Od razu zaznaczę, że ten "Piątek" miał być o czymś innym, ale po lekturze dość tendencyjnego artykułu "Gwałt w grze" (pewnie jeszcze do niego wrócimy, przy innej okazji) poczułem pokusę zajęcia się tym kontrowersyjnym tematem.
Od razu zaznaczam, że nie przeprowadzałem żadnych większych badań, bazuję w dużej mierze na własnym doświadczeniu sesyjnym, opiniach znajomych i na lekturze blogów RPG. Jeśli masz inne zdanie niż ja, cóż, czekam na Twój komentarz pod tekstem.
No dobrze, zacznijmy od tego – czy sytuacja, w której postać gracza/graczki jest gwałcona, jest czymś naturalnym na sesji RPG?
Oczywiście, że nie. To jest – z tego, co wiem – jakiś margines. Owszem, czasem się coś takiego wydarzy, sam słyszałem o jednym takim przypadku, miało to miejsce w kampanii RPG moich znajomych. Pominę szczegóły – postać koleżanki stała się łupem herszta bandy, w której to bohaterowie stawiali swoje pierwsze kroki na ścieżce, ekhm, wiodącej ku chwale. Reakcja graczy była dość oczywista – wybaczcie język – opierdolili MG, ten przeprosił i już więcej do tych tematów nie wracali.
Wydaje się, że źródłem podobnych problemów czasem może być za duży pęd ku realizmowi rozgrywki. No bo, drążąc temat, prawdziwi bandyci żadnej dziewce nie popuszczą, nie? Pewnie nie, ale czy u nas na sesji muszą akurat tacy być? Czy nie lepiej przyjąć, że pokonaną w walce heroinę zwyczajnie dobili/wzięli w niewolę dla okupu? Czasem warto stuknąć się w głowę i pomyśleć o tym tak – sesja to rozgrywka, zabawa dorosłych ludzi w udawanie, ale to wciąż pewna konwencja, w której pewnych rzeczy nie robimy, bo możemy w ten sposób "spier*****" komuś zabawę i wprowadzić jego RPG na te ścieżki, którymi raczej nie miałby ochoty wędrować.
Oczywiście przyczyna może być jeszcze inna – gramy z różnymi osobami, czasem możemy natrafić na kogoś, kto pewne "fascynacje", "kompleksy" chce przelać na grę. Ekhm, psychodrama i te sprawy. Cóż, sprawa jest prosta, nie z każdym musimy grać, nie każdy nadaje się do tego rodzaju zabawy. Niektórym należy zwyczajnie podziękować.
No dobrze, skoro rolę graczy jako ofiar MG mamy już jako tako za sobą, przyjrzyjmy się kwestii "gwałtu w RPG" z nieco innej perspektywy. Tzn. jako elementu świata przedstawionego. Wyżej to zasygnalizowałem, chodzi tu o wiarygodność. Okej – ustaliliśmy, ma to swoje granice, pewnych rzeczy graczom nie robimy – bo po prostu nie. I na tym koniec. Ale czy to się tyczy też NPC-ów? Hmm, tu sprawa nie jest tak jednoznaczna. To zależy od konwencji gry – grając w takiego bardziej brudnego fantazjaka – np. "Dragon Age'a RPG" czy "Song of Fire and Ice RPG" – jako element narracji mającej oddać ciemną naturę świata, stety lub niestety, wcześniej czy później, ta sprawa się pojawi. Jakby nie patrzeć – sam setting przygód zakłada, że bohaterowie muszą zetknąć się z bestialstwem rożnego rodzaju i z jego ofiarami: NPC-ami. Jak gracze sami przez swoje postacie na to zareagują: współczuciem, szyderstwem, obojętnością to już inna sprawa.
Kwestia podejścia Mistrza Gry jest tu dość ważna. Jeśli "gwałt" jest elementem, który się w danym świecie zdarza, i którego prowadzący nie zamierza nadmiernie eksploatować jako częstego motywu swoich sesji (czyli np. czynić z graczy raz po raz mimowolnych świadków gwałtów, lubując się przy tym szczegółowymi opisami), to "ok". Gramy w konwencji, w której coś takiego się dzieje, jesteśmy tego świadomi, wcześniej czy później narracja zahaczy i o ten temat.
A "gwałt" jako taki może być tematem fabularnym – postać, której bliską osobę spotkała taka krzywda, pewnie będzie chciała się zemścić na prześladowcach. Klasyczny motyw zemsty, czyż nie? I tu przechodzimy do samych graczy, a raczej historii ich postaci. Sprawa tyczy się szczególnie pań, które lubią wzbogacić w ten sposób przeszłość swojej heroiny. Sam znam przynajmniej trzy dziewczyny, dla których gwałt postaci był ważnym impulsem wyrywającym je z domowych, szarych pieleszy, na drogę ku zemście i przygodzie. Ograny motyw? A czy RPG musi być oryginalne?