[Mad Max pod Kopułą Gromu] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Mad Max pod Kopułą Gromu"!

George Miller ponad trzy lata kazał nam czekać na kolejny film traktujący o historii Maxa Rockatansky'ego – byłego gliniarza, wojownika szos, zmuszonego do wręcz syzyfowej walki o przetrwanie na niegościnnych, postapokaliptycznych pustkowiach Australii. W lipcu 1985 roku seria "Mad Max" doczekała się obrazu, jak się dziś okazuje, wieńczącego trylogię, która zapisała się złotymi zgłoskami w annałach światowej kultury, a przede wszystkim sztuki filmowej. Czas jednak płynął nieubłaganie, Max nie młodnieje, a kino motoryzacyjne powoli odchodzi do lamusa. Poprzednie części bardzo wysoko postawiły poprzeczkę, więc utrzymanie tytanicznego poziomu oraz ponowne stworzenie równie nietuzinkowego dzieła, łatwym zadaniem nie było i wymagało pewnych istotnych zmian. W ich wprowadzeniu miała pomóc współpraca z amerykańskim potentatem filmowym Warner Bros. oraz zaangażowanie George'a Ogilvie'a, który miał skoncentrować się na kreacjach aktorskich (czyli jednej z największych bolączek serii). Jaki skutek odniósł ten niezwykły mariaż?... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Aż żal się robi, że nie da się połączyć budżetu części trzeciej z klimatem części drugiej. Cóż za arcydzieło by wtedy powstało. Ogląda się dobrze, ale czuć, że to jednak nie ten sam Maksiu, co wcześniej.

6/10


Tonari no Totoro!
Odpowiedz
← Artykuły

[Mad Max pod Kopułą Gromu] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...