Nie, żeby sprzątające w Zamczysku potrafiły wiecznie utrzymać język za zębami. Znaczy, wiadomo, osobom z pewnego kręgu nic nie pisną, nawet gdyby chciały. Uroki wielce przydatnych zaklęć. Ale nie od parady ma się ten koci słuch, znacznie lepszy od tego posiadanego przez znakomitą większość śmiertelników. W każdym razie, zaczęły narzekać.
Na plamy krwi przekraczające wszelkie normy. Na stosy połamanych mieczy, pogiętych zbrój, poucinanych kończyn. Na niespodziewanie wysoką liczbę trupów (nie martwcie się, zwykłych interesantów nie przerabiamy na materiał do eksperymentów Tamc.a). Wystarczyło dodać dwa do dwóch i już wszystko było wiadomo – Hassan' wciąż i wciąż harcuje w świecie "Dark Souls". Chyba nie myślicie, że obeszło się bez przyciśnięcia go do ściany i "paru" pogróżek...?
Smoki, które trzy lata temu zaprezentowano nam w "Skyrim" według klasycznych bestiariuszy fantasy, smokami nie były. Latający gad o czterech kończynach to wiwerna. Smok w fantasy winien mieć dwie pary łap i skrzydła.
Ale nie tylko to było cierniem w boku tych majestatycznych bestii – te bestie w grze Bethesdy nie stanowiły wyzwania. Potyczka z pierwszym smokiem, może walka z Alduinem – ale obie prowadzone były jak zwykła machaninka, z prostą, wiejącą powtarzalnością nudą.
Możecie się na mnie wściec, ale zdradzę Wam, że w pierwszym z trzech zapowiedzianych DLC do "Dark Souls 2" stajecie naprzeciw smoka. Prawdziwego smoka.