Wilkołak [runda 13]

To samo można powiedzieć o vIt i leleni...

[Dodano po 47 minutach]

Dobra nie mam czasu to Vit.
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- Wiktulu... Dlaczego Ty nie zagłosowałeś? Czyżbyś miał pewne opory? Oskarżasz mnie o brak głosu, jednak... sam tez się nie odezwałeś... czyżbyś chciał oddalić od siebie podejrzenia? Doprawdy, to niestosowne. Aczkolwiek... jest to tylko jedna z wielu możliwości, którą biorę najmniej pod uwagę.
- Uważam, że Dalej i Boneclaw się pospieszyli ze swoimi głosami...
Ale nagle coś wpadło mu do głowy... Czy Bonek nie gadał zbyt wiele o Światłości? Dlaczego?
- W ostateczności jeszcze raz mogę wezwać wielką dziurę w ziemi... Boneclaw - mruknął do siebie Hrywi.

Mówiąc to, Hrywi cały czas uważnie wsłuchiwał się w kamienie, które mówiły duchami przodków i objawiały mu prawdę.
Spoglądała mętnymi oczami po każdym z osobna. Znowu siedziała i machała nogami. Może te ławy nie były takie złe? Jak by miała machać nogami, gdyby sięgała ziemi. Ciekawe, trzeba to poważnie przemyśleć...
- Dalej! - Niziołcze rozmyślania zostały przerwane, przez głośny skrzek papugi.
- Co tam bredzisz Jadźka? Co dalej? No? - Zniecierpliwiona zwróciła głowę ku swojemu kochanemu ciężarkowi, który siedział jej na ramieniu.
- Dalej! - Zaskrzeczało ptaszysko ponownie.
- Że Dalej? Ten Dalej? - Zmarszczyła brwi, drapiąc się paluchem po nosie. W sumie, za pierwszym razem Jadźka trafiła. No i fajne było, że nie musiała sama podejmować decyzji. Lubiła zabijać ludzi, ale żeby zaraz osądzać? Co to to nie. Najwyżej zrzuci wszystko na papugę. - No to niech będzie i Dalej.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Elfka bardzo nie lubiła tego miejsca. Śmierdziało potem, złem i brakiem przestrzeni. W dodatku towarzysze byli jacyś dziwni. Czy oni nie rozumieją, że druidzi są z natury małomówni. W każdym próbują znaleźć dobro, dlatego ciężko im jest wybrać tych złych.
Jednak to usprawiedliwienia Hrywiego są wielce nielogiczne. Większość z was głosuje na Daleja, więc ponownie wam zaufam. Jednak jeśli okaże się, że się mylimy, to miejcie na uwadze moje słowa... A jeśli umrę... To już będzie wszystko wiadomo.
-Ech, gdybym mogła poradzić się drzew....
Ach, jak wiele osób mnie oskarża... Szybko zapominają, co się dla nich zrobiło. Nawet, jeśli nadstawiałeś pierś... - myślał Hrywi.
Poza tym, miał on dziwne uczucie deja vu... Był pewien, że coś takiego już się zdarzyło... Jakby wcześniejsze wcielenie było takie samo.
Jednak wciąż pokładał nadzieje w duchach przodków - liczył, że Vitnaee, skoro jest druidem, a on szamanem, będą potrafili znaleźć wspólny język, a przodkowie pobłogosławią.

[Dodano po 8 minutach]

Hrywi dziękował przodkom za olśnienie. Jakaś niewidzialna siła jakby go popchnęła do głosu... Daleju jeśli to nie Ty, wybacz mi błagam. Ale druid i szaman idą w parze, dodał Hrywi, uśmiechając się do Vitnaee.
Koniec dnia trzeciego.

[Dodano po godzinie]

Podsumowanie

Dzień 3:

Zlinczowani: Dalej… + Tig (autolincz)

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Eni

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Tig (3), Hrywi, Wiktul

___________________________

Aktualnie grający:
- Boneclaw
- Dalej…
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- Tamc.
- Tig
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Choć wokoło panowała sroga zima, to sytuacja stawała się coraz gorrrrętsza. O ile poprzedni dzień upłynął pod znakiem zgody, to ten spokojnie można było przypisać do kategorii „powszechna niezgoda”. Ile osób, tyle zdań – reguła ta sprawdzała się nazbyt dobrze. Każdy rzucał podejrzenia na każdego, co na dobrą sprawę powodowało chaos i problem pod tytułem „kogo dziś przysmażamy >>fajerbalem<
Skoro jednak ofiara (najlepiej złożona na jakimś pospiesznie zbudowanym ołtarzyku, dla przebłagania bogów, by spojrzeli na kurczące się grono bohaterów znacznie łaskawszym okiem) musiała być… Cóż, w powszechnej niezgodzie ostatecznie skrystalizował się jeden punkt.

Dalej.

Gnom-piroman z powołania został okrzyknięty współwinowajcą nocnych mordów. A że dysponował całkiem pokaźną ilością ładunków najróżniejszej maści i mógł ich z powodzeniem użyć… Ktoś mądry rzucił pomysł, by po prostu użyć ich przeciwko niemu samemu. Zwłaszcza, że nie rozstawał się z torbą ani na krok.

Ktoś mądry, tak? I zarazem największy idiota, jaki chodził po tej ziemi. Zainicjować wybuch nie było trudno. Starczyła durna, magiczna sztuczka. Zwykła iskra. Błysk zrozumienia pojawił się w oczach tegoż głupca… za późno jednak.



Jakimże to sposobem po karczmie zostały jeno zgliszcza, wśród których – co uważniejsi obserwatorzy – mogli dostrzec niezbyt apetyczne szczątki Daleja i Tiga, nieszczęsnego kotołaczego złodzieja.

Zamieszanie spowodowane pośpiesznym salwowaniem się ucieczką a następnie próbami ogarnięcia powybuchowego pobojowiska skutecznie wytłukło bohaterom z głowy wszelkie myśli o strzeżeniu się niebezpieczeństwa. W końcu gdzieś krążył ostatni wilkołak, pałający żądzą krwi, chcący wywrzeć zemstę za zabicie jego futrzastych towarzyszy.

Zniknięcia niziołki nie zauważono od razu. W końcu ktoś się zorientował, że coś nie gra i… głośnym krzykiem zaalarmował pozostałych. Eni nie miała tyle szczęścia co inna osoba, tak dobrze jej znana. Ktoś popisał się wielce parszywym poczuciem humoru, wciskając do ust piratki jej gadającą papugę, która zdawała się wiedzieć ciut za dużo.

[Nie]ludzkość wciąż ponosiła zdecydowanie większe straty aniżeli kompania futerkowców.

Czy to polowanie zakończy się…
___________________________
… dnia czwartego?
Przewracając złotą monetę miedzy palcami, Haron zadumany analizował bieg wydarzeń.

- Wola Pana spełniona. Ostatni strzał. Niech Światłość do mnie przemówi. Zostało Nas już tak niewielu. W kogo wcieliło się pradawne Zło...hmmm...

Blask porannej zorzy odbijał się w runach, grubego, gnomiego kożucha, rozpościerając wokół poświatę tajemnego blasku. W rękach Harona pojawił się jakby znikąd przedmiot przypominający krzyż. Zaśniedziała barwa wskazywała, że przedmiot musiał zostać wykuty dawno, dawno temu, a rubinowe dodatki nadawały mu wiekowej wartości. Z różnych części sali zaczęły dobiegać szepty zachwytu. Szemrane myśli powoli rodziły się w głowach kolejnych łowców nagród - ile to warte? ile to może mieć lat? musi być warte dziesiątki dinarów...

- Hrywi czy Ieleni, obie postaci wykazują grzeszne zgorszenie. Kogo wybrać, kogo wybrać...hmm...Ieleni, niech łaska Pana otoczy Twą zbłądzoną duszę i jeśli to Ty zostałaś ostatnim złem wcielonym, niech blask oczyszczenia spowiję Twą duszę.
"In the name of God, impure souls of living dead shall be banished into eternal damnation..."
Podbiegła do zwłok leżącej na podłodze Eni, odprawiając nad nią jakieś magiczne obrzędy rytualno-pogrzebowe. Następnie pochyliła się i wyciągnęła arę z jej ust i położyła na klatce piersiowej. Obok położyła butelkę rumu. Łzy po raz pierwszy zaszkliły jej się w oczach.

Po dłuższej chwili milczenia, spojrzała na gadającego o Światłości Boneclawa, który ją oskarżał.

-Wczoraj faktycznie, niesłusznie Cię oskarżyłam. Dalej wskazywał na Ciebie i to powinno starczyć samo za siebie jako pewnik Twojej niewinności. Ale nikt nie jest nieomylny Zwróć jednak uwagę, że nie tylko Ciebie oskarżał Dalej... Mówił też o mnie i o Vitanee. Jeśli naprawdę byłabym winna, to po co Dalej zrzucałby na mnie oskarżenia? Zwłaszcza, że do głosowania zostało jeszcze trochę czasu, a on nie miał jeszcze wtedy topora nad szyją...

Po chwili dodała jeszcze:

-Poza tym myślę, że wilkołak dopiero w ostatniej chwili przy głosowaniu zagłosowałby na swojego tak, aby upewnić się, że śmierć jego krewniaka jest nieunikniona. Dopiero wtedy podjąłby decyzję.
- Czy naprawdę nikt nie dźwignie na siebie ciężaru odpowiedzialności? - Aasimar potoczył wzrokiem po kątach... hmm... po polanie, wokół której walały się resztki izby i samej karczmy. - Czy nikt z was nie ma w sobie dość męstwa, by wskazać własną ręką tego, kogo uznaje za zagrożenie? Sprawiedliwość bywa ślepa, nie może być jednak tchórzliwa. I ja nie będę, choć ślepy się czuję, nie widząc ani krztyny wsparcia ze strony pozostałych. Słowa swego będę się trzymał, choć nie mogę zaręczyć głową za jego trafność. Hrywi, obyś był w stanie dokazać, że mylę się co do ciebie, by inni byli w stanie dostrzec twą niewinność. W lustrze mej zbroi nie odbija się ona, niestety.
- Wczoraj też mi się wydawało, że to Hrywi... Pytanie brzmi, co sądzą inni? Czy trunki tak działają na wszystkich, że nie są w stanie myśleć? - zastanawiała się na głos druidka, której grzybki jedynie poprawiały jasność umysłu, a nie na odwrót.
-Jeśli mam dzisiaj na kogoś głosować, to i ja wskażę Hrywiego... Obyśmy mieli rację. - Rzekła do kota.
Ach... - jęk goryczy wyrwał się z piersi Hrywiego. Nic tych ludzi nie przekona. Choćbyś nie wiem jak był niewinny, niechybnie cię oskarżą - zadumał się.
- Apeluję o rozsądek. Nie wiem dlaczego, ale zawsze podejrzenia pada na mnie. Czuję się jak w filmie, który wciąż i wciąż się powtarza. Czy kiedykolwiek dałem Wam powód do podejrzeń - rzekł zbolałym i zmęczonym głosem.
- A lelenia... Moja droga, idę za Boneclawem. Jesteś doświadczona przez życie, wiesz jak postępować z młokosami.
Raz jeszcze do Was apeluję. Weźcie pod uwagę wszystkie zmienne...

[Dodano po 2 minutach]

Głos oddany na chybił-trafił, nie jest mądrym głosem - dodał Hrywi, modląc się do przodków.
Koniec dnia czwartego.

[Dodano po 51 minutach]

Podsumowanie

Dzień 4:

Zlinczowani: Hrywi

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Tig (3), Hrywi, Wiktul

___________________________

Aktualnie grający:
- Boneclaw
- Dalej…
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- Tamc.
- Tig
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul
___________________________

Pozostała garstka bohaterów stanowiła już iście żałosny widok. Utrata tylu towarzyszy, i to w obcym świecie, nie mogła nie pozostawić swego piętna. No i skandal – nie było już karczmy, w której można było usiąść i podumać przy kuflu piwa nad kolejnym ruchem. Efekt? Bezmyślne błądzenie w mgle, ogólny marazm. Po prostu… bezsilne wyczekiwanie na to, co przyniesie los.

Stagnację przerwały dwie osoby. Boneclaw i Wiktul. Kapłan i paladyn. Gnom i Aasimar. „Zwykła” osoba i… Doktor, dysponujący tajemniczą mocą odpierania wilkołaków. Szczegół, że nie popisał się swymi umiejętnościami…

Pozostało już tylko podążyć za głosem jednego z nich, zrzucając odpowiedzialność za dokonany wybór na ich barki. Jakież to było proste, prawda…? W wyścigu zaufania wygrał Wiktul, co skazało jaszczuroczłeka (popierającego zresztą gnoma, bo jakżeby inaczej? Tonący się brzytwy chwyta) na śmierć. I znów ukryte kości dały o sobie znać.
Aasimar ze zdziwieniem odnotował zmianę, jaka zaszła w jego mieczu. Nie był już typowym, paladyńskim narzędziem wymierzania sprawiedliwości, rażącym wszelkie zło swą światłością, o nie. Zmienił się w coś innego, coś o wiele bardziej złowrogiego, nieznającego miłosierdzia. I niejako zmuszającego do wykonania wyroku, przezeń wydanego.

Pościg za „jaszczurką” nie był łatwy. Śnieg, wąskie uliczki… Ale od czego są skrzydła? Mocno ułatwiały sprawę. Ale… co z tego?

Smocza talia Ielenii objawiła swą moc, łamiąc reguły gry. Wróżbitka pierwsza odnalazła przeistoczonego już Hrywiego i instynktownie cisnęła w niego jedną z kart. Ogar Cienia. Wbił się w czaszkę wilkołaka, niemalże rozłupując ją na pół i uśmiercając go na miejscu, chroniąc zarazem przed stukrotnie gorszym losem.

Jedyną żywą istotą, jaką zastał w tym miejscu Aasimar, był kot wróżbitki, siedzący na truchle i z kpiną wymalowaną na mordce wpatrujący się w oczy skrzydlaka.

Mrrrrau.

Świat zawirował, a wszystko zaczęła pochłaniać ciemność…


___________________________________________________________________________
KONIEC


Po raz kolejny przyszło mi Wam dziękować za rozgrywkę – co niniejszym czynię. I choć runda ta złapała zadyszkę, to jednak szczęśliwie udało się ją doprowadzić do końca, z korzyścią dla „dobrych”. Stąd też gratulacje dla ludzi

Oczywiście, zapraszam do komentowania tej rundy, rzucania sugestiami, etc. w tych miejscach:
http://forum.gexe.pl/...5509-wilkolak/
http://forum.gexe.pl/...wagi-sugestie/

oraz do zapisywania się na rundę 14:
http://forum.gexe.pl/...lkolak-zapisy/
← Wilkołak
Wczytywanie...