Miasto kości

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Miasto kości"!

„Miastem kości” zainteresowałem się, oglądając zwiastun jego ekranizacji. Jest to świetny dowód na to, że filmy przyczyniają się do wzrostu popularności książek, na bazie których powstają. Odstraszały mnie jedynie dwie rzeczy – widniejące na okładce słowa polecenia Stephanie Meyer, autorki „Zmierzchu”, które mogły przyczynić się do zakwalifikowania powieści Cassandry Clare jako początku nowej serii dla nastolatek. Odstraszające okazały się również opinie w Internecie, w znacznej większości należące do przedstawicielek płci pięknej... Czy więc reszta nie ma czego szukać w „Mieście kości”? Postanowiłem to sprawdzić, ponieważ zawsze lubię eksperymentować z nowymi książkami. „Wilczy trop” był strzałem w dziesiątkę, więc może i tym razem uda mi się trafić na dobrą pozycję?... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Dawno nie czytałam tak infantylnej książki. Chociaż nie, druga część jest bardziej infantylna
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Odpowiedz
Czemu tak uważasz? Ja bym "Miasta kości" infantylnym nie nazwał. Valentine w trzecim tomie jest świetny Sama kreacja potwora z ludzkimi uczuciami, żałującego za swoje grzechy, ale oddającego się swojej sprawie zamiast pogrążeniu się w rozpaczy, w pojedynkę sprawia, że to nie jest infantylna seria. A pojawiają się przecież mniej lub bardziej brutalne sceny, zaś wątki miłosne, może przewidywalne, to trochę wychodzą poza zakres tego, co powinno być serwowane tylko młodszym czytelnikom.
Odpowiedz
← Artykuły

Miasto kości - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...