Wilkołak [runda 17]

Koniec dnia czwartego.

[Dodano po 5 minutach]

Dzień 4:

Zlinczowani: Hrywi

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: Piastun

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: Piastun

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej... (1), Boneclaw (1), Ielenia (1), Wiktul (1), Taramelion (1), Hrywi (1)

___________________________

Aktualnie grający:

- Boneclaw
- Charon
- Dalej...
- Hrywi
- Ielenia
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Piastun
- Taramelion
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Dzisiejszy dzień minął - w co być może trudno uwierzyć - względnie spokojnie. Pierwszy raz od kilku dni pacjenci zgodnie zakładali, kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co trapiło ich od samego początku. Winnym nie mógł być nikt inny, jak Napoleon Bonaparte. W końcu.

Niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka - mawia się, choć nie można tego powiedzieć o obecnym przypadku. Wszyscy chórem postanowili, by Hrywi w końcu dostał swe Waterloo. I dostał. Padł martwy w mgnieniu oka. Jakiż wyraz musiały mieć twarze obecnych, gdy okazało się, że miast potencjalnym wilkołakiem jest winnym Bogu ducha człowiekiem?

***


Zaiste, mówi się, że Jezus Chrystus łączy ludzi. Od dziś nikt temu nie zaprzeczy, dziś wszyscy się z tym zgodzą. Piastun klęczał w swej sali nieopodal łóżka i modlił się zawzięcie. - Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój. Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój...

Pan usłuchał. Panującą wokół ciszę przerwały kroki nadchodzących. Gdy Jezus zdał sobie sprawę, że jest ich więcej, wiedział, co się zaraz wydarzy, nawet nie wiedząc, jak bardzo się myli ze swym osądem.

- Wykonajcie swą powinność i odejdźcie w pokoju, rozgrzeszam Was. - powiedział, kiedy stanęli przed nim.

- Łuhahaha, miętka faja. - kłaki odpowiedziały rechotem. - Ty z prawej, ja z lewej. Już się miały brać do roboty, już czuły Jego krew, kiedy nieoczekiwanie w progu ktoś się pojawił...

- Hola, hola, nie tym razem. - powiedział spokojnie Doktor, opierając się o próg. Jezusa Chrystusa tym samym ogarnęła świetlista łuna, która odgoniła kłaki. Te prędko zerwały się do ucieczki.

- Spieprzajcie, miętkie faje!

Piastunowi kamień spadł z serca. Uratowany. Pan usłuchał. Pan pomógł. - Dzięki ci, sługo Boży, z pewnością zostanie Ci to wynagrodzone. Pan z Tobą, pokój jego i miłość. - powiedział, kładąc rękę na ramieniu medyka.

Ten spojrzał poczciwemu mężczyźnie w tę magiczną twarz i ze skupieniem na nią spoglądał, gdy nagle z ust osberwowanego buchnęła krew, potrząsnął nim nagły spazm, a z piersi wyrósł ostry przedmiot. Za ramieniem Jezusa ukazała się twarz Czuwającego. - Pozdrów Tatkę. - powiedział i szybko wyszedł z sali, zostawiając tam Martwego i płaczącego na kolanach Doktora.

***

- No kabaret, normalnie, kurwa, kabaret. - podsumował doktor, zastanawiając się, co wydarzy się...
___________________________

... dnia piątego.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Jak nie Charon Neymar to ja już nie wiem - rzekł Hitler tonem tak smętnym, jak gdyby Ruscy oblegali już ostatni z jego bunkrów
Dżoana westchnęła, ukradkiem sprawdzając, jak przy tym wygląda.
- Jeszteś rajt, Herr Hitler. Charon Neymar oszukał nasz ol. Ale nie jeszt tak szprytny, jak mu szię wydawało.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

- Hrywi nie wilkołak? Mein Gott... W takim razie to może być tylko Taramelion. To jego taktyka od zawsze - kiedy wilkołaczy, nie udziela się, czekając przyczajonym, aby zadawać ciosy. Póki co, nie było potrzeby na wzięcie udziału w linczu - zawsze głosowaliśmy źle - więc siedział cicho. Zobaczył jeszcze, że Czuwający postanowił się błaźnić i zabijać ludzi, chronionych przez doktora... To on, mówię wam!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


- Że jak od zawsze? Co ty bredzisz? Dopiero niedawno mnie tu zamknęli! A czuwającym raczej nie jesteś. Masz już dwa głosy, to może się dla ciebie wieczorem kiepsko skończyć. Ja jednak nie zdecyduję się na głosowanie na ciebie, choć mocno podejrzany jesteś.


Nie zagłosujesz, boś pewny, że będę ofiarą linczu! Ludzie, pójdźcie po rozum do głowy! Pomyślcie! To Taramelion!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Elżbieta powiedziała poprawiając spadająca koronę: Tak moi mili Charon jest wilkołakiem z plebsu! Powiadam wam!
Koniec dnia piątego.
Dzień 5:

Zlinczowani: Charon

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Von Majden

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej... (1), Boneclaw (1), Ielenia (1), Wiktul (1), Taramelion (1), Hrywi (1)

___________________________

Aktualnie grający:

- Boneclaw
- Charon
- Dalej...
- Hrywi
- Ielenia
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Piastun
- Taramelion
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Doktor siedział zmarnowany, zmęczony, a pod oczami miał takie wory, że można by w nich śmiało przemycać narkotyki. Te kilka dni, przez które obserwował wydarzenia na monitorach odcisnęły się na nim straszliwym piętnem. Jego pacjenci wybijali się wzajemnie dzień po dniu, a on topił poczucie winy w dobrym whisky. - Zjebałem, no. Pielęgniarz z kolei był dziwnie spokojny. Podejrzliwie wręcz.

***


Przypuszczam, że żaden z nich nie wpadł na to, jak niecny plan wymyśliły Wilkołaki. Można mówić, że są brzydkie, że śmierdzą i że najlepiej wyglądałyby powieszone na ścianie bądź położone przed kominkiem, ale nie można odmówić im tego, że są sprytne. Sprytniejsze niż on sam. - Zlinczujemy Doktora, zanim uratuje i zabijemy Czuwającego, nim wystrzeli. - umówiły się Ielenia i Kota jednym zdaniem, które miało wpłynąć na bieg tej historii.

Jak powiedziały, tak uczyniły. Charon-Neymar biegał po korytarzu i strzelał w namalowaną krwią na ścianie bramkę swą zrobioną z papieru toaletowego piłką. Kłaki zaczaiły się wraz z resztą ludzi i tyrpnęły go w ramię. - Ooooooo, zrobimy sobie selfie?! - zapytał chwilę przed tym, nim oszalały tłumek rozerwał go na strzępy. Wtedy prawda wyszła na jaw: Incognito-Doktor na zawsze wypadł z gry. Ludzi ogarnął smutek i wszyscy rozeszli się. Kolejny raz dali dupy.

***


- Scheiße, scheiße, scheiße! - krzyczał pod wąsem Adolf Von Majden, wyrywając sobie włosy z głowy. - To z pewnością ta doofe Kuh, Kota, do gazu z nią! Mężczyzna chodził po swej sali w te i z powrotem. - Hans, dawaj PanaAdolfa, skończymy z nią.

Niestety, nim zdążył się przygotować, Kłaki przyszły do niego.

- Nutte, Hure, Flittchen! - wykrzykiwał, gdy zrywały z niego skórę. Męki nie skończyły się tak szybko, jakby chciał. Na koniec wcisnęły mu do ust PanaAdolfa i cierpliwie obserwowały, jak Czuwający kończy swą ludzką podróż i odchodzi na Łono Abrahama.

***


Tarameliona zastały w toalecie. Często tam przebywał i nie udzielał się zbytnio w tym trwającym kilka dni sporze. Gdy zobaczył dwie kobiety-kłaki ucieszył się, że akurat siedzi na sedesie. Przynajmniej nie ubrudził sobie spodni.

- To ostatnia runda, panie człowieku-Tyson. - powiedziały tylko i pozbawiły go życia. Nawet się nie bronił, a gong przyszedł dla niego zbyt wcześnie. Odeszły, zostawiając trupa w kiblu.

- Jeszcze tylko... - rzuciły na odchodne.

***


Doktor niczym rażony piorunem spoglądał na te zdarzenia. - Ja pierdolę. - klął pod nosem i kręcił głową z niedowierzania. - To koniec, normalnie koniec. Asystencie, co z nami będzie?! Nie chcę iść siedzieć...

- To nie twój problem, doktorku. - odpowiedział asystent i jednym szybkim kłapnięciem odgryzł mężczyźnie głowę.

___________________________________________________________________________
KONIEC


Przede wszystkich chcę pogratulować dziewczynom, Kocie i Ieleni, że dotrwały do końca. Zaczynając grę 3 vs 12 kłaki nie miały łatwego zadania, a jednak udało im się rozstrzygnąć tę potyczkę na swą korzyść, za co pragnę odznaczyć je...


Krwawą Łzą


... i przekazać MG'owego buziaka.

Ja z kolei dziękuję za zabawę, mam nadzieję, że runda nie wypadła tak źle, jak na kogoś występującego gościnnie, kto pierwszy i ostatni raz się w to-to bawił.

Wzorem Pantery zapraszam do komentowania tej rundy, rzucania sugestiami, etc. w tych miejscach:
http://forum.gexe.pl/...5509-wilkolak/
http://forum.gexe.pl/...wagi-sugestie/

oraz do ewentualnego zapisywania się na rundę 18:
http://forum.gexe.pl/...lkolak-zapisy/
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

← Wilkołak
Wczytywanie...