Dziecię ognia

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Dziecię ognia"!

Patrząc na wciąż powiększający się stosik książek (przeczytanych, oczywiście!), zaczynam się zastanawiać, czy dane będzie mi dostać w swe pazury coś względnie świeżego. Nowego. Bez wszechobecnych, obrokatowionych wampirów i laseczek, które poza nimi świata nie widzą. Tak, moi drodzy – ostatnimi czasy gdzie nie spojrzę, tam widzę właśnie taki schemat. W dowolnej konfiguracji. Jeśli nie wilkołak, chędożący wszystko, co się rusza, to krwiopijca lub inszy demon, okraszony seksem rodem z "50 twarzy Greya" tudzież innego (nie)taniego romansidła. Opcjonalnie mogę zwalić to na dziwnego pecha, który wpycha mi w ręce właśnie takie lektury, skazując me otoczenie na odpadnięcie uszu na skutek kociego narzekania. Niemniej, tym razem mogę z radością powiedzieć, że rzeczonego marudzenia nie będzie. Na pohybel tym wszystkim ustrojstwom!... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Udane urban fantasy. Nadal nie dorównujące moim ulubionym tytułom z tego gatunku - "Aktom Dresdena" oraz pierwszym tomom "Kronik Żelaznego Druida" - ale z braku czegoś lepszego, można przeczytać. Powiem tak: Connolly nie potrafił tak mnie rozbawić, abym płakał ze śmiechu, nie skonstruował akcji w taki sposób, aby śledziło się ją z zawzięciem, ani nie nie zaplanował kryminalną fabułę tak, abym musiał zbierać szczękę z podłogi. Mimo to zrobił coś, co nie udało się np. Benowi Aaronovitchowi w "Rzekach Londynu": stworzył szybko czytającą się książkę bazującą na elementach właściwych dla urban fantasy, przede wszystkim na sympatycznym, humorystycznym bohaterze (chociaż tej jego ironii i sarkazmu trochę za mało było), ciekawym, fantastycznym świecie oraz owianej nutką tajemnicy historii.

A to już powoduje, że bez przeszkód dochodzi się do ostatniej strony. Niestety - również bez większego żalu, bo bohatera tak bardzo się nie polubiło, historia tak mocno nie wciągała, ani nie zaskakiwała, i choć działo się dużo, a pomysł małego, mrocznego miasteczka był wart uwagi, to w pełni autor jego potencjału nie wykorzystał. Także zamiast świetnej książki, jest "jedynie" dobra. Ode mnie: 7/10.
Odpowiedz
← Artykuły

Dziecię ognia - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...