Zapierający dech w piersi trzeci i ostatni tom Trylogii Valisarów!
Odkrycie, że w żyłach imperatora Loethara i jego wroga, króla Leonela, płynie krew tego samego królewskiego rodu, burzy dotychczasowy układ sił. W dodatku Piven nie jest już bezbronnym sierotą, za którego wszyscy go uważali. Jednak najbardziej sensacyjnym wydarzeniem jest powrót pierwszej od stuleci valisarskiej księżniczki, która przeżyła i prawdopodobnie włada osławionym Urokiem Valisarów. Gdy imperium zagraża rozerwanie na strzępy, byli wrogowie muszą stanąć po jednej stronie, a przyjaciele – uciekać, by ratować ród władców Penraven.
Królewska krew musi zwyciężyć… nawet jeśli Valisar będzie musiał stanąć przeciwko Valisarowi.
"Gniew króla" to trzeci i ostatni tom "Trylogii Valisarów", która zyskała sobie moją umiarkowaną sympatię. Przyjemny klimat i powoli rozwijający się świat, chociaż na początku wydawał mi się naiwny, z czasem wciągnął mnie i przykuł do książki na dłużej. Niestety jeszcze szybciej uleciał z mojej głowy, przez co przed każdym kolejnym tomem musiałam sobie robić powtórkę. Od samego początku zarówno "Królewski wygnaniec", jak i "Krew tyrana", obfitowały w wątki oraz postaci, z których każdy wydawał się równie ważny co wszystkie inne. Sporo z nich niestety też miała dość przewidywalne zakończenia. Czy po zamknięciu trylogii, mimo wszystko warto po nią sięgnąć?