Wilkołak [Runda 8]

- [i]A jednak... Już tak długo przebywamy w tym wilkołaczym legowisku, że wszyscy przesiąknęliśmy tym piżmem. Nawet moje ninjowskie super-duper moce nie są w stanie już dobrze ocenić motywów jednostki. Medivh jest jednak nieuchronną ofiarą, którą trzeba było ponieść, by zbliżyć się do zwycięstwa. To bohater! Lecz martwy i by uczcić jego chwalebną śmierć, nominuję w następnej kolejności Charona, bo to on był wyznaczony przez Medivha w ostatnim linczu.
Zgadzam się, to może być Charon!
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- Mości panowie, nastąpiła pomyłka. Dalej zwiódł mnie swoim anty-wilkołaczym postępowaniem, ale teraz jestem pewien. To on jest winien. Jeżeli zlinczujecie mnie, popełnicie duży błąd. Zrozumiecie, jeżeli to nastąpi. I nie chodzi mi tylko o brak bananów w tej dziurze, ale o coś więcej.

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Ja z chęcią popełnie ,,błąd" pozbycia się wilkołaka...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Nudził się straszliwie. Nic się nie dzieje, bez sensu. No, dobra, coś się dzieje, bo umierają, ale poza tym... nuda! Nikt się nie bawi, nie śmieje... jakże to tak być może?

Poprawił więc różowe lateksiki, sprawdził, czy diamenciki na stroju błyszczą się tak, jak powinny, przeczesał włosy, wciągnął brzuch... Wreszcie: ruszył. Integrować wszak się trzeba.

- Ups, aj dyd yt egen, aj plejd łif jo hart, gat lost in de gejm - nucił radośnie - Chłopcy! Czeeeeść! Co słychać? - zapytał, po czym przybrał swoją ulubioną pozę, w pewnych kręgach określaną mianem "czajniczka" - Fantastycznie dziś wyglądacie! A szczególnie Ty - zaszczebiotał, spoglądając Lionelowi prosto w oczy. - Ups! - wyszeptał niespodziewanie, gdy coś miękko uderzyło o podłogę - Lio, chyba wypadło mi moje mydełko... Mógłbyś mi je podać?
Różowy maniak...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
-Ah, Daleju, żaden maniak, jeno esteta!
Zauważyliście że ostatniej nocy wilkołaki nikogo nie zjadły? Może Tig jest kłakiem? Ucichł ostatnio... Ale ja zagłosuję na razie na Daleja.
- Ja również zagłosuję na Daleja - mruknął, otrząsając się ze wstrząsu doznanego po błędzie. Medivh był jednak człowiekiem. - Teraz Dalej lub Charon jest wilkołakiem.. Przynajmniej jutro będzie wiadomo.

Podjął kolejną próbę wspięcia się na ścianę, byle dalej od jednorożca. Gdyby tylko potrafił przemienić się w kobietę..
- Lio, nie daj się prosić - zaproponował, by skupić uwagę niebezpiecznej istoty na kogo innego. - A pan, panie/pani esteto, niech śpiewa trochę ciszej, na bogów.. Wilkołaki gotowe wpaść w szał!

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Podsumowanie

Dzień 7:

Zlinczowani: Dalej...

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: maliwa

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1), Charon (1), Dalej (1)



- Tamc.
- Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
- Vitanee

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Fakt, że wczorajszej nocy nikt nie padł ofiarą wilkołaków, okazał się bardziej niepokojący, niż najbardziej krwawa jatka. Jednak pozwoliła ona wskazać na potencjalnego winnego - Daleja, który swą nieobecnością dał oskarżycielom broń do ręki. Wobec przytłaczającej większości głosów, zwijanie się w kulkę nie pomogło Człowiekowi-Jeżowi. Coraz mniej liczni superbohaterowie dopadli go i, w silnym postanowieniu zakończenia tej całej farsy...

... zabili Czuwającego.

Szok. Niedowierzanie. Stupor. To wszystko za mało powiedziane. Bezmiar pomyłki i ranga konsekwencji, które stały się udziałem herosów, były tak wielkie, że o śmierci maliwy dowiedzieli się dopiero wtedy, gdy jej potężne, muskularne ciało zdążyło już ostygnąć. Na nic zdała się siła She-Mana, na nic bojowy kucyk. Kolejny człowiek zginął, a pozostali nie mieli już nikogo, kto mógłby chronić ich przed zakusami potworów. Ten dzień superłotr rozegrał iście po profesorsku.

------------------
Dzień ósmy
Charon oczywiście.
Charon. A jeśli się mylę, niech zje mnie wilkołak..

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Dzień 8:

Zlinczowani: Charon

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Tig

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (2), Tamc. (1), Charon (2), Dalej (1)



- Tamc.
- Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- TARAMELION
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
- Vitanee

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wobec śmierci Czuwajacego mogło się zdawać, że właśnie zgasła ostatnia nadzieja. Mrok spowijający całą Akademię zdawał się szeptać drwiny pod adresem nie tylko zagubionych i zdziesiątkowanych, lecz także przerażonych superherosów... Choć może jednak wcale nie herosów? Gdzieś tam, pośród nich, od samego początku czaił się groźny przeciwnik. Prawdziwy superłotr, "archvillain", o których uczono ich przez lata. Czy teraz, w obliczu zagrożenia, śmierci i być może przyszłej - ostatecznej zagłady ludzkości jej przyszli - niedoszli obrońcy mieli poddać się, złożyć broń i zginąć? NIGDY!!!

Tylko solidarność mogła zagwarantować przetrwanie. Tylko współdziałanie zapewniało siłę do podjęcia właściwych decyzji. Azerbejdżański ninija, jego kaskaderzy, profesor Biniendix, mistrz telekinezy i przepowiedni niewiarygodnych, a także niemal-Spider Drewniak-Man z okrzykiem na ustach rzucili się w stronę Charona i wspólnymi siłami rozprawili się z...

...Doktorem...

Bojowy okrzyk zamarł na ustach Tiga, który - widząc niezmiennie ludzkie ciało Charona - wpadł w popłoch i zaczął co tchu uciekać po ścianach i suficie przed zagrożeniem, które bez wątpienia już nań czyhało. Nie było już komu go bronić, dlatego też Drewniak-Man salwował się ucieczką na...



Ach, te cholerne, prawie pajęcze chodzenie po ścianach! Tig obił niemiłosiernie swój elastyczny egzoszkielet, spadając z dużej wysokości prosto na coś dużego i kudłatego. Charakterystyczne warczenie mogłoby podpowiedzieć mu co nieco, jednak wciąż niewykształcony u niego pajęczy zmysł nie był wstanie zaalarmować bohatera. Tak skończył się udział Tiga w sadze o młodocianych superbohaterach.

Słysząc triumfalne, złowieszcze wycie, dobiegające z mrocznych korytarzy, Azerbejdżański Ninja stał w pełnej gotowości. Gumowy miecz falował jak papier w jego rozedrganych dłoniach, podczas gdy otaczający go kaskaderzy jeden po drugim wręczali mu skreślone na kolanie i podpisane krzyżykami wymówienie z pracy. Nieszczęsny Lionel, zostawiony samemu sobie, nie wiedział nawet co począć wobec takiego rozwoju wydarzeń, jednak pewien niecodzienny profesor podał mu "pomocną" dłoń...



Drzwi Akademii zamknęły się za nim niemal bezgłośnie, gdy w zupełnie ludzkiej, cywilizowanej postaci wychodził w mrok nocy, odświeżywszy się uprzednio. Dla człowieka nauki, choćby najbardziej wątpliwej, kilka wniosków nasuwało się samych. Obrońcy ludzkości nie radzili sobie ze swym zadaniem, dlatego postanowili wykształcić następców. Ktoś jednak oszukał ich, wywiódł w pole o wiele bardziej, niż on zrobił to z przyszłymi-niedoszłymi obrońcami, którzy własnymi rękami wymordowali najwartościowszych wśród siebie, swych własnych protektorów. Czy oznaczało to, że ludzkość jako taka skazana jest na porażkę?
Czy on sam, on i jego krwawe szpony, miały stać się w przyszłości przyczyną tej zagłady? Częścią większego planu? Czy tego właśnie chciał?

Nieznany, elegancko ubrany mężczyzna podszedł do niego bez ostrzeżenia, pojawiając się niemalże znikąd. Naukowiec zjeżył się w środku, gotów na jeszcze jedno tego wieczora, radykalne rozwiązanie. Jednak mężczyzna w garniturze, którego twarz wydawała się jasna nawet w pozbawionej światła latarni okolicy, zdawał się niczym nie przejmować.
- No no... Całkiem ładnie się spisałeś, przyznaję. Boki zrywać. - oznajmił bez żadnego wstępu czy choćby cienia dystansu, jakby dokładnie wiedział, kim był Taramelion i co dokładnie robił przez ponad tydzień.
- Widać, że sporo umiesz i można stawiać na ciebie niezłe pieniądze! - kontynuował tonem żartu nieznajomy i trącił po kumpelsku pięścią w ramię oszołomionego naukowca. - No, co żeś taki poważny, profesorku? Noc jest jeszcze młoda, a ty masz sporo do zrobienia. Ale pamiętaj - jeśli jesteś w czymś dobry, nigdy nie rób tego za darmo. - stwierdził enigmatycznie i z uśmiechem przebijającym nawet przez ciemność ulicy odwrócił się, włożył ręce w kieszenie garnituru i odszedł parę kroków dziwnym, chyboczącym, nieco komicznym krokiem.
- Ach! Byłbym zapomniał! - żachnął się, głośno plaskając w czoło. - Jeśli będziesz czegoś potrzebował, zadzwoń. To-jest-moja-karta. - zakończył, mocno akcentując kolejne wyrazy i wciskając profesorowi coś do butonierki. - Ciao...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zwycięzcą Rundy 8 zostaje:

TARAMELION



Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie łotrostwa, knucia, intryganctwa, mataczenia, kłamania, mordowania i udawania superbohatera, otrzymuje on Krwawą Łzę





Jednocześnie, za wyjątkowo dobrą grę oraz wyśmienite korzystanie z atrybutów roli, bezbłędną ocenę pozostałych graczy i jej wpływ na przebieg rozgrywki, to samo odznaczenie otrzymuje Evrina



Wszystkim serdecznie gratuluję cudownej rozgrywki, zapraszam do komentowania tej rundy

http://forum.gexe.pl/...wagi-sugestie/
http://forum.gexe.pl/...5509-wilkolak/

oraz do zapisywania się na kolejną

http://forum.gexe.pl/...lkolak-zapisy/
← Wilkołak
Wczytywanie...