Koniec dnia szóstego.
Podsumowanie
Dzień 6:
Zlinczowani: Matt
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: brak
Zabici przez Czuwającego: brak
Nie głosowali i nie pasowali: Matt (2), Dalej…(1), maliwa (1), Tig (1), Niin (1)
___________________________
Aktualnie grający:
-
Matt
-
Vitanee
-
Wiktul
- Tamc.
-
Dalej...
-
Ielenia
- maliwa
-
Thorot
-
Tig
-
Niiin
___________________________
Ostatni, finalny dzień, wbrew pozorom, nie upłynął pod znakiem epickich walk, bachów, pierdulutów i innych odgłosów towarzyszących wzajemnemu okładaniu się po głowach i próbach uzyskania stosownych odpowiedzi poprzez zastosowanie prawa silniejszego. Zamiast tego – lał się alkohol, lały się łzy. Rzec by można, że to stypa, a nie ostatnia próba przetrwania.
Największy ciężar spadł na barki Edwarda – niedoszłej kolacji wilkołaków. Jako osoba o pewnej tożsamości, musiał dokonać wyboru: Matt czy maliwa? Zwycięstwo czy przegrana? Życie czy śmierć?
-
Te, Potterrrr… tak myszlę, że już najwyższa porrra oskubać bę…bękarta z jego futerka… - wybełkotał, będąc jeszcze pod wpływem wysokoprocentowych napojów –
jesssst sam, nas dwóch, raczej nie ma szzzans… ale to pó…póśśśśśniej, bo fffissę poczwórrrrnie…
Później? Nie było żadnego później. Dzięki wyostrzonemu słuchowi
Matt dosłyszał słowa Edwarda i zrozumiał, że jeśli w tej chwili nie “zrównoważy” sił, to zginie. Rzucił się w stronę Tamc.a, przemieniając się w połowie skoku. Był Jon, nie było Jona – została bestia, żądna krwi i zemsty za zmarłych pobratymców. Pijana ofiara zdawała się być łatwym łupem. A jednak – nie była. Potter, wiedziony instynktem, wydobył resztki zastępczej różdżki, czyli szczurze ogony, z których strzeliły iskry, zmieniające tor lotu wilkołaka. Zdziwiona takim obrotem wydarzeń bestia, zderzyła się z ziemią o kilka metrów dalej, niż planowała wylądować.
-
E, no ktoś tu ssobie jaja robi… - warknęła niedoszła ofiara –
Potter, bijmy go!
Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, zwłaszcza w sytuacji, w której… wtrąca się poznane w pierwszym odcinku oko.
-
Temu panu już podziękujemy, proszę się już nie wysilać, zostałeś wytropiony… – rozległ się głos, po czym z jasnego nieba strzeliła błyskawica, nie tyle zabijając wilkołaka na miejscu, co przerabiając go na kupkę popiołu.
-
No, to muszę wam pogratulować. Trochę wam to zeszło, ale, brawo, przeżyliście! Więc, tak jak obiecałem, pozwolę wam powrócić do waszych książek… ekhem. Abrakadabra, hokus pokus, sinne velo pomrutulus, vanni resc serceo tintaculus…
Pozostali przy życiu bohaterowie zaczęli blednąć, znikać niczym nieżyjący już Kot z Cheshire. Wszystko pięknie, wszystko ładnie, tylko… Jaś Pisarczyk nie był magiem, który bezbłędnie rzuca zaklęcia! Ale to, gdzie trafił Edward z Potterem i co się z nimi działo, to już zupełnie inna historia…
Jakiś czas potem…
-
No nie! Znowu, znowu, znowu! Dlaczegoooooooooo?! – płaczliwego wycia niespełnionego pisarza pozazdrościłby niejeden wilk. Cóż za ton, cóż za ekspresja! Idealne na księżycową noc! Lecz dźwięki tłuczonego szkła, pękających półek, wypadających klawiszy z klawiatury do idealnych już się nie zaliczały.
-
Jeszcze wam pokażę… - szepnął Jaś Pisarczyk, rwąc na strzępy kolejną odmowną odpowiedź odnośnie wydania jego WSPANIAŁEJ książki, która przecież miała trafić na szczyty bestsellerów i utrzymywać się na nich przez wiele tygodni.
Tak, napisze kolejną książkę. Książkę doskonałą. Ale najpierw zejdzie do piwnicy, utopi swój smutek w najprzedniejszym winie, przynoszącym natchnienie. Jak zawsze. A potem, potem… HA! Ponownie rzuci zaklęcie, wybierając całkiem innych bohaterów. Tak, ci nowi go nie zawiodą, tym razem MUSI się udać, zdecydowanie…
___________________________________________________________________________
Zwycięzcami rundy 9 zostają:
maliwa i Tamc.
Zapraszam do komentowania, jojczenia, marudzenia, narzekania, etc. w tych miejscach:
http://forum.gexe.pl/...5509-wilkolak/
http://forum.gexe.pl/...wagi-sugestie/
oraz do zapisywania się na rundę 10, która odbędzie się w grudniu:
http://forum.gexe.pl/...lkolak-zapisy/