Czujecie już ten dreszczyk emocji? Noc koszmarów corrrraz bliżej. Oglądajcie się przez ramię, bo a nuż się okaże, że czarny kot czarna pantera kryje się w cieniach i czyha na świeże mięsko... Ale, ale, chwila, moment, stop! Odłóżcie na chwilę wszelkie przygotowania, albowiem dzięki uprzejmości wydawnictwa Galeria Książki mamy aż 4 egzemplarze "Dziedzica zaklinaczy" do rozdania! A także recenzję tej pozycji, do której przeczytania zaprasza krzyslewy.
Skończyła się jedna historia, a zaczęła druga – tak w skrócie można określić „Dziedzica zaklinaczy”, w którym poznajemy zupełnie nowych bohaterów, zaś ich problemy stanowiące główny wątek fabularny nie są ściśle związane z poprzednimi tomami serii. Po co więc powstała książka? Autorka w podziękowaniach twierdzi, że przystała na prośby czytelników domagających się ciągu dalszego. Z pewnością jednak swój udział w tym miał również fakt, że cykl okazał się bardzo dochodowy, więc spokojnie kolejną część można było „dołożyć”. Z jakim skutkiem? Nie do końca dobrym, nie do końca złym.