Piątek z eRPeGiem #6 - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
A co do meritum. Powalonych ludzi nie brakuje. Nie chciałbym w takiej sesji uczestniczyć. Ale to gracze wybierają lub akceptują mistrza i mogą grę przerwać. Szachownicą też pewnie niejeden oberwał po głowie, tylko newsa o tym nie było.
Sama wiele do powiedzenia raczej nie mam, bo nie grałam, nie gram i nie będę raczej grać w tzw. papierówki. Chociaż... Wszelkie vallherynki, w których się pojawiam od czasu do czasu, a które ostatnio określa się mianem Tekstowych Gier Fabularnych (TGF), są dość pokrewne z tematem RPG. W każdym bądź razie, sama idea RPG kojarzy mi się z sieczką, questami. Teoretycznie nie powinno być tu miejsca na tematy seksu. Podkreślam, teoretycznie. Ale, wiadomo - ludzie swoje fantazje mają, a gdzie najlepiej je spełniać, jak nie w sesji? W wyimaginowanym świecie, wyimaginowaną postacią, bez robienia większej krzywdy, bo "to tylko gra, a postać nie jest graczem". Ale, sprawa rozdzielności tych dwóch bytów to już całkiem inny temat.
Niemniej, obserwując z mniejszym lub większym zainteresowaniem to środowisko... Cóż, nie chcę powiedzieć, że problemu nie ma. Bo pewnie jest. Tylko że na pewno nie można tego traktować w kategoriach "jak jest, to wszędzie takie gwałty się dzieją". Owszem, nie przeczę - zdarza się. Ba, nawet ostatnio miałam "przyjemność" ujrzeć publiczną (!) sesję, w której ktoś gwałci postać graczki. Ze względu na wodolejstwo w opisie i publiczność tej akcji, postronni obserwatorzy podeszli do tego z rozbawieniem. Tym większym, że akurat trafił się "artykuł" w Wyborczej.
Generalnie wszystko sprowadza się do następującej konkluzji: to kwestia ekipy. Podejścia gracza. Od znajomej usłyszałam, że owszem, miała gwałt w sesji i... podeszła do tego humorystycznie, tak samo jak inne współuczestniczki sesji. Wyszło na to, że to one gwałciły, a nie je, ba, mało tego! "Chciałyśmy więcej".
Idąc dalej: jeśli komuś się to nie podoba... Cóż. Nikt nikogo nie trzyma na łańcuchu. W TGF można po prostu przestać odpisywać, zablokować nachalnego gracza, zmienić konto, postać - cokolwiek. W papierówkach - wystarczy odejść od stołu. Nie ma przymusu grania z tą konkretnie ekipą, z tym konkretnie MG.
Cóż. Problem - jak wspominałam - jest. Ale nie aż tak wielki, jak niektórzy by chcieli.
Niemniej, kij w mrowisko został wsadzony.
Ciekawe, że jak autor w książce sobie napisze jakieś powalone historyjki z gwałtem w tle to wszystko jest w porządku, no bo przecież to fikcja. W grach wyobraźni fikcja nie jest już okej.
Użytkownik Ranger Krzyś dnia piątek, 28 marca 2014, 22:59 napisał
Akurat to był ten typ sesji, który mnie mentalnie wykończył. Mega pesymistyczna atmosfera, smutek, krew, intrygi, zdrady, dzieciobójstwo... Ale to jednak z bardziej interesujących sesji, w jakich miałem okazję uczestniczyć. Szkoda, że coraz rzadziej.
Cytat
Nie dziwię się - test z GW jest raczej tendencyjny i pisany z morałem oraz w sposób mało ciekawy i zdecydowanie przydługi.
Lubię zbierać takie ciekawostki, które pokazują jak nas RPG-owców postrzega Kościół czy też lewica. Jedni mają problem, że diabeł, drudzy, że dyskryminacja kobiet.
Cytat
A ja się szczerze mówiąc bezpośrednio nie spotkałem z gwałtem na postaci graczki/gracza. Owszem parę kobiet NPC bywało zgwałconych (zawsze poza planem, gracze spotykali je już w rolach ofiar) czy też gwałt był elementem Origins danej postaci, której celem później było obcięcie jaj/głowy sprawcy. Myślę, że sam bym nie posunął się do potraktowania w ten sposób protagonistki w która wciela się moja koleżanki z sesji. Po pierwsze - byłoby mi głupio. Po drugie - jej zapewne też. W końcu przybyła na sesję po coś innego, tzn. powycinać potwory, porabować starożytne skarbce, pozdejmować pradawne klątwy itp.
Nie sądzę, by ktokolwiek w dzisiejszych czasach się jakoś bulwersował gwałtami, bo są one dość częste w filmach czy telewizji, więc i w sesji może wystąpić, jako część akcji. Może to część graczy zbulwersować i wyrazić sprzeciw, ale to już zależy od gustu i zaznajomienia się członków sesji. Trzeba wiedzieć, czy dane postępowanie nie urazi głęboko samego gracza, pomijając odgrywaną postać.
Od razu zaznaczę, że ten "Piątek" miał być o czymś innym, ale po lekturze dość tendencyjnego artykułu "Gwałt w grze" (pewnie jeszcze do niego wrócimy, przy innej okazji) poczułem pokusę zajęcia się tym kontrowersyjnym tematem.
Od razu zaznaczam, że nie przeprowadzałem żadnych większych badań, bazuję w dużej mierze na własnym doświadczeniu sesyjnym, opiniach znajomych i na lekturze blogów RPG. Jeśli masz inne zdanie niż ja, cóż, czekam na Twój komentarz pod tekstem.
No dobrze, zacznijmy od tego – czy sytuacja, w której postać gracza/graczki jest gwałcona, jest czymś naturalnym na sesji RPG?
Oczywiście, że nie. To jest – z tego, co wiem – jakiś margines. Owszem, czasem się coś takiego wydarzy, sam słyszałem o jednym takim przypadku, miało to miejsce w kampanii RPG moich znajomych. Pominę szczegóły – postać koleżanki stała się łupem herszta bandy, w której to bohaterowie stawiali swoje pierwsze kroki na ścieżce, ekhm, wiodącej ku chwale. Reakcja graczy była dość oczywista – wybaczcie język – opierdolili MG, ten przeprosił i już więcej do tych tematów nie wracali.
Wydaje się, że źródłem podobnych problemów czasem może być za duży pęd ku realizmowi rozgrywki. No bo, drążąc temat, prawdziwi bandyci żadnej dziewce nie popuszczą, nie? Pewnie nie, ale czy u nas na sesji muszą akurat tacy być? Czy nie lepiej przyjąć, że pokonaną w walce heroinę zwyczajnie dobili/wzięli w niewolę dla okupu? Czasem warto stuknąć się w głowę i pomyśleć o tym tak – sesja to rozgrywka, zabawa dorosłych ludzi w udawanie, ale to wciąż pewna konwencja, w której pewnych rzeczy nie robimy, bo możemy w ten sposób "spier*****" komuś zabawę i wprowadzić jego RPG na te ścieżki, którymi raczej nie miałby ochoty wędrować.
Oczywiście przyczyna może być jeszcze inna – gramy z różnymi osobami, czasem możemy natrafić na kogoś, kto pewne "fascynacje", "kompleksy" chce przelać na grę. Ekhm, psychodrama i te sprawy. Cóż, sprawa jest prosta, nie z każdym musimy grać, nie każdy nadaje się do tego rodzaju zabawy. Niektórym należy zwyczajnie podziękować.
No dobrze, skoro rolę graczy jako ofiar MG mamy już jako tako za sobą, przyjrzyjmy się kwestii "gwałtu w RPG" z nieco innej perspektywy. Tzn. jako elementu świata przedstawionego. Wyżej to zasygnalizowałem, chodzi tu o wiarygodność. Okej – ustaliliśmy, ma to swoje granice, pewnych rzeczy graczom nie robimy – bo po prostu nie. I na tym koniec. Ale czy to się tyczy też NPC-ów? Hmm, tu sprawa nie jest tak jednoznaczna. To zależy od konwencji gry – grając w takiego bardziej brudnego fantazjaka – np. "Dragon Age'a RPG" czy "Song of Fire and Ice RPG" – jako element narracji mającej oddać ciemną naturę świata, stety lub niestety, wcześniej czy później, ta sprawa się pojawi. Jakby nie patrzeć – sam setting przygód zakłada, że bohaterowie muszą zetknąć się z bestialstwem rożnego rodzaju i z jego ofiarami: NPC-ami. Jak gracze sami przez swoje postacie na to zareagują: współczuciem, szyderstwem, obojętnością to już inna sprawa.
Kwestia podejścia Mistrza Gry jest tu dość ważna. Jeśli "gwałt" jest elementem, który się w danym świecie zdarza, i którego prowadzący nie zamierza nadmiernie eksploatować jako częstego motywu swoich sesji (czyli np. czynić z graczy raz po raz mimowolnych świadków gwałtów, lubując się przy tym szczegółowymi opisami), to "ok". Gramy w konwencji, w której coś takiego się dzieje, jesteśmy tego świadomi, wcześniej czy później narracja zahaczy i o ten temat.
A "gwałt" jako taki może być tematem fabularnym – postać, której bliską osobę spotkała taka krzywda, pewnie będzie chciała się zemścić na prześladowcach. Klasyczny motyw zemsty, czyż nie? I tu przechodzimy do samych graczy, a raczej historii ich postaci. Sprawa tyczy się szczególnie pań, które lubią wzbogacić w ten sposób przeszłość swojej heroiny. Sam znam przynajmniej trzy dziewczyny, dla których gwałt postaci był ważnym impulsem wyrywającym je z domowych, szarych pieleszy, na drogę ku zemście i przygodzie. Ograny motyw? A czy RPG musi być oryginalne?