Blade, oślepiające słońce Korriban raziło cię południowym blaskiem, którym znęcało się nad pozornie pustą, wymarłą Doliną Lordów. Jej grobowy, milczący, odwieczny majestat napawał każdego o wrażliwości przekraczającej emocjonalność shyracka choćby odrobiną refleksji nad trwaniem, siłą i naturą Mocy. Podobnie jak ty, tak i twoi towarzysze, kryjący się w cieniu zanurzonych w piasku obelisków, zamyśleni czekali, aż z któregoś z grobowców wyjdzie do was jeden z mistrzów i przydzieli nowe zadania.
Jakie zadania będą to tym razem?
Jak wiele z nich przyjdzie ci jeszcze wykonywać?
I - co może najważniejsze - na jak wiele z nich będziesz jeszcze mieć ochotę?
Kolejny dzień zaczął się dla młodej początkującej inkwizytorki Sith jaką była Zithirra. Twi’lek uważnie rozglądała się za znajomymi twarzami licząc iż rozpozna swych druhów z ,którymi od kilku miesięcy trzymała się dość blisko, Popołudniowe promienie nie były dla niej już uciążliwie. Starała się nimi nie przejmować, bo szkoda czasu i nerwów, a siedzenie w cieniu było całkiem miłe. Każdy potrzebował odpoczynku nawet młody adept ciemnej mocy.
Ostatnie zadania coraz bardziej utwierdzały ją w przekonaniu iż długo już nie wytrzyma. Pobyt w akademii nie był zły, ale Zithirra pragnęła czegoś więcej. Podróży, walki, nowych znajomości, które pewnie potrwałyby kilka dni lub godzin w najgorszym wypadku.
-Jak długo jeszcze przyjdzie mi tu czekać? – rzekła cicho sama do siebie.
Poprawiając jedną z lekku Vanus czeka cierpliwie na pojawienie się, któregoś z mistrzów i przyjmie od niego nowe zadanie. Tak, na pewno będzie. Jak zawsze zresztą.
[Możecie dowolnie odpowiadać naprzemiennie w tym temacie i prowadzić ze sobą rozmowy, dopóki nie odpowiem sam Rzecz jasna, istotne jest wyczucie w "modelowaniu" otoczenia, interakcji i zachowań NPCów, ale nie musicie czekać na swoją kolej po mojej odpowiedzi]
Na twoje retoryczne pytanie odpowiedział jedynie wiatr, mimo stojącego wysoko na nieboskłonie słońca przyprawiający o zimny dreszcz, niesiony dalej, zapewne w głębiny pobliskich jaskiń shyracków. Wszyscy wydawali się tak samo zadumani, cierpliwi. A może po prostu tak samo znudzeni.
- Jak to zrobicie? - zapytał leżący z głową na splecionych dłoniach Lukas, machając nogą ze zwalonego obelisku.
Raone i Ope leniwie odwrócili głowy w jego stronę.
- Co "jak zrobimy"? - zapytała Twi'lekanka.
Czujniki ruchu: aktywne. Perymetr - 5 metrów, 32 centymetry na południowy wschód. Analiza biometryczna celu: gatunek - salamandra cienista / długość - 56 cm / waga - 5,4 kg Poziom zagrożenia: zero Czynniki środowiskowe: atypowe. Sklasyfikowane jako "nuda".
Błyskawiczny, niczym nie zapowiedziany strzał z równie błyskawicznego wyjętego blastera, odwrócił waszą uwagę od rozpoczętej rozmowy. Szybko zorientowałaś się, że nawet twój droid ma już dość tego czekania. Na nieszczęście biednej salamandry, jak po chwili zidentyfikowałaś ofiarę.
- Mogłabyś zrobić coś z tą kupą złomu? Któregoś razu będzie miał zły humor, bo, nie wiem, zmiesza mu się olej, i dla zabawy rozwali łeb tobie. - zauważył cierpko Lukas. - Pytam, jak to zrobicie.
- Sprecyzuj się wreszcie! Jakie "to". - syknęła Raone, wyraźnie zniecierpliwiona. - O rany, no jakie "to"? Pytam jak zabijecie swojego mistrza.
Analiza sytuacyjna: rozmowa. Temat - zabijanie.
Czynniki środowiskowe: nieistotne (podwyższona temperatura otoczenia).
Wszyscy ponownie wpatrzyli się w leżącego beztrosko na obelisku człowieka. Nawet HK odwrócił głowę z mechanicznym szczęknięciem.
Chłodny wiatr orzeźwił nieco Twi’lek, która rozbudziła się z lenistwa. Oczekiwanie na zadania zaczęło ją powoli niecierpliwić. Na szczęście towarzystwo Ope’a, Raony oraz Lukasa zawsze podnosiło ją na duchu. Kto powiedział iż prawdziwy Sith musi być zły do szpiku kości ? To po prostu to życie bez ograniczeń jakimi jest większa kontrola nad swoimi emocjami. Pytanie przystojniaka wywołało zaciekawienie na twarzy Zithirry, ale nie zapytał wyraźnie. W końcu swoją uwagę zwrócił droid, którym się „opiekowała” o ile tak to można nazwać.
-Lukas wyluzuj. HK jest moim przyjacielem i pomocnikiem w jednym. Nie sądzę aby zwrócił się przeciwko mnie. Poza tym jest całkiem sprawny i funkcjonuje bardzo dobrze – odpowiedziała spokojnym tonem
-No brawo Lukas. Wreszcie sprecyzowałeś swoje pytanie. Zabicie Mistrza wymaga użycia podstępu i bycia z nim sam na sam. Jakaś trucizna, zabicie go gdy jego uwaga będzie odwrócona.
Jak wszyscy dobrze wiemy w historii mrocznych lordów każdy mistrz był zabijany przez swoich uczniów albo zdradzany. W sumie na jedno wychodzi – rzekła jak gdyby nic
–Czemu o to pytasz Lukas ? Masz jakieś plany ? A może wiesz coś o nowym wyzwaniu ? – zwróciła się do niego poważnym tonem.
Lukas odstawał od reszty. Zawsze ją zastawiał i nie wiedziała czego ma się po nim spodziewać. Raona i Ope dali się już tak bardziej poznać, ale ludzki przystojniak wciąż pozostawał dla niej zagadką.
Z łobuzerskim uśmiechem człowiek wzruszył ramionami.
- Nie wiem nic więcej, niż wy. Ale zawsze można przecież po teoretyzować...
- A może - wpadła mu w słowo Raone - zamierzasz podlizać się mistrzom i zdradzić nam nasze plany, samemu otrzymując nagrodę za wierność, hm?
- Hmm... - twarz Lukasa wykrzywiła się w myślicielskim grymasie - To interesująca opcja. Sama na to wpadłaś?
- Takie zachowanie byłoby wyjątkowo głupie z jego strony. - włączył się wreszcie do rozmowy Rodianin - Na jego miejscu nie spodziewałbym się nagrody za podobne donosicielstwo. Już prędzej kary za niezrozumienie podstawowych zasad, którymi powinien kierować się każdy prawdziwy Sith. Dotkliwej kary. - zaakcentował melodyjnie, nadając ostatnim słowom charakterystycznej nuty rozbawienia.
Zithirra w ciszy przysłuchiwała się rozmowie towarzyszy. Co jeśli Raone miała rację związku z Lukasem. ? Może on faktycznie chciał wygadać to co zamierzają, a ona już była na straconej pozycji podając sposoby zabicia mistrza ? Niedobrze, niedobrze. Vanus nie raz zastanawiała się czy tu pasuje, ale tak urządziła ją własna siostra i jej facet. Zaśmiała się słysząc słowa Ope’a
-Słusznie prawisz drogi Ope, ale pamiętaj iż nie każdy Sith zachowuje się jak na Sitha przystało. Dajmy na przykład zimną Bryce. Obnosi się jakby była władczynią, ale widocznie taka jest jej natura i dam sobie palec uciąć iż na pewnie podpieprzyłaby swoją współlokatorkę gdyby tylko się dowiedziała o jej planach – rzekła spokojnym głosem uśmiechając się kpiąco
-Myślicie iż opuścimy w końcu Korriban ?Widzicie siebie jako podróżników ? Odkrywców artefaktów ? – zapytała swych współtowarzyszy
HK ze zgrzytem zwrocił fotoreceptory na worek mięcha nazywany "Lukasem".
- Stwierdzenie: Moje programowanie zabrania mi jakichkolwiek wrogich działań względem obecnego właściciela. A jako że ty nim nie jesteś, sugeruję nie nazywać mnie więcej "kupą złomu".
Fotoreceptory ponownie na właścicielce.
Obecny temat: zabijanie.
Analiza wstepna: ooo tak. To coś o czym mogę się wypowiedzieć.
- Sugestia: Pani, jeżeli planujesz zabijać swojego mistrza - lub jakikolwiek inny wór mięcha - to silnie doradzam wysłanie mnie zamiast osobistych działań. Jestem gotów wyeliminowac każdy cel, wystarczy twoj rozkaz. Albo jedno słowo. Dowolny odgłos. Skinienie glową. Sugestywne mrugnięcie - moje procesy analityczne radzą sobie coraz lepiej z ich rozpoznawaniem. Obecnie mylę nieświadome zwilżanie fotoreceptorów z sygnałem "prosze, odstrzel mój lewy manipulator" jedynie w 6,74% przypadków.
Ponowna analiza tematu: Bryce.
Dostępne informacje na temat "bryce": silnie zauważalna wrogośc z Panią. Użyte określenia: "małpa, cholera, uprzywilejowana szmata"
- Przypomnienie: Pani, już niejednokrotnie sugerowałem pozbycie się "Bryce" przy pomocy moich usług i robię to ponownie. Pozbywanie się twoich wrogów to jedna z moich podstawowych funkcji. Eliminacja tej przeszkody uczyni pobyt na planecie bardziej znośnym, oraz przybliży awans w hierarchii Zakonu. A ja w końcu będe miał okazję zastrzelić coś co stawi choć minimalny opór. Nudzę się.
Zastygły w pół niewyartykułowanej odpowiedzi Lukas wpierw zachłysnął się powietrzem, by zaraz potem roześmiać się tubalnie na wiązankę HK.
- Niech mnie szlag! Zithirra, chyba twój zero-jedynkowy przyjaciel nadaje się na Sitha najbardziej z nas wszystkich!
- A to interesująca koncepcja. - podchwycił Rodianin, przyglądając ci się niezgłębioną czernią swych wielkich, pustych oczu. - Gdyby tak w jakiś sposób umożliwić maszynom posługiwanie się Mocą...
- Pfff... - Raone wyśmiała go jednym prychnięciem. - Nie pieprz głupot, Ope. Moc to podstawowa materia tworząca życie we wszechświecie. Maszyny nie żyją, tylko f u n k c j o n u j ą. Nic tego nie zmieni, choćbyś nie wiem jak zaawansowanie ich nie budował. A czy opuścimy Korriban... - odwróciła się, patrząc gdzieś ponad ramieniem Zithirry - Cóż, w jakiś sposób na pewno. A czy w taki, jaki byśmy chcieli...
Spojrzeliście w kierunku wyjścia z jednego z grobowców, skąd nadchodziły dwie postacie. W pierwszej szybko rozpoznaliście...
Obiekt: Xander, Zabrak.
Dane: mistrz, Akademia Sith, Korriban.
Poziom zagrożenia: powyżej przeciętnej.
... mistrza Xandera w towarzystwie podążającej tuż za nim, a jakże...
Obiekt: Bryce, człowiek.
Dane: padawan, Akademia Sith, Korriban. Małpa, cholera, uprzywilejowana szmata.
Poziom zagrożenia: irrelewantny.
... Bryce, idącą ku wam ze swym nieodzownym, tandetnym uśmiechem pięciolatki, która właśnie naskarżyła na kogoś do wychowawcy. Mistrz Xander, jak zwykle z resztą, reprezentował coś zupełnie innego. Spokojny, cierpliwy, uprzejmy, o nieco bledszej niż zwykle u Zabraków karnacji, powitał każdego z was czujnym, acz uśmiechniętym spojrzeniem, jakby spotykał grupę dawno nie widzianych znajomych. Nie było to prawdą, bo minęła może z godzina, odkąd wraz z Bryce weszli do grobowca, pozostawiając was tutaj. Mistrz Xander różnił się nieco od pozostałych instruktorów Akademii. Nie byliście jednak pewni, na ile to dla was lepiej.
- Witajcie, padawani. Gotowi na małe spotkanie z duchami i masą starożytnych, śmiertelnych niebezpieczeństw? - zapytał pogodnie takim tonem, jakby zapraszał was na piknik.
Komentarz rzucony przez droida zabójcę rozśmieszył Zitihirrę. Lukas musiał dostać dobry pstryczek. Niech w głębi ducha wie iż nie powinien zadzierać z wyszkolonym robotem. Maszyną stworzoną do zabijania. HK był właśnie jedną z tych rzeczy, które Twi’lek ceniła i cieszyła się iż ma go za swoje wsparcie.
-Spokojnie HK, gdy zajdzie taka potrzeba będziesz miał okazję do ukazania swych prawdziwych możliwości, które ci przekazali twórcy. Na pewno zabiorę cię na spotkanie z mistrzem – rzekła do HK, a następnie wysłuchała komentarzy jej przyjaciół
-Raone ma rację Ope. Moc należy do żywych i niech tak lepiej pozostanie. Nie martw się HK i bez tego jesteś bardzo przydatny, a jeżeli chodzi o naszą Bryce to tylko kwestia czasu. Zapewniam cię iż będziesz miał szansę ją sprzątnąć – zwróciła się do wszystkich, a raczej bardziej do droida.
Ich radosne rozmówki zostały zakłócone przez przybycie dwóch osób Xandera i Bryce. O ile mistrz był przez Vanus tolerowany to ludzka kobieta już niestety nie. Lubiła Zabraka, ba darzyła go nawet sympatią. Z całą pewnością różnił się od innych nauczycieli w akademii.
-Witaj mistrzu Xandarze – przywitała Zabraka uprzejmym tonem - Oczywiście mistrzu iż jesteśmy gotowi na wszelkie niebezpieczeństwa . Jestem tego pewna – rzekła Twi’lek czekają na ewentualne komentarze jej przyjaciół.
///Notki od Obiego///
Wiciu czy moja Vanus ma przy sobie jakieś wibroostrze czy inną broń do walki wręcz ? Bo w KP tego nie ująłem i wolę być przygotowany na każdą możliwość.
[ Tak, wszyscy macie ze sobą zwyczajne, aczkolwiek w pełni sprawne i przydatne, wibroostrza ]
Spojrzenie Zabraka spoczęło na tobie nieco dłużej.
- Pewna, powiadasz. To dobrze. Choć wkrótce przekonamy się, czy na pewno. Chodźmy. - polecił krótko i obrócił się ku grobowcom, a wy wszyscy poszliście za nim.
Przed wejściem do grobowca powitały was dwie prastare, wykute w kamieniu postacie. Obie - każda wysoka na około 6 metrów - patrzyły na was w milczeniu swymi zatartymi przez czas twarzami, gdy z wolna zbliżaliście się do wrót. Te, dzięki wspierającym je siłownikom, pozostawały dla was otwarte, zapewne dzięki przezorności waszych archeologów, prowadzących tu z ramienia Akademii swoje badania.
Wnętrze grobowca pełne było ciszy, półmroku i specyficznego mistycyzmu, choć weszliście na zaledwie kilkanaście kroków. Xander niespiesznie prowadził was za sobą, najwyraźniej doskonale wiedząc, gdzie zmierzać i co was czeka.
Zithirra wraz z swymi towarzyszami i droidem zabójcą udała się posłusznie za mistrzem Xandarem.
Twi’lek szła spokojnym krokiem. Sprawdziła stan swojego wibroostrza i uznała iż ostrze nada się do ewentualnej obrony.
Podczas całej tej wędrówki milczała. Nie widziała powodu dla, którego ma się odezwać. W sumie nawet to po co cały czas nawijać ? Lepiej wsłuchać się w ciszę i w moc. Tak to było dobre rozwiązanie.
Młoda początkująca Sith była nieco zaskoczona tempem ich przewodnika. Xander wyglądał tak jakby mu nie było spieszno do odkrycia tego wszystkiego. Widocznie odkrył coś z Bryca, która zapewne miała już to zadanie zaliczone. Póki co trzeba się skupić na teraźniejszości. Nie wiadomo co wyskoczy z tych ciemności.
Droid zignorował dalszą rozmowę, gdzie poruszono kwestię maszyn i Mocy. W jego bloku pamięci wciąz znajdowaly się obrazy organicznych władających tym co nazywali "mocą". Jedi, Sith i... inni, niejasnej przynależności. I wszystkie te obrazy były obrazami walki. HK-50 pamiętał je, pamiętał jak zachowywali się podczas walki, jak używali w niej tak Mocy jak i mieczy świetlnych. Pamiętał jak nie traktowali "zwykłej maszyny" jako realnego zagrożenia.
Pamiętał jak zabijał każdego z nich.
HK-50 znał ich taktyki. Znał luki w ich technikach. Wiedział jakie bronie są skuteczne, jakie metody obrony wlaściwe. Wiedział jak poprzez osłabienie skupienia i erozję woli można osłabić efekty Mocy.
Ten droid istniał by zabijać. Moc nie jest dla niego minimalnie bardziej istotna niż blaster w dloni przeciwnika. To tylko kolejny czynnik do uwzględnienia.
Analiza środowiskowa...
Odizolowana przestrzeń. Niska dostępność światła.
Przełączanie fotoreceptorów na podczerwień.
Analiza sutuacyjna...
Możliwe scenariusze zabójstwa: 637
Odrzucanie scenariuszy niezakończonych eliminacją celu...
Odrzucanie nieefektywnych scenariuszy...
Pozostałe scenariusze: 63
Uwaga: konieczność omówienia z Panią możliwych scenariuszy
- Sugestia: Pani, pobyt w tych katakumbach tworzy kilkanaście dogodnych sytuacji - HK zwrócił się do swej właścicielki, regulując wcześniej głośność wokabulatora - to odizolowana przestrzeń, można tu zabić twego mistrza bądź wór mięcha "bryce" bez zwracania zbędnej uwagi. Można też upozorować wypadek, jak zawalenie części tunelu. Na wszelki wypadek, będę mial uzbrojenie przy manipulatorach.
///Niejako podczepię się pod pytanie Obiego - w co jest uzbrojony HK?
Analiza dostępnych modułów i uzbrojenia...
...
......
- Pancerz wydolnościowy typu Quatro:
absorpcja energii dźwiękowej / elektrycznej / czystej - ok. 25%
absorpcja energii reakcji utleniania - 100%
konwersja absorbowanej energii na moc przerobową - do 43%.
- Rozbudowany moduł bojowy:
przy zwiększeniu zużycia energii o 30% - zwiększenie czasu reakcji o 0.4 sekundy na ok. 45-60 sekund
przy koncentracji pracy sensorów optycznych na pojedynczym obiekcie i ograniczeniu pracy pozostałych czujników oraz niebojowych skryptów funkcjonowania - zwiększenie standardowej celności strzału do ok. 91%.
- Zakłócacz neuronalny: przy wydatku ok. 20% posiadanej energii umożliwia emisję fal dźwiękowych dezorganizujących pracę neuronów istot opartych na węglu
efekt docelowy - paraliż / oszołomienie / dezorientacja / deprywacja sensoryczna (ok. 65% niezawodności bez względu na różnice gatunkowe obiektów).
- Miotacz plazmy: umożliwia zamianę zjonizowanego gazu zawartego w zasobniku na energię cieplną (do 1668 stopni) w postaci strumienia
dostępnych jednostek - 10
zużycie - 1 jednostka / 5 sekund emisji gazu
zasięg działania: do 5 metrów.
- Karabin energetyczny typu "Asasyn":
amunicja - energia kinetyczna generowana w postaci pocisków z zasobów jednostki przypisanej do egzemplarza
zasięg - do 50 metrów bez ubytku celności (71%)
zabezpieczenia - wymagane uprawnienia i oprogramowane dostępne wyłącznie dla jednostki przypisanej do egzemplarza.
- *wszystkie wartości procentowe podane dla standardowych źródeł / rodzajów energii i trybów operowania.
....
.......
Dodatkowe informacje o domyślnym zastosowaniu / wartości posiadanego wyposażenia...
Usłyszawszy komunikat swego droida Zithirra zamyśliła się nad sposobem pozbycia się Bryce i Xandara, chociaż on na to jeszcze nie zasługiwał. Wypadek ? Ukryte zabójstwo? Niespodziewany atak z zaskoczenia? Być może warto będzie to wszystko na spokojnie rozważyć jednak czasami lepsza jest improwizacja. Ta chwila przypływu adrenaliny i poczucie zagrożenia bardzo działa pobudzająco.
-Wszystko w swoim czasie HK. Na razie mamy inne priorytety – rzekła spokojnym głosem
Tak, miała rację. Teraz był czas na zwiedzanie grobowca.
Zwiedzać zdecydowanie było co, i to bez względu na upływ czasu czy dziesiątki podobnych wam adeptów Ciemnej Strony, odkrywających po wielokroć pogrzebane tu tajemnice. Te zdawały się nie tracić nic ze swej mocy i mistycyzmu, przesiąkającego przez ściany, zimne, morowe powietrze oraz bezdenną ciemność, ukrytą pod maską fałszywego półmroku. Gdy tylko mdłe światło Doliny Lordów zniknęło za wejściem do grobowca, poczuliście silnie czyjąś obecność. Tym z pośród was, którzy bardziej wyczuleni byli na metafizyczne anomalie, zdawało się, że ktoś obserwuje waszą wędrówkę wąskimi korytarzami, przenikając wzrokiem pęknięcia w tworzących je kamieniach, spoglądając wzwyż z dna niezgłębionych przepaści, po których mistrz Xander prowadził was nie wiadomo dokąd. Tym, którzy odbierali świat nieco inaczej...
Wyjątek krytyczny wystąpił w:
- czujniki energii zewnętrznej
- miernik amplitudy energii atypowej Sugerowane rozwiązanie problemu: zmiana obecnej lokalizacji. Funkcjonowanie pozostałych modułów i podzespołów: w normie.
- Oto namacalny dowód na nieuchronność największej z wszystkich potęg. - odezwał się Xandar, gdy po kilkunastu minutach w całkowitym milczeniu w jednej z ciemnych, zdobionych licznymi reliefami komnat przystanęliście przy skupisku wielkich, starych kości jakiegoś stworzenia o niewątpliwie drapieżnej proweniencji. Analiza biometryczna obiektu... Obiekt: Terentatek. Gatunek endemiczny. Drapieżnik. Długość: od 3,2 do 6 metrów od głowy do ogona, zależnie od różnic podgatunkowych. Waga: od 0,5 do 1,5 tony, zależnie od różnic podgatunkowych. Znane rejony występowania: Korriban, Dormund Kaas, Tatooine, Kashyyk. Poziom zagrożenia: ekstremalny.
- Dowód na to, że każda siła z czasem napotyka większą siłę. - kontynuował Xander, obserwując was bacznie. - Cały wszechświat powstał z pierwotnej równowagi, z nicości, w której nieistnienie równoważyło się z pustką. Dopiero pierwotna siła, Moc, jaką dziś znamy i rozumiemy, nadała mu życie, sens i dynamikę. Natura wszechświata zawsze dąży do złamania równowagi, do przechylenia jej szali na rzecz większej siły, wyrastającej z pierwotnej ciemności, żywiącej się nią, prowadzącą ją dalej na ścieżce postępu i doskonałości. - Zabrak przeniósł wzrok na szczątki stwora i uśmiechnął się. - Każda siła w którymś momencie istnienia napotyka większą. Ta istota, będąca symbolem potęgi Sithów, w pewnym sensie uosabia tę właśnie potęgę, tak silnie związaną z przekazem i sensem naszego zakonu. Czy ktoś z was wie już, o jakiej sile mowa? - zapytał niemalże beztrosko.
Zwiedzanie jak najbardziej spodobało się Zithirrze. Miała już wcześniej do czynienia z wykopaliskami, ale ruiny starożytnych Sithów przypadły jej do gustu. Wyczuwalna moc i tajemnicza atmosfera zdecydowanie wpływały na młodą Twilek. Adeptka szła wraz z innymi za mistrzem Xandarem, który prowadził ich po grobowcu.
Uczucie obserwowania przez kogoś zaniepokoiło nieco młodą Sith. Nie lubiła uczucia śledzenia i postanowiła być w tym momencie bardziej ostrożna.
W końcu dotarli do jednego z punktów wycieczki. Mistrz Xandar zaczął opowiadać o pewnym stworzeniu i jego powiązania z Sithami.
Pierwszy raz w swym życiu Zithirra nie miała pojęcia jak to wszystko może połączyć. Nie chciała wyjść na głupią więc postanowiła się nie odzywać. Może jej towarzysze znali odpowiedź, a może Bryce udowodni zaraz swą wyższość ?
Droid zbliżył się do istoty.
- Odpowiedź: Agresja.
Przez chwilę milczał, skupiajac się na analizie - choć z innej strony moglo to wygladać na celową ciszę, pozwalającą wypowiedzi odbić się echem wśród zebranych.
- Klaryfikacja: To, co pcha wszelkie istoty organiczne ku dalszemu rozwojowi to agresja. Przez eony to gatunki agresywne, czynnie wywalczające sobie droge na szczyt łańcucha pokarmowego w końcu powstały z czretech łap i wykształciły szczątkowy intelekt. Ewolucja, rozwój intelektu - to efekt agresji. Każdy gatunek dążył by być doskonalszy, zabijać i nie dac się zabić. Ta sama agresja sprawiła że z koczowników wory mięcha stały się osiadlymi grupami - pojęły siłę liczebności. Agresja sprawiła że powstały rządy - bo nie zapomniano o dominacji silnej jednostki nad słabszymi. Agresja sprawiła że odkryto inne gwiazdy, chcac zaspokoć instynkt terytorialny, podpowiadajacy by władać jeszcze większym obszarem. Argesja prowadziła do wojen, a te do rozwoju technologii, gdyż to dzieki potrzebom wojskowym oryginalnie powstały skanery dalekiego zasięgu, metody na szybki przesył danych, technologia medyczna czy pierwsze droidy. Agresja sprawia ze od początku istnienia ciągle doskonalicie sztukę wzajemnego zabijania się. Bo w głębi, w ukrytych zakamarkach umysły nawet najbardziej pokojowa istota na świecie zdaje sobie sprawę ze wszechświat w gruncie rzeczy jest prosty.
Droid wyprostował się i odwrócił do reszty.
- Zabij albo zostań zabitym.
Konsternacja, która zapanowała po tym wywodzie, stała się niemal namacalna. Rodianin spojrzał na człowieka, człowiek na Twi'lekankę, Twi'lekanka na Twi'lekanką, ta na Zabraka. Ten zaś, jako jedyny uśmiechając się szeroko, patrzył na ciebie, inni poszli więc za jego przykładem.
- Brawo! Zabójczo celna analiza. - oddał ci uznanie, klaszcząc w dłonie. - Czy ktoś z was zechce jeszcze kiedyś nazwać taki sposób myślenia sztuczną inteligencją? - zapytał swoich uczniów retorycznie, z wyraźnym rozbawieniem. - Agresja, to zaiste potężna siła, siła bez której żadne życie nie mogłoby przetrwać ani rozwinąć się do zaawansowanej formy. A jednak mówiłem tu o sile zgoła przeciwnej. Nie dziwię się jednak, że nie przeanalizowałeś tego w pierwszej kolejności pod tym kątem, bo to termin, który - mimo wszystko - chyba pojmujesz i wartościujesz inaczej od nas. - skłonił się jeszcze, a następnie odwrócił ku uczniom, zaś z jego twarzy znikł cierpliwy uśmiech.
- Śmierć. Śmierć łączy, czeka, wyróżnia, zrównuje i kończy nas wszystkich. Śmierć kładzie kres wszelkiej potędze, władzy, planom, spiskom, ambicjom, namiętnościom i emocjom. Śmierć odbiera nam wszystko, co czyni nas Sithami, a równocześnie staje się naszym narzędziem w osiąganiu celu. Spójrzcie na to przepiękne stworzenie... - wskazał raz jeszcze na szczątki terentateka - Majestatyczne, dumne, tajemnicze. Dla takich jak my zawsze było symbolem wszystkich najwyższych pragnień i najgłębszych obaw. Wobec jego potęgi większość z nas: Jedi, Sithów, innych wrażliwych na Moc, jesteśmy niczym. A jednak są i wśród nas tacy, którzy potrafili poskromić te bestie i uczynić je swoim narzędziem.
Spojrzał głęboko w oczy każdemu z osobna, nie wyłączając droida. Zupełnie, jakby próbował dostrzec kod bieżącego algorytmu zachowań...
Xander odwrócił się i postąpił kilka wolnych kroków ku kolejnemu z korytarzy, przechodząc nad szczątkami prastarej bestii. Odwrócił się jednak, być może tylko z przypadku zatrzymując wzrok na droidzie.
- A jednak... Są wśród nas i tacy, którzy potrafili poskromić śmierć.
Już spodziewała się iż Bryce wyjdzie z swoim zgłoszeniem, lecz nagle odezwał się HK, który przedstawił swoją odpowiedź. Wszystko niby to dobrze brzmiało, ale jednak mistrz Xandar odpowiedział iż chodziło mu o „Śmierć”, zwykłą śmierć.
Spoglądając na swych towarzyszy nie pomyślała nawet iż oni nie będą znali odpowiedzi.
Teraz zaczęła się zastanawiać nad zadaniem jakie może ich czekać. Cokolwiek to będzie da z siebie wszystko.
-Mistrzu czy naszym dzisiejszym zadaniem będzie poskromienie śmierci ? – zapytała