Zam zamysł "Świątyni..." jest świetny i według mnie wart kontynuowania, oczywiście po zniwelowaniu konkretnych błędów. Gra jest mega trudna i czasami irytująca, ale ta turowość, okrągłe menu czy "promień celowania" to ciekawe rozwiązania.
Gra nie była może mega trudna, co trochę upierdliwa i pozbawiona sensownej mapy czy też potrafiąca włączyć tryb walki nieskończonej. Osobiście czasem do niej wracam i mierzę się z zamiarem solucji, jednak praca ta - jakkolwiek tytaniczna - pozbawiona jest sensu z racji małego zainteresowania tym tytułem.
Osobiście po tym tytule felietonu spodziewałem się też czegoś o Icewind Dale, które zasługiwało na ciąg dalszy... tyle że to D&D a właśnie jego miał się ten tekst wystrzegać.