"Achaja"... Pamiętam, że od wieki wieków na nią czyhałam, jak i na wiele innych pozycji zresztą. Niemniej, ta seria miała wyjątkowego pecha, bowiem na swoją kolej czekała dobre dziesięć lat... Ale, może to i lepiej? W ten sposób mogłam nie tylko więcej zrozumieć, ale i bardziej docenić kunszt Ziemiańskiego.
Magiczny świat, przesycony wręcz antyczną kulturą, nie zachowujący swojego pierwotnego kształtu lecz ciągle się zmieniający, wciągnął mnie na długie godziny. I choć kręciłam nosem na "Pomnik cesarzowej Achai", to jednak muszę przyznać, że recenzja Ati wzbudziła we mnie iskierkę nadziei, że nie wszystko zostało – moim i tylko moim zdaniem, oczywiście – zaprzepaszczone. Hmmm, więc może nie powinnam zwlekać z sięgnięciem po zwieńczenie tej trylogii? Zdecydowanie, nie. Widział ktoś moją kartę biblioteczną?
"Achaję" powinien znać każdy szanujący się miłośnik fantastyki, szczególnie tej polskiej, rodzimej. Jest to historia księżniczki, która przez dworskie knowania trafia do niewoli, później staje się wojowniczką, rewolucjonistką, leśnym potworem i… Długo by wymieniać, bowiem tytułową Achaję spotkały chyba wszystkie nieszczęścia świata, aby w końcu stać się najpotężniejszą cesarzową w historii Arkach i zmienić losy całego świata. Trylogia "Achai" na długo zagościła na szczytach list bestsellerów oraz w sercach większości czytelników. Seria "Pomnik Cesarzowej Achai" to z kolei kontynuacja rozgrywająca się tysiąc lat po jej śmierci...