Kto lubi poniedziałki? Chyba tylko ci, którzy mają wtedy wolne i muszą nastawiać budzika na jakieś przeraźliwe nocne godziny, jak chociażby 8:00 albo 9:00. Zatem, aby chociaż trochę osłodzić nadchodzący początek tygodnia, chcemy pocelebrować koniec starego tygodnia, dzieląc się z wami recenzją, którą na tę okazję wysmażył dla was Medivh. Achaja tom trzeci. Ktoś jeszcze pamięta początki wciąż rozrastającej się sagi Ziemiańskiego? Przyznam, że sama zbieram się do odświeżenia jej od samiutkiego początku. Macie jakieś szczególne wspomnienia związane z którąś z książek? Miłego poniedziałku!
Czepialstwa ciąg dalszy: bardzo podoba mi się zabieg stosowany przez pisarza, w którym to opisuje niektóre wydarzenia z krótkiego rzutu o kilkaset lat w przyszłość (na zasadzie: żołnierz siedzący w tym samym miejscu za tysiąc lat pomyśli dokładnie to samo). Niestety w tomie trzecim ta figura retoryczna jest stosowana zbyt nachalnie i już po którymś razie czytałem ją z prawdziwym niesmakiem. To wszystko przyprószmy jeszcze odrobiną wulgaryzmów... A nie, przepraszam, tak było w poprzednich tomach.