kosmopolitką, z trwogą próbowała ogranąć sytuację.
- Ojej, co się dzieje, tak się boję, gdzie jest mój ukochany Hades, miał mnie odwiedzić tydzień po moim zabiegu elektowstrząsami, gdzie on jest?
- Głupia, on jest naszym wrogiem. Nienawidzimy go! Chce nam ukraść nasz cudowny ssssskarb, nie pozwolimy mu go zabrać! Ssssskarb jest naszszsz, a Smeagol będzie wolny!
- Ojej, ale ja nie chcę nikogo skrzywdzić, ja wszystkich kocham, przestań tak mówić! Hades mnie kocha i nigdy by nam nie chciał odebrać skarbu! A skarb jest zły!
Atena, ta niewydarzona dziewucha, chowa się za tarczą. Przecież to było jasne, że w obliczu prawdziwego konfliktu stchórzy. Ale teraz rozpoczynają się krwawe igrzyska, w trakcie których wyplenimy plugawców. I przetrwają tylko najgodniejsi i najsilniejsi. Atena do nich się nie zalicza. Hahaha! Mord! Mord! Mord! Noire



A gdzie... Afrodyta, ma luba?
Gdyby wiedziała, co mu po głowie chodzi, to powiedziałaby Aresowi parę dosadniejszych słów. To, że ma umięśnioną klatę i laski na niego lecą, zdecydowanie nie świadczy o tym, że jest kimś wartym uwagi. Ona przynajmniej do spółki z Hefajstosem ocaliła tyłki bogów - w tym jego, bo sam oczywiście zadka ruszyć by nie raczył, wypatrując cielęcymi ślepiami Afrodyty. Nie mówiąc już o tym, że jaśnie pan jak małe dziecko - nawet portek nie potrafi zdjąć. Ani założyć. Ha, kto tu jest niewydarzony?! Więc jeśli ktoś zasługuje na szybkie wypadnięcie z "zabawy" - to tym ktosiem zdecydowanie jest krzyslewy. Ci faceci... Zawsze muszą myśleć, że świat się kręci wokół nich, prawda?
Afrodyta z godnością skryła się za jedną z kolumn i teraz, z jeszcze większą godnością, wyszła zza niej. Nawet nie dotknęła swojej fryzury - oczywistym wszak było, że utrzymała się doskonale. Mrugnęła zawadiacko do Aresa, zataczając biodrem odsłoniętym przez bardzo głębokie rozcięcie w tunice, którą na miejscu utrzymywały delikatne paseczki umiejscowione w połowie uda i na wysokości kolana, po czym spojrzała na Atenę.
- Widać, że zbyt długo przebywasz tu, na Olimpie, moja droga. Przytyłaś nieco - powiedziała.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

- Ojej - powiedziała Pierwsza Persephone - z tego wszystkiego zapomniałam swoich pastylek przepisanych w psychiatryku, co ja teraz pocznę?! - załkała
- Milcz, głupia - nic nie pomagasz, tylko wszystkim się kręcisz pod nogami! Musimy wziąć sprawy w swoje ręce! Nie możemy przecież pozwolić, żeby Tytani zabrali nam nasz sssskarb - wkurzyła się Druga Persephone.
Artemida wymierzyła z łuku do jednej z kolumn. Strzała z przyssawką wydała z siebie dźwięk przyssania się. Załóżmy, że brzmiał on tak: "plomp". Bogini łowów skoczyła do góry z radości. Znowu trafiła. Jej pomocniczki Nimfy z Green Peace zaczęły głośno bić brawo. Bogini pokłoniła się nisko.

-Tak drogie siostry! Jeszcze trochę i będziemy lepsze od niejakiego Robina i jego Wesołej Zgrai! - zatknęła kciuki za pasek.

Spojrzała na ojca Zeusa zazdrosnym wzrokiem. Ojciec to dopiero potrafił trafić piorunem... Może w końcu dostanie od niego porządne strzały? Już chciała podejść i go o to zapytać, po czym przypomniała sobie, dlaczego od dawna nie rozmawiała z ojcem. Miała nadzieję, że Zeus nie zamierza tym razem dobierać się do Nimf z jej orszaku. Jak poprzednim razem...
Koniec dnia pierwszego.

[Dodano po 15 minutach]

Podsumowanie

Dzień 1:

Zlinczowani: krzyslewy (1), Pantera (1) (losowanie)

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: -

Zabici przez Czuwającego: -

Nie głosowali i nie pasowali: Mortton, Dalej..., Matt, Tar, Charon

___________________________

Od dziś nie można już pasować
___________________________

Aktualnie grający:

- Mortton
- Vitanee
- Kota
- Ielenia
- Dalej...
- krzyslewy
- Pantera
- Matt
- Tar
- Charon
- Rtęciooki

_______________________


Po wybuchu Dzeusowej furii na Olimpie zasiało ciszą jak makiem. Nieśmiertelni w większości pochowali się za ołtarzami i nie zamierzali najwyraźniej ryzykować wystawiania głowy na zbłąkane gromy. Bardzo słusznie.
Jednak konflikt, waśń i wojna potrzebowały swojej emanacji. A któż mógłby stanowić ich symbol lepiej, od poświęconych im bogów?
Atena i Ares, jak wielokrotnie wcześniej, zwarli się w bratobójczej walce. Oręż kuty przez Hefajstosa zgrzytał raz po raz, niosąc po świętej górze echo setek minionych bitew, gdy odwieczni rywale wymieniali się razami równie zręcznie, co uprzejmościami. Jak zakończyłby się ten pojedynek - o ile zakończyłby się w ogóle - , nie mogłyby przewidzieć nawet Parki, gdyby nie zniecierpliwiony i zdezorientowany Gromowładny nie postanowił zostawić swego osądu wszechmocnemu Fatum, przed którym drżą nawet bogowie.



Gdy Ares i Atena zwarli się po raz wtóry i miecz zderzył się z tarczą, Zeus cisnął piorunem całą mocą między dwoje walczących. Pallas, w odróżnieniu od brata zbrojna w Dzeusową Egidę, zdołała osłonić się przed gromem i odbić go w boga wojny, krzyslewego, który z okrzykiem bólu, wściekłości i zaskoczenia poszybował daleko poza pasmo burzowych chmur, okalających siedzibę skłóconych bogów.

Echo boskiego krzyku oraz eksplodującego gromu przebrzmiały, spowijając Olimp w jeszcze głębszym, grobowym wręcz milczeniu. Jednak nie tylko władca zaświatów nie ozwał się ani słowem. Sam Ojciec Bogów, najwyraźniej ani trochę spokojniejszy ani bliższy rozwiązania problemu, opadł na swój tron, jakby zmęczony.

Tak oto z waśni pielęgnowanych przez wieki nie pozostało nic, poza przypadkową, bezowocną, grecką tragedią. Przeklęci wciąż byli wśród Olimpijczyków, a rozpoczął się...


DZIEŃ DRUGI

---------------------
Ups... Cóż, tak to się kończy, jak muskuły ścierają się z mądrością. Ale jednocześnie daje to nam do myślenia: nikt nie zginął z rąk splugawionych. Czyżby w ogóle nie ukazali swych twarzy? Mortton, Dalej, Matt, Tar i Charon - wydają się być wiarygodnymi podejrzanymi.
Dostaniesz z trójzęba, noire to zamienie twoją krew w wodę i ją wypiję.
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Przebudził się z pijackiego amoku. Miał prawo być wiecznie (hehe) nawalony, w końcu był BOGIEM! DIONIZOS, PATRON DOMÓWEK I NASZMACONYCH LUDZI!

- Noire, beeeeeeek, wyglądasz mi na podejrzanie trzeźwą.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Wyjęła platynowo-tytanową sówkę i zaczęła ją nakręcać. Po chwili rozległa się skoczna muzyczka, całkiem nieprzystająca do powagi chwili.
- Czyżbym trafiła w cel, panie Posejdonie, skoro tak na mnie niecnie nastajesz? Ojojoj... Nieładnie, nieładnie, naprawdę nieładnie. Przecież tylko się broniłam przed niedorzecznymi oskarżeniami Aresa! Ale niee, po co iść po rozum do głowy, lepiej nieroztropnie wskazać mnie jako ofiarę, co?

Edit:
- O, i ty, Dionizosie...? Trzeźwość jest zaletą, naprawdę. I trzeźwe myślenie mi podpowiada, że mam rację. Szkoda tylko, że większość czmychnęła gdzieś w kąt...

[Matt]
Strzałka z przyssawką trafiła w środek czoła Dionizesa - Matta z głośnym dźwiękiem "plomp". Jeśli Bóg Domówek nie zdejmie natychmiast strzałki, wkrótce na jego czole pojawi się śliczny, śliwkowy siniaczek, przypominający malinkę. Nimfy krzyknęły z zachwytu. Trafienie w "oko byka" było to nie lada wyzwaniem - w końcu trzeba sporego talentu, by trafić w zataczające się bóstwo.

-Atakujesz moją przybraną siostrę Atenę? Oto prawdziwa męska natura, siostry!- nimfy z Green Peace zdecydowanie pokiwały głowami z uznaniem.- Nie myślisz trzeźwo! Udaj się czym prędzej do Bilousa O Boga Kaca i weź się w garść. Poza tym, O Dionizosie, wczoraj milczałeś, ukrywałeś się za Satyrem... Może to Ty jesteś jednym z tytanów, co? To samo dotyczy Posejdona. Ledwo się pojawił i już celuje widelcem na chybił trafił...
- Tak, tak, one mają rację, ale co jeśli właśnie to jest zbyt proste, a na przykład same ukrywają się pod tymi przemyśleniami? Och, jakież to trudne! A czy Ielenia nie odwraca uwagi, by chronić Noire? - powiedziała Dobra Persephone.
- Co ty, nie widzisz, że tu wszyscy kłamią, by ochronić swoje tyłki? Nawet papaZeus może być podejrzany i chcieć ukraść nasz sssskarb - skomentowała Zła Persephone.
Ah, gdyby jednak nie uciekały z tego szpitala psychiatrycznego, może wtedy byłoby jakoś łatwiej!
Koniec dnia drugiego

[Dodano po godzinie]

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Matt (2), Pantera (2) (losowanie)

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: Kota

Zabici przez Czuwającego: -

Nie głosowali i nie pasowali:
Mortton (2), Tar (2), Charon (2), Vitanee, Kota, Rtęciooki
___________________________

Przypominam, że trzecie niegłosowanie oznacza automatyczny lincz.
___________________________

Aktualnie grający:

- Mortton
- Vitanee
- Kota
- Ielenia
- Dalej...
- krzyslewy
- Pantera
- Matt
- Tar
- Charon
- Rtęciooki


Zwycięskiej w walce z Aresem Pallas nie przypadł laur chwalebnej zwyciężczyni, lecz podejrzenia i wrogość pozostałych nieśmiertelnych. Zainicjował je jeden z mniej wiarygodnych, bo wiecznie pijany Dionizos, którego oskarżenie wznieciło spór na nowo. Jednak żadne ze stron nie przeważyła w demokratycznym głosowaniu (widać ludziom o wiele łatwiej wciskać ten bubel). Stąd sytuacja z poprzedniego dnia miała się powtórzyć...

... Jakie szanse w starciu z Ateną mógł mieć kosmaty Dionizos? Zgoła żadnych, lecz i tym razem bezradny wobec niezdecydowania jednych i nieprzerwanego milczenia innych swych pobratymców Zeus cisnął gromem na oślep. Ponownie zbrojna w Egidę Atena - Pantheros osłoniła się przed druzgocącym uderzeniem, lecz piorun, miast tak jak poprzednio strącić jej przeciwnika z nieboskłonu, niefortunnie odbiło się wyżej, trafiając w mechaniczną sówkę.
W jednej chwili tracąc rozsądek, bogini mądrości z rozpaczliwym krzykiem rzuciła się za ukochaną towarzyszką, zapominając, że z tu obecnych tylko Hermes dysponował latającymi sandałami.



Śledzący paraboliczny lot Ateny w kierunku Akropolu pozostali Olimpijczycy nie zauważyli, że z drugiego skraju niebiańskiego pałacu z czyjąś zdecydowaną pomocą wyfrunęła Kota. Bogini miłości w swym locie koszącym (w kierunku mniej więcej na Spartę) miała równie wiele szans, co jej szwagierka, zaś jej pozostali na Olimpie pobratymcy - niewiele więcej. Czy bez obojga bóstw wojny i bez Afrodyty bogowie - tak strwożeni i bierni wobec rozwijającej się tragedii - mieli jeszcze szanse na przetrwanie...

DNIA TRZECIEGO ?
------------------------
- Ja pieprzę, zasiedziaem się w tych podziemiach...

Bóg śmierci, Hades, wytoczył się z jaskini. Miał na uszach ogromne, czarne słuchawki, z których leciał najczystszy death metal - tematem przewodnim utworu był, a jakże, Szatan. Hades splunął, wysunął z kieszeni papierosa bez filtra i zapalił, obficie się zaciągając.

- Co tu się dzieje?

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


-Zeus i Hera moja lira!

Powiedział Apollo wytaczając się z rydwanu patrząc na swój instrument zniszczony po ostatnich imprezie z okazji 297629762097093270926 urodzin.

-A Ares mówił, nie pić ze Światowidem i innymi Słowianami. Powiem ci Hades też się zastanawiam co tu się dzieje.
Ledwo na jeden dzień się wylatuje w służbowych obowiązkach a tu od razu taki burdel się robi. - Sarkał pod nosem Hermes z powrotem zajmując swoje miejsce pod sufitem. - Chociaż udało mi się przez jakiś czas unikać oglądania moich ukochanych wujaszków. No i Atena nie protestowała zbytnio jak "pożyczałem" od niej Egide. Ale to tyle dobrych wieści. - Monologował przeglądając się w wewnętrznej stronie tarczy swej upadłej siostrzyczki. - A ze złych jesteśmy teraz z powrotem w kropce. I co tu zrobić, co tu zrobić. Znaczy wiadomo co - dać komuś po łbie ojcowym piorunem. Ale komu? - Dumał bóg. Dumał dumał i musi nic nie wydumał bo załamał ręce, potrząsnął głową i rozpoczął... wyliczankę. - Tak, ene due like fake i wypada na, o tamtego. (Vitanee, od bo tak wynikło z wyliczanki.)
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
← Wilkołak
Wczytywanie...