Wilkołak [runda 13]

Grubas ucieszył się na widok gnoma, który zaprosił go do konwersacji.
- Hue, hue, czyżby przyszło wsparcie kolegi?
Machnął zachęcająco ręką z kuflem i wskazał na wolne miejsce obok siebie, choć nie było go zbyt wiele.
- Chcesz bym mówił, mówię zatem. Nie wyraziłem skruchy z prostej przyczyny - być może gdyby szanowny kolega, który tak namiętnie stara się mnie napastować, nie wystrzelił od razu, widząc dobrej okazji do wrobienia kogoś, mógłbym napisać to, co napisać chciałem, a tak zostałem zmuszony porozmawiać właśnie z nim. Co więcej, w chwili tej uznałem, że śmierć Magggusa nie poszła na marne, bo gdyby nie ona, dziś należałoby szukać praktycznie w ciemno, a tak kolega zgłosił się sam. Myślę, że to w miarę uczciwy układ jak na czasy, w których przyszło nam żyć, nie uważasz, gnomie?
Tłuścioch sapnął ciężko.
- A gdyby Ciebie w tak banalny sposób oskarżono, stałbyś bezczynnie?
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Haron zmrużył podejrzliwie oczy, próbując dostrzec chodź cień zawahania u swojego rozmówcy...

- Jestem głosem Pana, manifestacją Światła, moja dusza jest nieskażona czarcim plugastwem. Dlatego nie mnie oskarżono i nie ja wystawiłem na potępienie niewinną istotę. Widzę, że śmierć ludzkiej istoty, w dodatku niewinnej, nie jest dla Ciebie niczym szczególnym. Nekromanta czy nie, wyczuwam w Tobie tlące się Zło. Poczekam do wieczora na decyzję pozostałych. Nie postawię jeszczę na Tobie krzyżyka, bo Światłość nakazuje dać Tobie szansę. Do wieczora. A teraz wybacz, bo pragnienie wzywa. Niech Światłość przebudzi w Tobie człowieczeństwo, poganinie.
"In the name of God, impure souls of living dead shall be banished into eternal damnation..."
Grubas uśmiechnął się.
- Wiadomo, że od razu nie dasz na mnie krzyżyka, bo wtedy byłoby tak, jak zapowiadałem, że za chwilę przyjdzie wilcze wsparcie i wspomoże towarzysza w potrzebie. Poczekacie, aż ktoś neutralny nabierze się na Waszą grę, poprze głos karła, wtedy Ty podbijesz i już po mnie.
Mężczyzna klasnął w ręce.
-Sprytne z Was bestie, naprawdę.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Wróżbitka wzięła jedną z kart do rąk, a następnie przyjrzała jej się zza wyjątkowo grubych, okrągłych okularów.

-Wielki Dom Śmierci zyskał dwie dusze. Jedną porwały Wielkie Kruki i przepadła na zawsze. Druga może dozna ascendencji i Wielki Dom Śmierci wreszcie zyska Królową, na jaką zasługuje. - odłożyła kartę na bok, a gruby kocur uderzył ją łapą, tak, że spadła ze stołu. - Ogary, ogary. Trzeba je wyeliminować, zanim zdążą pozbyć się połowy Wielkiego Domu Światła...

Kobieta wstała, nie zwracając specjalnej uwagi na resztę i podeszła do Koty, wraz ze swoim czarnym Kocurem. Zwierzak obwąchał zwłoki, a następnie tucnął je głową, najwyraźniej dopominając się pieszczot. Chyba nikt mu nie powiedział, że trupy nie drapią za uchem. Jego właścicielka wyjęła zza paska drobne wahadełko. Kiedy rozhuśtała je, wskaźnik skierował się na kawałki mięsa.

- Zagłada! - krzyknęła, wskazując na szczątki - Mamy kilka możliwości. Pierwsza - kat lubi jeść mięso. Druga - kat jest kimś kto zajmuje się mięsem. Nekromantą bądź też łowcą. Hmm...
Hrywi wpadł do karczmy machając swoimi piórami. Zauważył, że Boneclaw nadepnął na kamień, który przecież jest naczyniem dla dusz przodków! Z lubością walnął go po głowie swoim drewnianym kosturem tak, że ten aż się zatoczył. Jednak mimo całej swej mądrości, którą przekazali mu przodkowie, Hrywi nie wiedział kto może być mordercą, a bardzo się ich obawiał. Czekał na ruchy innych i głosy przodków.
Tłusty tłuścioch z rozbawieniem przyglądał się panującej sytuacji i niezdecydowaniu, które można było wyczuć w powietrzu.
- Dziewko, daj no kolejny kufel. - poprosił radośnie, by i następna godzina upłynęła w przyjemności.
- Wiecie co, moi mili, zaufajcie mi ten jeden raz, a o godzinie 22 przekonacie się, że sumienie me czyste, a 'tlące się we mnie zło' nie jest niczym więcej, aniżeli piwnymi bąbelkami, które rzeczywiście mogą się przerodzić w niezły skutek...
Zaśmiał się ze swego żartu, a jego fałdy kolejny raz zakołysały się.
- Nie dajcie się wplątać w tę zastawioną na mnie pułapkę, bo co poniektórzy tylko na to czekają, by pójść za ciosem i ubić mnie jak psa. Dwie godziny i będzie po sprawie. Ten jeden raz, moi drodzy, a odniesiemy pierwsze zwycięstwo, za które wszystkim postawię kolejkę!
Dziewka przyniosła kufel.
- Twoje zdrowie, karle.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Ten mag śmierdźi ... Co, co, co ? Ach nie. Ten mag śmierci. Mówcie wyraźniej moje drogie - zwrócił się krasnolud w kierunku swej brody, choć pierwsze sformułowanie wcale nie odbiegało od rzeczywistości.
- Próbuje omamić was i przeciągnąć na swoją stronę. Ja natomiast nie mam zamiaru tego robić - rzekł do reszty zebranej w karczmie.
- Fakty mówią same za siebie i to nie na mój temat. Apeluje o zdrowy rozsądek i dokładne przyjrzenie się im, gdyż skutki po tej nocy mogą być opłakane. Ani trochę nie wierzcie temu otyłemu i zadowolonemu z siebie mamrotaczowi zaklęć. Dziś mogę być to ja, a jutro... któreś z was mości bohaterowie. Macie własny rozum więc zdecydujecie. Liczę jedynie na to, że słusznie.
Boneclaw, coś za dużo o tych całych Światłościach gadasz...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
W znoszonych, skórzanych rękawicach Haron dzierży swój niezwykle oryginalny, trupioblady bicz. Przesuwając delikatnie palcami po zagłębieniach, raz po raz ciężko wzdycha. Jak na pozostałych częściach ubioru, tak i bicz posiadał wyryte runy, których znaczenia próbowali domyśleć się przechadzający goście. Baczne oko obserwatora mogło dostrzec pewną łunę unoszącą się ponad charakterystycznym "narzędziem" gnoma.

- Oj nie wiem, nie wiem. Sługa Boży nie może się mylić. Jestem narzędziem Pana, moje czyny są jego wolą. Światłość przemawa przeze mnie. Muszę zawierzyć własnym instynktom i wskazuję Tamc, jako nosiciela demonicznej skóry i diabelskiej rządzy mordu niewinnych istot!
"In the name of God, impure souls of living dead shall be banished into eternal damnation..."
Grubas westchnął.
- Towarzystwo usnęło na ławach i w ten oto sposób wilki dopięły swego. Jeśli tylko jest tu na sali Kaznodzieja, mam nadzieję, że spojrzy obiektywnie na tę sprawę i podejmie właściwą decyzję, wyciągając mnie z sideł zastawionych przez te plugawe bestie.
Kiwnął ręką.
- Dziewko, słońce, przynieś no kufel. Albo nie, pięć kufli! Jeżeli niebawem mają mnie rozszarpać, przynajmniej nie będę czuć.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Siedziała sobie na ławeczce i machała nóżkami, bo oczywiście każda ławka, w każdym miejscu na świecie była przystosowana dla ludzi. Z ich długimi pokracznymi nogami. Olbrzymy się znalazły, szlag by ich trafił.
- Jak tylko znowu wypłynę na morze i zdobędę w końcu ten przeklęty skarb, każę w każdym mieście wybudować ławki dla niziołków. A wszystkie inne zostaną zli-kwi-do-wa-ne. - Mruczała pod nosem, rechocząc cicho. Co jakiś czas pociągała hausty ze swojej magicznej buteleczki. Żeby jej wilk nie złapał, siedziała na swoim płaszczyku, zrobionym ze skalpów wrogów.
A propos wrogów...
- Wróg! - Wykrzyczała pięknie ubarwiona, ogromna ara, spoglądając na Tamc.a.
- Zamknij się Jadźka! Tyś wroga widziała. Chociaż, w sklepie z magicznymi stworzeniami mówili, że nigdy się nie mylisz. A może by tak... - Zamyśliła się, spoglądając na szalejącą lelenię.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Idę za tłumem, Tamc.
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Niczym mityczna Pytia, zaczęła zadawać sobie zagadki.

- I któż to jest złym Ogarem Cienia, na kogo wskaże wahadełko? Ślepy losie prowadź moją rękę! - wahadełko wskazało Tamc.a - Niech stanie się tak, jak Oppon wskazują!
- Podążę za głosami powyższych, choć druidzie nie powinni się mieszać w konflikty polityczne...

Tamc.
Koniec dnia drugiego.

[Dodano po godzinie]

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Tamc.

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Von Majden

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Tig (2), Hrywi, Wiktul

___________________________

Aktualnie grający:
- Boneclaw
- Dalej...
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- Tamc.
- Tig
- Vitanee
- Von Majdan
- Wiktul

___________________________

Po takim przelewie krwi, jaki miał miejsce dnia poprzedniego, nieszczęśliwy MG, kroczący po cienkiej linii oddzielającej go od szaleństwa (no sami przyznajcie – mieć pojawiające się w łepetynie informacje i nie móc ich użyć do ocalenia swych graczy?) czmychnął gdzieś, by nie musieć tego wszystkie obserwować. Wystarczy, że znajdzie sobie ciemny kącik, w którym nikt nie ujrzy, jak kości będą wydawać coraz to kolejne wyroki, tyczące się sposobu śmierci.

„Osieroceni” gracze zgodnie zwrócili się przeciw drużynowemu nekromancie, uznając, że te szczątki to jednak robota. Chociaż, równie dobrze mogły to być pozostałości po psiej uczcie bądź po prostu cokolwiek innego, prawda? Ale, nie. O wiele prościej było wskazać na nekromantę, ba, sama profesja, nierzadko nazywana plugawą (szczegół, że głównie przez paladynów i im podobnych) była niejako argumentem przemawiającym za futrzanym złem.

Wyciągnąć mężczyznę na zewnątrz i osaczyć go nie było trudno. Góra tłuszczu, kiepska forma – jakże niby miał uciec? A już na pewno nie w swej ludzkiej formie, której trzymał się jak najdłużej. Starły się zaklęcia nekromancie z druidycznymi, poszły w ruch topory, sztylety, grube lagi, które we wprawnych dłoniach potrafiły połamać kości. Bój – choć nierówny – był wielce zażarty. Szans nie wyrównywała nawet szybka, gwałtowna i paskudna przemiana w zwierzęcą formę, co zaowocowało najwyżej wyszczerbieniem zębów o pancerze i połamanie pazurów.

Prawdopodobnie Tamc. zostały doszczętnie rozniesiony, gdyby w grę nie wkroczył upierdliwy los, którego wola się wyrażała w kilku kościach, znajdujących się obecnie za kulisami, że tak to ujmę. Ziemia zadrżała, przez co bohaterowie musieli się cofnąć, by wyplątać się z boju, utrzymać równowagę. I… pod łapami wilkołaka nagle się zapadła. Przerażone wycie nie milkło przez długi czas. Tak, dziura została, ani myśląc się zamknąć, najwyraźniej uznając, że dość już uprzejmości wyświadczyła.

Bohaterowie w poczuciu spełnionego obowiązku powrócili do karczmy, by opić pierwsze zwycięstwo. Ale, natury się nie oszuka, trzeba czasem udać się w ustronne miejsce, prawda? Cóż, przymus ten okazał się zgubny dla Von Majdena, który został znaleziony nieopodal wychodka. Nie dość, że z solidnym guzem z tyłu łepetyny, to jeszcze cały pokryty wysypką. Zdaje się, że miał jakieś uczulenie, i to na alkohol, stąd to sztuczne zamiłowanie do kawy…

I choć ludziom udało się dopaść jednego z winowajców nocnych morderstw, to ich szeregi stopniały w większym stopniu, aniżeli w wilkołaczym.

Po której stronie padną ofiary…
___________________________

… dnia trzeciego?
Straciliśmy przyjaciela, to on nam wskazał, słusznie z resztą wstrętnego kłaka, jak spotkam jego mordercę, to sprawię, że poleci, dosłownie...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Odłożyła na bok jedną z kart z Ogarami Cienia. Czarny kocur uśmiechnął się paskudnie.

- Oppon byli łaskawi, zaiste wyeliminowaliśmy choć część zagrożenia. Szkoda, że nie bez ofiar. - mruknęła, siadając przy stole i ponownie rozkładając karty. Rozłożyła je w bardziej skomplikowany układ, który studiowała przez chwilę w milczeniu.- Panie Dalej, tak sobie myślę, że możecie mieć rację... Pan Boneclawcoś zbyt dużo mówi o Światłości, a do tego wyjątkowo grzecznie rozmawiał z Tamc.em... A spójrzcie jak sklął zwykłą dziewkę. Niespotykana uprzejmość wobec Cienistego Ogara, doprawdy. Pan Von Majden miał uczulenie na alkohol, widać to, o tu. - to mówiąc wskazała kartę. - Z tego wynika, że zabójca nadużywał alkoholu, a jak na razie tylko Boneclaw chleje kufel za kuflem...

Podeszła do baru, z lady wzięła jedną z marchewek i wgryzła się w nią z głośnym chrupnięciem.

-Przydałby się Doktorek. A jak do tej pory, chyba się obija...
Paladyn - Aasimar zerwał się od stołu, pod którym padł po nieszczęsnym napitku z zatrutego kielicha. WilkoTamc. i jego grubymi nićmi szyty spisek przeciw zabitemu w ostatniej chwili Maggusowi należał już do przeszłości, co radowało duszę wojownika. Ale...
- Ktoś tu śmie się zwać obrońcą Światłości? Zaiste, dumne to miano, na które jeno zasłużyć trzeba. Cóżeś, mości Boneclaw, w przytomności swej uczynił, by móc tytułem takim się chwalić i laurkę takową sam sobie wystawiać?
- Co zaś o znachorze łaskawa była rzec waćpani... - zwrócił się ku damie z podejrzanym tarotem -, słuszna to uwaga. Są też jednak tacy, którzy dotąd głosu w sprawie nie zabrali. Może i oni docucają się pod stołami po niewczesnym poczęstunku naszej przeklętej gospodyni? - zapytał, zniżając się i rozglądając pod blatami, gdzie mogli przysypiać wszyscy dotąd nieobecni.

[Dodano po 15 minutach]

Rozejrzawszy się i nie doczekawszy odpowiedzi, Aasimar dostrzegł, że w jego lustrzanej, czystej zbroi odbija się wychodzący ukradkiem spod stołu Hrywi.
- MOŚCI HRYWI! Dlaczego to waść nie odzywasz się, choć jesteś pośród nas? Dlaczegóż to, jako jedyny z tu obecnych, nie przedstawiłeś się nam dnia pierwszego? Dlaczego znowuż, obiecałeś, że wydasz swój sąd na Tamc.a, a nie uczyniłeś tego, wymawiając się półsłówkami?
Hrywi z przykrością zauważył, że Wiktul nie szanuje kamieni, które przecież są duchami przodków... Dlatego, choć niechętnie, palnął go przez łeb aż ten się zatoczył.
- Drogi Wiktulu - nigdy nie obiecywałem, że zagłosuję. Szczerze mówiąc byłem zaskoczony gdy okazało się, że Tamc., jest wilkołakiem. Aczkolwiek gdy postanowiliście go zabić, choć z opóźnieniem wywołanym konsternacją, dołączyłem do ataku rzucając skromne, szamańskie czary, które - nie chwaląc się - otworzyły ziemię i pochłonęły Tamc.a. Nie spodziewałem się jednak takiego braku wdzięczności - dodał zimnym tonem Hrywi.
- I wcale nie jedyny, mój drogi, nie jedyny. Choć nie zagłosowałem, byłem w karczmie i uważnie śledziłem wydarzenia, a ta obserwacja (i duchy przodków, mam nadzieję), pomogą mi wskazać winnego - oby w współpracy z Tobą.
- Ha Ha Ha! Sługa Boży ponownie prawidłowo wysłuchał Woli Pana! To gnijące truchło jest tego najlepszym dowodem. Martwe żródło grzechu i kłamstwa. Poczuj smak Gniewu Pana zawszona zarazo!!

W ten raz po raz Haron zaczął, trupiobladym biczem, okładać pozostałości po kiedyś-dumnym wojowniku, który zbłądził.

- Niech bicz mój nasiąknie krwią tej diabelskiej padliny. Brawo moi kochani. Wspólnymi siłami udało nam się wywabić bestię z jej zatęchłej nory. Światłość Nas prowadzi i niech trwoga będzie nam obca! Wśród Nas ukrywają się jeszcze pozostałe bestie. Wyczuwam zapach ich zepsutej krwi, mroku drążacego ich trzewia i bezkresnej rządzy ludzkiego mięsa! Jednak rozwaga jest cnotą i na spokojnie musimy wybrać kolejny cel. Nie lękajcie się jednak, ciało to tylko narzędzie! Jeśli dobrze odczytuję Wolę Pana, to niech jedność Światłości wypali skalane trzewia...Dalej'a! Wszak, czy to nie Ty tak pośpiesznie wstawiłeś się za Tamc. kiedy tylko zawisła na nim groźba bicza? He? No przyznaj, musiałeś zbić z tropu i wskazać Nosiciela Prawdy, aby Twój wierny, wilczy kompan nie został wyznaczony przed północą na pewną śmierć?!
"In the name of God, impure souls of living dead shall be banished into eternal damnation..."
← Wilkołak
Wczytywanie...