Są takie opowieści, których nigdy się nie zapomni, nawet jeśli zapoznawano się z nimi za dziecięcych lat. Historie o świnkach, syrenkach czy kaczątkach (wcale nimi nie będących) wpisały się głęboko nie tylko w świadomość dziecka, ale i kulturę. Nic więc dziwnego, że wciąż pojawiają się nowe-stare historie. Jak to wygląda w przypadku "Czerwone jak krew" Salli Simukki? Na to pytanie odpowiada Courun.
Opowieść o losach Czerwonego Kapturka, którego los pchnął w podróż do babci, zna chyba każdy. Z dużą dozą ciekawości sięgnąłem po „Czerwone jak krew” w oczekiwaniu na obcy mi powiew skandynawskiej literatury z lekkim posmakiem wspomnianej historii. Czy Salla Simukka dobrze obeszła się ze starą opowieścią?